Polska - Chiny 79:76 (15:25, 24:10, 18:19, 15:18, d. 7:4)
POLSKA: Ponitka 25 (1), 9 zb., Slaughter 22 (3), Cel 7 (1), Waczyński 4, Hrycaniuk 4 oraz Balcerowski 6 (1), Kulig 6, Sokołowski 3, Olejniczak 2, Koczarek 0.
CHINY: Jianlian Yi 24 (2), Zhou 10, Zhai 7, Juwei Zhao 7 (1), Guo 6 oraz Wang 10, Rui Zhao (1), Sun 3 (1), Fang 0, Ren 0.
To był kluczowy mecz w grupie. Zwycięstwo dawało Polakom awans do najlepszej szesnastki turnieju i pewny juz udzial w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Tokio w przyszłym roku. Porażka jeszcze nic nie odbierała, ale na pewno zmniejszała szanse na ćwierćfinał MŚ.
Spodziewaliśmy się trudniejszego meczu niż w sobotę z Wenezuelą. Chińczycy wiele sobie obiecują po tym turnieju, mają zespół zgrany, imponujący warunkami fizycznymi pod koszem. I do tego wspierany przez 19 tysięcy kibiców w ogromnej hali w Pekinie.
Mierzący po 212 cm Jianlian YI i Qi Zhou sprawiali nam najwięcej kłopotów. Dwaj wieżowcy nie tylko trafiali spod kosza, ale także z dystansu. Ten duet zdobył pierwszych 12 punktów dla chińskiej drużyny. Gospodarze świetnie trafiali z dystansu, z sześciu prób trafili cztery i odskoczyli na 17:9 w połowie 1. kwarty.
TAK POKONALIŚMY WENEZUELĘ W PIERWSZYM MECZU MŚ - KLIKNIJ!
Polacy mieli duże problemy z agresywną presją rywali, bardzo mało było udanych akcji 1 na 1. Receptą mogły być trafienia z dystansu, ale po pierwszym celnym rzucie Aarona Cela spudłowaliśmy sześć kolejnych. Skuteczność z gry wynosiła poniżej 40 procent.
Było już -10, ale w 2. kwarcie lepiej zagrali Cel z Mateuszem Ponitką (15 pkt do przerwy). Cały czas brakowało jednak skuteczności z dystansu, co zmusiłoby Chińczyków do rozciągnięcia defensywy. W 18. minucie wreszcie trafił Balcerowski, a w ostatniej minucie przed przerwą prowadzenie dał nam Slaughter.
To zasługa defensywy, w której przeciwstawiliśmy się fizycznie gospodarzom. Ci w ostatnich 3 minutach przed przerwą mieli 0/5 z gry i 2 straty. Polska zaliczyła run 13:0!
Damian Kulig: - Byliśmy skoncentrowani, staraliśmy się grać agresywnie, twardo. Mieliśmy wzloty i upadki, ale na koniec to my byliśmy lepsi. Każdy z nas zostawił serce na parkiecie.
W 2. połowie Chińczycy przełamali naszą defensywę i prowadzenie przechodziło z rąk do rak. To była wyniszczająca walka, w której pierwszy padł rozgrywający rywali Ailun Guo (5 fauli).
Po dwóch trójkach Slaughtera 48:55, przed ostatnią kwartą zostały 3 pkt przewagi, bo trener Taylor wpuścił na parkiet zmienników i dał odpocząć swoim najlepszym graczom. Mogło być lepiej, gdyby nie niedyspozycja rzutowa Adama Waczyńskiego, który kilka razy spudłował z czystych pozycji.
TERMINARZ I WYNIKI MISTRZOSTW ŚWIATA. KIEDY GRAJĄ POLACY? SPRAWDŹ!
W ostatniej kwarcie to Polacy zatrzymali się w ofensywie, dobrze pilnowany był Ponitka, brakowało innych opcji. W połowie kwarty kilka prostych błędów kosztowało nas całą przewagę. Chińczycy zaliczyli serię 9:0 i w 36. minucie odzyskali prowadzenie (65:61).
W ostatniej minucie dwie kontrowersyjne decyzje podjęli sędziowie. Najpierw gwizdnęli faul przy - wydawałoby się - czystym przechwycie Polaków, potem faulowany był Slaughter, znowu: wydawało się, że przy rzucie za 3, ale dostał dwa wolne. Na 7 sekund przed końcem Chińczycy prowadzili 72:71 i mieli piłkę z boku. I znowu odebrał ją Ponitka! Był faulowany przy próbie wsadu. Kilkanaście minut trwała naprawa kosza i nasz skrzydłowy trafił jeden wolny.
W dogrywce oba potwornie zmęczone zespoły pudłowały seriami. Polacy prowadzenie przejęli wolnymi Hrycaniuka i Ponitki (73:76). To był kolejny horror. Na 11 sekund przed końcem trafił Kulig, dopiero trzeci raz z gry w turnieju, ale jakże ważny! W kolejnej akcji jeszcze lepiej zagraliśmy w defensywie i Chińczycy nie potrafili wyprowadzić piłki z boku. Jeszcze w ostatniej akcji rzucał na drugą dogrywkę Jianlian YI, ale nie trafił.
Waczyński: - Nie da się tego podsumować jednym słowem. Staraliśmy się od początku realizować plan, ale nie spodziewaliśmy się tyle "trójek" rywali. Zagraliśmy solidnie, konsekwentnie, to było wspaniałe drużynowe zwycięstwo.
W środę o godz. 10.00 zagramy ostatni mecz w grupie A z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Będziemy zdecydowanym faworytem.
