Pan Krzysztof pochodzi z Lipna, tu ma rodzinę. Pracuje jednak w większym mieście. Do domu przyjeżdża na weekendy. Do pracy ma 160 kilometrów, więc w tygodniu wynajmuje mieszkanie. Dojazdy byłyby zbyt kosztowne i męczące.
- Podpisałem umowę na wynajem na rok, czyli do września 2020 roku - relacjonuje mężczyzna. - W listopadzie znalazłem jednak znacznie tańszą ofertę. Postanowiłem więc wypowiedzieć dotychczasową umowę. Napisałem wypowiedzenie, wysłałem do firmy list polecony z potwierdzeniem odbioru. Tymczasem firma twierdzi, że takowego nie otrzymała, choć jej pracownik podpisał się na zwrotce. Poprosili o maila, lecz zablokowali mnie. Wszystkie wiadomości ode mnie wracają się. Najgorsze jest to, że nie można udać się do nich osobiście. Nie przyjmują klientów w swojej siedzibie. Zastanawiam się, czy skutecznie wypowiedziałem umowę. Boję się, że jeśli przestanę płacić, będą wobec mnie jakieś roszczenia.
Anna Ziemińska, powiatowy rzecznik konsumentów twierdzi, że umowa została skutecznie wypowiedziana.
- Konsument ma przecież potwierdzenie o odbiorze z Poczty Polskiej, pracownik firmy się na nim podpisał - mówi Anna Ziemińska. - Być może firma ma nieporządek w dokumentach.
Zdarza się też niestety tak, że firmy próbują w ten sposób naciągnąć konsumentów na dodatkowe opłaty. Sytuacje bywają różne.
- W lipcu zgłosiła się do mnie pani, która przez telefon zawarła aneks do umowy - opowiada Anna Ziemińska. - Zgodnie z przepisami miała czternaście dni na odstąpienie od niego. Tak też uczyniła. Wysłała sprzęt do firmy. Ta jednak twierdziła, że nic nie otrzymała. Kobieta wymieniała się z nią pismami. Po pewnym czasie zgłosiła się jednak do mnie.
Interwencja rzecznika przyniosła skutek. Lipnowiankę przeproszono, a odpowiedzialnością za sytuację obarczono system.
W czasach agresywnego marketingu trzeba być czujnym, by nie dać nabić się w butelkę. Nie tak dawno głośna była przecież sprawa bezprawnych wezwań do zapłaty 70 zł po upadku SKOK-u Kujawiak. Pisaliśmy o niej na naszych łamach. Powiatowy rzecznik konsumentów w Lipnie odnotował kilkanaście takich przypadków. Mieszkańcy regionu zgłaszali się również do naszej redakcji.
