Mecz piłki ręcznej Niemcy - Szwajcaria na stadionie
Niemcy zadbali, by o szczypiorniaku zrobiło się znowu głośno. Na potrzeby popularyzacji mistrzostw postanowili wyśrubować własny rekord frekwencji. Zagrali tam, gdzie do niedawna mogliśmy obserwować naszych piłkarzy nożnych, czyli gospodarzy stadionu drugoligowej Fortuny Düsseldorf: Dawida Kownackiego i Michała Karbownika.
To stadion kryty i właśnie pod dachem, tak jak na PGE Narodowym w Warszawie czy na stadionie w Kopenhadze, odbył się dzisiaj mecz piłki ręcznej. Organizatorzy przygotowali aż 54 tys. wejściówek: większość na stałych trybunach i te najlepsze na poziomie boiska, które stanęły w miejscach, gdzie zazwyczaj toczy się walka w piłkarskiej 2. Bundeslidze.
Bilety były do nabycia w cenie od 26 do 131,50 euro. Ostatecznie na mecz Niemcy - Szwajcaria przyszło 53 586 osób. To o wiele więcej niż w 2014 roku na stadionie we Frankfurcie, gdzie odbyło się spotkanie Rhein-Neckar Loewen z HSV Hamburg (44 189 osób).
Andreas Wolff bohaterem meczu Niemcy - Szwajcaria
Co do samego meczu to Niemcy nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem Szwajcarii. Już na przerwę schodzili z prowadzeniem 13-8. Skończyło się na wysokim zwycięstwie 27-14. Między słupkami szalał bramkarz Industrii Kielce, Andreas Wolff, uznany zawodnikiem meczu. Skuteczność jego interwencji wyniosła aż 59 procent (13/22).
W czwartek swój udział w mistrzostw Europy rozpoczyna Polska. W pierwszym meczu nasza reprezentacja zagra z faworyzowaną Norwegią w Mercedes-Benz Arena w Berlinie. Początek o godzinie 20:30, transmisja w Eurosport 1.
Co ciekawe, my Polacy też potrafimy zadbać o nietypowe rekordy frekwencji. W 2017 roku nasi siatkarze zainaugurowali mistrzostwa świata z Serbią na PGE Narodowym w towarzystwie aż 65 tys. widzów. Niestety, mecz wygrali Serbowie i to gładko 3:0.
LIGA NIEMIECKA w GOL24
Raków Częstochowa wydał najwięcej. Wszystkie transfery mistr...
