Nowy kontrakt oznacza, że torunianin spędzi dziesięć lat w brytyjskiej grupie. - To pokazuje, że znalazłem zespół, który mogę nazwać domem. To środowisko, które zachęca do nauki i rozwoju; zespół, który naprawdę dużo inwestuje w swoich zawodników. Przez lata widziałem, jak dorastam jako kolarz, zdobywając po drodze własne niezapomniane zwycięstwa, a także biorąc udział w największych wyścigach - mówi torunianin.
Ostatni sezon był dla Kwiatkowskiego nieudany. Z powodu powikłań po COVID-19, a potem kolejnych kontuzji stracił m.in. start w Tour de France. Jedyny sukces to zwycięstwo w cenionym klasyku Amstel Gold Race.
W grupie Ineos "Kwiato" ceniony jest jednak także dla innych przymiotów. - Michał jest integralną częścią zespołu, jego umiejętność odczytywania wyścigów nie ma sobie równych, podobnie jak jego zaangażowanie w bycie jednym z najlepszych kolegów z zespołu - mówi Rod Ellingworth, jeden z dyrektorów Ineo Grenadiers.
Kwiatkowski dziś uchodzi za jednego z najlepszych w peletonie pomocników liderów. On sam zawsze marzył po starcie w wielkim tourze w roli lidera, ale sezony mijają i w wieku 32 lat staje się to coraz mniej realne, zwłaszcza w tak mocnej grupie jak Ineos Grenadiers.
To jednak wystarcza, aby być jednym z najlepiej opłacanych kolarzy w zawodowym peletonie. Stawki w nowym kontrakcie nie znamy, ale jak niedawno ujawnił włoski "Calcio e Finanza", Kwiatkowski w tym sezonie zarobił 2,5 mln euro, czyli około 12 milionów zł. Tylko pięciu innych kolarzy może pochwalić się wyższym kontraktem (liderem rankingu jest Tadej Pogacar z 6 mln euro).
