
(fot. fot. J. Pruss /infografika M. Wieczorkowska)
Marta Barańska z Bydgoszczy przed wyjściem po zakupy coraz częściej sięga po tabletkę przeciwbólową. - Boję się, że znowu zobaczę wyższe ceny i z tych nerwów głowa zaczyna boleć - skarży się. - Oprócz podwyżek cen chleba najbardziej denerwuje mnie wzrost cen mleka i serów. Już nie kupuję ulubionego sera. Wybieram najtańszy i zamiast pół kilograma biorę dwadzieścia dekagramów.
- Z powodu podwyżek sprzedaż nabiału spada - twierdzi Natalia Kobylińska, sprzedawca z bydgoskich delikatesów. - Czasami nawet po skasowaniu klienci odstawiają mleko, bo jest dla nich za drogie.
Proszek już staniał
- Ceny mleka i przetworów mlecznych w sklepach są horrendalnie wysokie - przyznaje Mariusz Trojakowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej ROTR w Rypinie. - Dotknęliśmy ściany popytu i dlatego w styczniu rozpoczną się obniżki. Są nieuniknione, bo załamał się eksport mleka w proszku.
Cztery miesiące temu tona mleka w proszku kosztowała 3600-3700 euro, dziś o 700-1200 mniej. Arabowie, Niemcy i Chińczycy robią mniejsze zakupy w Polsce. W dodatku silna złotówka sprawia, że coraz więcej mlecznego proszku, zamiast na eksport trafia do serowni.
- To spowoduje, że produkcja żółtego sera znacznie wzrośnie - tłumaczy Trojakowski. - Żeby go sprzedać, trzeba będzie obniżyć ceny. Musimy ponownie przekonać klientów do nabiału. Będzie to trudny i długi proces.
Edmund Stanny, prezes Spółdzielni Mleczarskiej "Świecka" mówi, że szefowie mleczarni często rozważają obniżki cen. - Wszyscy zastanawiają się, kto pierwszy zrobi ten krok - zdradza.
Bogatsi na końcu
- Nasza spółdzielnia, jeśli wprowadzi obniżki, to zrobi to na końcu, bo jest silna ekonomicznie - twierdzi Ryszard Maciejewski, dyrektor bydgoskiej mleczarni "Osowa" należącej do Mlekpolu.
- Obniżki cen wyrobów mleczarskich są nieuchronne - zapewnia Piotr Rosiński, prezes Proszkowni Mleka w Piotrkowie Kujawskim. - My też dostosujemy się do potrzeb rynku, choć obawiam się, że jeśli mleczarnie za miesiąc zmniejszą ceny, to na półkach sklepowych długo jeszcze nic się nie zmieni...
W mleczarniach nie chcą jeszcze mówić o skali obniżek. Niektórzy przyznają nieoficjalnie, że na pewno nie przekroczy ona w pierwszym kwartale przyszłego roku 20 procent. Największy spadek cen może dotyczyć żółtych serów, masła i śmietany.
O ewentualnych obniżkach cen w skupie mleka wielu prezesów też nie chce mówić oficjalnie: - Boimy się reakcji rolników. Musimy o nich dbać, żeby znowu nie zaczęli przechodzić do konkurencyjnych spółdzielni, które mogą zapłacić więcej.
- Z obecnych cen w skupie jestem zadowolony - przyznaje Władysław Kawula, rolnik z Frydrychowa (koło Kowalewa Pomorskiego), który w produkcję mleka sporo zainwestował. - Mam nadzieję, że spółdzielnia ich nie obniży, bo koszty produkcji mleka rosły w tym roku tak samo, jak ceny w skupie surowca. Obniżkę może wymusić też rosnący import. W sklepach jest coraz więcej tańszego nabiału z Holandii, Francji i Finlandii.