Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mennonickie smaki w Chrystkowie

Andrzej Bartniak
Chyba największym powodzeniem cieszyły się wyroby cukiernicze, oparte na oryginalnych recepturach Holendrów mieszkających niegdyś m.in. w Chrystkowie
Chyba największym powodzeniem cieszyły się wyroby cukiernicze, oparte na oryginalnych recepturach Holendrów mieszkających niegdyś m.in. w Chrystkowie fot. Andrzej Bartniak
Mennonicki Weekend to tylko jeden z kilku pomysłów na promocję zabytkowej chaty w Chrystkowie. Przy odpowiednim wsparciu, impreza ma szansę stać się znaczącym wydarzeniem w kalendarzu kulturalnym nie tylko Świecia.

Weekend Mennonicki w Chrystkowie

- Chata w Chrystkowie to coś więcej niż tylko cenna spuścizna materialna, którą należy chronić przed zniszczeniem - podkreślał pierwsza dnia imprezy wicemarszałek województwa Maciej Eckardt. - To przede wszystkim dowód na to, jak bardzo tolerancyjnym i gościnnym krajem jest Polska. To tutaj osiedlali się ludzie, którzy z powodu swoich przekonań religijnych musieli uciekać z ojczyzny.
Warto pielęgnować tę tradycję.

Ta świadectwo również tego, że Polska wcale nie jest tak jednorodna kulturowo, jak powszechnie się to wydaje. Obecność na naszych ziemiach ludów z różnych zakątków Europy odcisnęła trwały ślad nie tylko w budownictwie, ale również kulturze i kuchni. Wiele z nich traktujemy dziś jako polskie, faktycznie jednak ich korzenie sięgają gdzie indziej.

Pomimo złej pogody...

Stowarzyszenie Inicjatyw Niemożliwych "Razem" postawiło sobie za cel promocję unikatowej chaty w Chrystkowie. Wstępem do realizacji tych zamierzeń był Mennonicki Weekend, któremu nadano formułę pikniku rodzinnego. Niestety dobrą atmosferę dość skutecznie popsuła aura. Szczególnie pierwszego dnia. Namioty, w których jadło holenderskich osadników, sprzedawały panie z koła gospodyń w Chrystkowie, trzeba było mocno trzymać, aby nie porwał ich wiatr. Nie wszystkim się to udało. Mimo chłodu i deszczu na imprezie pojawiło się sporo osób. - Więcej niż się spodziewaliśmy przy tej pogodzie - zaznaczał w sobotę Paweł Knapik, prezes Stowarzyszenia "Razem".

Chyba największą widownię miał kowal. Niektórzy żartowali, że zawdzięczał to żarowi bijącemu od ognia, przy którym można było się na chwilę ogrzać. Żarty, żartami, ale coś w tym było. Niewątpliwie najistotniejszym akcentem pikniku była część gastronomiczna. Oczywiście nie można było tego nazwać Festiwalem Smaku, ale jak na początek wystarczy. Duże wzięcie miały różnego rodzaju ciasta nadziewane borówkami i morelami. Amatorzy konkretów mogli spróbować: zrazów z dzika, pierogów z kapustą i grzybami albo ogonków mennonickich, czyli piersi kurczaka przyprawionych winem, ziołami i pomidorami.

Znacznie łaskawsza dla organizatorów okazał się niedziela. Zwiedzających było tak wielu, że pojawiły się problemy z zaparkowaniem samochodu. To jedna z tych spraw, jakie trzeba będzie rozwiązać w przyszłości, bo wiele wskazuje na to, że Mennonicki Weekend będzie mieć kolejną edycję. - Pod warunkiem, że znajdziemy solidnych partnerów gotowych wziąć na siebie część trudu związanego z przygotowaniem imprezy - podkreśla Knapik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska