- Kto to jest Mikołaj?
E-wydanie Gazety Pomorskiej
Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej".
Nikola: - Taki pan z wąsami, długą białą brodą i w czerwonym ubraniu. Jest dosyć stary. Był już na świecie, jak moja babcia była mała. Ona go dobrze zna.
Dominik: - A to jego ubranie to kubrak, czyli spodnie i płaszcz. Na głowie ma czapkę, żeby mu w uszy nie było zimno. Bo dzieci i Mikołaj muszą nosić czapki, inaczej można zachorować.
- Wszyscy z was wierzą w Świętego Mikołaja?
Dorian: - Wszyscy, wszyscy. I dzieci, i dorośli. Muszą. Gdybyśmy nie wierzyli w Mikołaja, to on by nie przychodził i nie przynosił nam prezentów. A tak to przychodzi i przynosi.
Alicja: - Skoro wierzymy w elfy, to musimy też wierzyć w Mikołaja. Elfów nie widziałam, a wierzę w nie. Tym bardziej więc wierzę w Mikołaja, bo go widać czasami.
Dominik: - Ja wierzę, chociaż on nosi maskę.
- Kto z was widział Mikołaja?
Tymon pierwszy: - Ja widziałem Mikołaja. On do końca Mikołajem jednak nie jest. Przyjrzałem mu się z bliska. Podejrzewałem, że ma sztuczną brodę. No i miałem rację. Oderwałem mu tę brodę. Nawet go nie bolała, no bo sztuczna była. Okazało się, że to nie Mikołaj, tylko biskup. A biskupi są święci. To tak, jak Mikołaj - on też jest święty.
Marta: - Ja w markecie, jak byłam z mamą na zakupach. Chodził między butikami i można z nim było sobie robić zdjęcia. Usiadłam mu na kolana no i zdjęcie jest. Nie bałam się wcale a wcale. Babci też zrobił zdjęcie. Ładnie wyszła.
Nadia: - Mama mówiła, że rano przychodzi, jak dzieci śpią. A ja widziałam go na ulicy, w dzień. Rozdawał cukierki, ale nie wzięłam, bo był za daleko ode mnie. Nie chciało mi się przechodzić przez ulicę.
Kuba: - Do mnie przyszedł do domu. Wszedł normalnie, przez drzwi. Nawet skusił się na herbatkę. Babcia mu zrobiła, żeby się rozgrzał.
Dominik: - Ja widziałem w telewizji parę razy, raz nawet mówił do kamery. I jeszcze przez okno widziałem, ale to krótko, bo pobiegł szybko do innych dzieci.
- Gdzie mieszka Mikołaj wiosną, latem i jesienią, gdy nie ma go u nas?
Olivier: - Oczywiście, że na Antarktydzie!
Madzia: - Oj, nieprawda, bo na Alasce. Był kiedyś film w telewizji i tam pokazywali, że właśnie na Alasce.
Nadia: - Głupstwa opowiadacie. Mieszka sobie wysoko w chmurach. I ma sanki.
Marta: - Albo w niebie, bo tam jest zimno, a on lubi, jak jest zimno.
Ida: - Mieszka po prostu w różnych zimnych krajach. Z tymi sankami.
- A jak przyjeżdża do Polski, to przychodzi tylko do grzecznych dzieci?
Martyna: - Oj, tak. Tylko do grzecznych. Ja ciągle jestem grzeczna.
Tymon drugi: - Im grzeczniejsze jest dziecko, tym większe prezenty może od Mikołaja dostać. Ja akurat jestem bardzo grzeczny, więc dużo prezentów dostanę.
Alicja: - A ja czasem nie jestem grzeczna, bo wariuję i wygłupiam się w domu. Mama wtedy mnie uspokaja, ale ja dalej wariuję, bo tak lubię. I tak wiem, że do mnie przyjdzie, bo skąd by wiedział, że byłam niegrzeczna? Powiem mu przecież, że byłam grzeczna.
Kuba: - Czasem kłócę się i denerwuję, ale też nie powiem tego Mikołajowi.
- Wiecie, że trzeba wypastować buty, zanim włoży w nie upominki?
Madzia: - Ja wiem. Już mam czyste. Świecą się.
Nadia: - Ja nie będę czyściła butów, bo nie mogę. Mam nowe kozaczki. One są czyste i dlatego nie można ich dotykać za bardzo.
Kuba: - Kto nie wyczyścił butów, ten nie dostanie nic od Mikołaja. Najwyżej rózgę.
Marta: - A rózga to też może być prezent.
O czym jeszcze mówiły przedszkolaki, przeczytacie w dzisiejszym papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Udostępnij