- Jesteś znany z dobrej jazdy w górach, talentu taktycznego do ucieczek, ale żeby wygrywać finisz? Czy tak właśnie zaplanowałeś sobie wyścig mistrzostw Polski?
- Myślałem, że peleton bardziej się porwie. Michał Kwiatkowski kontrolował sytuacje w ucieczce, potem zrozumiałem, że swojej szansy trzeba szukać na finiszu. Sporo działo się na trasie, ale ja spokojnie jechałem w grupie. W tym roku nie miałem okazji pokazać się od tej strony, bo mamy w Omega Pharma wybitnych sprinterów. Nigdy jednak nie czułem się źle na finiszach z grupy. Na ostatnich treningach przygotowywałem się do takiego rozwiązania i cieszę się, że sprawdziły się moje przewidywania.
- To dla ciebie wyjątkowy tydzień. W poniedziałek urodziła ci się córeczka, w niedzielę świętowałeś mistrzostwo Polski.
- Wrażeń miałem mnóstwo. Od poniedziałku myślami byłem zupełnie gdzie indziej i dopiero w sobotę zaczęły się dla mnie mistrzostwa. Nie byłem przygotowany optymalnie do mistrzostw, jeden dzień miałem na odpoczynek i zebranie sił. Może właśnie dlatego wygrałem, bo nie miałem zbyt wiele czasu o tym myśleć? Czasami spokojne podejście daje znacznie więcej.
- Udowodniłeś, że imponująca jazda w Giro nie była przypadkiem. Skąd taka eksplozja formy w tym sezonie?
- To taki najbardziej spektakularny postęp, ale progres był stały już od kilku lat. Od dawna nie miałem sezonu, w którym byłaby stagnacja formy. W tym roku trafiłem do dobrej grupy i wszystko mi wychodzi. Życiowo się ustatkowałem i być może to ma decydujący wpływ. Kiedyś kolarstwo było dla mnie wszystkim. Teraz także jest ważne, ale jest także dom, rodzina, teraz córeczka.