W ratowaniu ludzkiego życia niezwykle ważną rolę odgrywa czas i trafne decyzje. Akcja, z którą musiała się zmierzyć załoga karetki z podstacji w Dolnej Grupie (powiat świecki) działającej w ramach szpitala specjalistycznego w Grudziądzu, była niezwykle ciężka ze względu na trudno dostępne miejsce, w którym znajdował się potrzebujący pomocy mężczyzna.
Ratownicy medyczni otrzymali zgłoszenie, że nad brzegiem Wisły w miejscowości Dragacz (pow. świecki), jest mężczyzna którego użądliły osy. - Osoba zgłaszająca informowała, że senior już się dusi - relacjonuje Mirosław Bałka, ratownik medyczny który dowodził zespołem karetki. - Natychmiast ruszyliśmy na pomoc.
Kręci nas bezpieczeństwo... nad wodą! Festyn służb w Rudniku [wideo]
Okazało się, że ambulans nie jest w stanie dotrzeć bezpośrednio do poszkodowanego, bowiem znajdował się on w zaroślach, gdzie karetka nie miała drogi dojazdu. - Wzięliśmy sprzęt i pobiegliśmy - kontynuuje Mirosław Bałka. - Zaczęliśmy ratować mężczyznę. Jego stan był ciężki. Wpadł we wstrząs anafilaktyczny. Gdy udało nam się ustabilizować pacjenta, zatelefonowałem do Centrum Powiadamiania Ratunkowego, by wysłali po nas łódź ze strażakami z Grudziądza.
W ocenie ratowników była to najszybsza droga transportu, by dotrzeć do karetki, która miała czekać na grudziądzkim nabrzeżu Wisły. - To było najbezpieczniejsze rozwiązanie - przekonuje Mirosław Bałka.
Pomogli strażacy z Grudziądza
Strażacy z Grudziądza bez chwili zawahania włączyli się w akcję. - Natychmiast podjęliśmy interwencję. Zwodowaliśmy naszą łódź przy grudziądzkim brzegu Wisły i popłynęliśmy ze sprzętem do ratowników medycznych - relacjonuje działania strażaków st. kpt. Paweł Korgol, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Grudziądzu.
Po przeprawie ze świeckiego brzegu Wisły na grudziądzki brzeg, na poszkodowanego i ekipę pogotowia: ratowników Mirosława Bałkę oraz Rafała Czarneckiego czekał już kierowca - ratownik, Grzegorz Murawski. Dalej już w ambulansie kontynuowano działania ratownicze.
Pacjent szczęśliwie w porę trafił do szpitala. - Z tego co udało się nam ustalić, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - cieszą się ratownicy.