Pani Teresa jest zwyciężczynią ostatniej edycji "Mocnej gry" i to zwyciężczynią wyjątkową, bo wyłonioną w dodatkowym losowaniu. Próbowaliśmy poinformować ją o zdobyciu głównej nagrody telefonicznie - bezskutecznie. Telefon w jej mieszkaniu milczał przez cały dzień. Trzeba było poinformować ją osobiście.
Na początku wsi dwójka młodych mężczyzn rozmawia przy bloku. - Pani Teresa? Szła przed chwilą do sklepu, tam, na końcu wsi.
W sklepiku kilka osób, panowie kupują piwo. - Pani Teresa? To sprzedawczyni.
- Mam dla pani bardzo miłą wiadomość. Czy grała pani w Mocną Grę w "Gazecie Pomorskiej"?
- Ja? A kim pan w ogóle jest?!!!
Przedstawiam się - zwyciężczyni jest jednak nieufna - żąda dokumentów. W końcu lody topnieją. Wreszcie można wyznać całą prawdę: - Wygrała pani samochód!
- Ja?!!! To niemożliwe. Pan sobie jaja ze mnie robi. Ludzie - słyszeliście? Pani Teresie aż trzęsą się z wrażenia ręce. Po chwili sklepik jest już niemal pełen - wiadomość o nagrodzie rozchodzi się po całym Kaczkówku lotem błyskawicy. Przychodzi też synowa i wnuczki - Agata oraz Dagmara. Są dumne ze swej babci. - Ja wiedziałam, że babcia ten samochód wygra - opowiada Dagmara. - Babcia sobie wróżyła i tak jej wyszło. Na darmo by kuponu na losowanie przecież nie wysyłała! Ale zawsze w naszej rodzinie mówiło się, że to tata jest w czepku urodzony. Widać babcia miała czepek jeszcze bardziej szczęśliwy.
Do trzech razy sztuka?
Srebrny daewoo lanos to już trzecia nagroda pani Teresy, która czyta naszą gazetę od niepamiętnych czasów. We wcześniejszych edycjach "Mocnej Gry" wyczytała sobie walkmana i 100 złotych. Samochód, którego przekazanie nastąpiło wczoraj w Bydgoszczy, na razie będzie jeździł po Żninie - laureatka nie ma bowiem prawa jazdy, użyczyła więc samochód synowi. Teraz jednak ma motywację, by wreszcie odbyć kurs i zdać egzamin na prawo jazdy. Do tego czasu na wypady "mocnym" autem będzie jeździć wraz z rodziną.
Nagroda z pewnością będzie sprawować się bez zarzutów - pani Teresa zaprosiła mieszkańców Kaczkowa na wspólną fetę z tej okazji. Samochód - jak pałucka tradycja nakazuje - będzie więc "oblany" należycie.
Na zdjęciu: Pani Teresa długo nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. - To naprawdę ja? Ludzie - ja w to nie wierzę!
Mocne auto do Kaczkówka
Michał Wożniak

Pani Teresa długo nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. - To naprawdę ja? Ludzie - ja w to nie wierzę!
Środowy wieczór. Teresa Kaźmierczak z Kaczkówka koło Cerekwicy (gm. Żnin) idąc do sklepu, który prowadzi we wsi z pewnością nie wyobrażała sobie, że będzie to jeden z najszczęśliwszych dni w jej życiu.