Najwyższa Izba Kontroli obnażyła w swym najnowszym raporcie fakt, że nasze państwo prawie zupełnie nie interesuje się tą formą transportu. W innych krajach Unii Europejskiej jest odwrotnie - promuje się ją jako dużo bardziej wydajną, tańszą i przyjazną dla środowiska niż transport drogowy.
Biała plama
- To niestety prawda - przyznaje prof. Zygmunt Babiński, hydrolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Jesteśmy białą plamą na mapie żeglugi śródlądowej w Europie. Właśnie wróciłem z Białorusi, gdzie z grupą ekspertów oglądałem tamtejsze zrewitalizowane kanały. Byliśmy pod wrażeniem. I teraz z zachodu na wschód kontynentu nie można przepłynąć barką tylko przez nasz kraj. To skandal.
- Od lat 70. XX wieku praktycznie nie pogłębia się dróg wodnych - żali się Edward Ossowski, wiceprezes Żeglugi Bydgoskiej. - Nie ma polityki gospodarki wodnej, a powinna być przygotowana strategia na 100 lat. Jeśli jej nie ma, nikt nie będzie inwestował pieniędzy w niepewny interes.
Prezes Ossowski skarży się na rosnące każdego roku ograniczenia i zakazy wynikające z uwarunkowań środowiskowych. Ministerstwo Rolnictwa chce ograniczyć bagrowanie Wisły ze względu na migracje ryb. Żegluga Bydgoska żyje m.in. z pozyskiwania wiślanego piasku na potrzeby budownictwa i drogownictwa.
Coraz więcej ograniczeń wynika z programu Natura 2000. Są też plany utworzenia na Wiśle ścisłych rezerwatów przyrody. To oznacza, że nie będzie można nawet wycinać krzaków przy brzegu. W czasie przyboru wód krzaki będą spiętrzać falę, a to grozi przerwaniem wałów przeciwpowodziowych.
Bez procedur
NIK wytknął też dwóm Urzędom Żeglugi Śródlądowej (w Bydgoszczy i Warszawie), spośród sześciu skontrolowanych, że nie posiadały procedur przeprowadzania kontroli głębokości dróg wodnych śródlądowych i sposobu dokonywania kontroli oznakowania szlaku żeglownego. Brak tych procedur umożliwia dowolność w przeprowadzaniu kontroli.
Czytaj e-wydanie »