Stal Ostrów - Arriva Polski Cukier Toruń 87:93 (18:29, 21:19, 31:23, 17:22)
Stal: Wójcik 20 (5), Lambrecht 16, 18 zb., Kulig 11, 10 zb., Vene 10 (1), Riley 9 ortaz Egner 13, Juskevicius 8 (2), Rutecki 0.
Arriva Polski Cukier: Gaddefors 21 (1), 10 zb., Kamiński 21 (5), Myles 12 (1), Tomaszewski 10, Benson 2 oraz Ertel 12, 6 as., Abu 7, Wilczek 8 (2), Grochowski 0.
Torunianie zaczęli od bardzo dobrej obrony, niemal bezbłędnych akcji w ataku i prowadzenia 10:2. Goście zmuszali rywali do trudnych rzutów z dystansu (24 procent z gry w 11. kwarcie przy 56 procentach Arrivy Polskiego Cukru), wyprowadzali skuteczne szybkie ataki, które zapewniły im aż 15-punktową przewagę (12:27).
Kapitalny mecz rozgrywał Victor Gaddfors (do przerwy 6/8 z gry i 5 zbiórek), który bezlitośnie ogrywał Damiana Kuliga, mądrze grą kierował Divine Myles (10 pkt i żadnej straty 1. połowie). Torunianom nie brakowało nawet punktów Michaela Ertela, który był dobrze pilnowany przez gospodarzy. Jedynym problemem były zbiórki ofensywne gospodarzy (10 do przerwy).
W 2. połowie Stal coraz lepiej broniła, a przewaga Twardych Pierników zaczęła niepokojąco topnieć. W 26. minucie było już tylko 54:60, a niesamowite rzuty z dystansu trafiał Paxson Wojcik (14 pkt w 3. kwarcie). Ostrowianie uwinęli się błyskawicznie: w nieco ponad trzy minuty odrobili 13 punktów straty i w 28. minucie był już remis 62:62.
Wydawało się, że torunianom trudno będzie się pozbierać po tym huraganie, ale w ostatniej kwarcie wrócili do lepszej defensywy oraz spokojniejszych i cierpliwych akcji w ataku. W 37. minucie z zimną krwią z dystansu trafił Grzegorz Kamiński (w całym mecz 5/5 za 3) i Arriva Polski Cukier prowadziła 85:77.
