- Sytuacja jest tragiczna - stwierdza Adam Ceyrowski, dzierżawca kąpieliska nad jeziorem Stelchno. - Obawiam się, że w tym roku nie mam szans "wyjść spod kreski". A to oznacza, że w przyszłym roku nie będzie pieniędzy na inwestycje, a przynajmniej nie będą takie kwoty jak wcześniej zakładaliśmy. Dlatego musimy zrobić coś, co pozwoli bardziej uniezależnić się od pogody.
Ma w tym dopomóc zagraniczny inwestor. Domki o wysokim standardzie i rozrywki proponowane przyjezdnym powinny być zachętą do spędzania czasu nad jeziorem nawet wtedy, gdy o opalaniu można tylko pomarzyć.
Podobny zastrzyk gotówki z pewnością ucieszyłby Marcina Jurkiewicza, zarządcę kąpieliska w Tleniu. - Tylko w lipcu straciłem 10 tys. zł - wylicza. - Wszystko wskazuje na to, że sierpień nie będzie nic lepszy. Interes w Tleniu traktuję raczej hobbystycznie. Gdybym opierał się wyłącznie na rachunku ekonomicznym, z pewnością dałbym sobie z tym spokój - mówi.
Nie da się zarobić, gdy plaża świeci pustkami, a na polu namiotowym stoją zaledwie trzy namioty. - Tymczasem muszę płacić pensje: ratownikowi, pracownikami baru i kasjerowi. Niezależnie od tego czy coś się dzieje na kąpielisku, czy też świeci ono pustkami, jak dzieje się to zazwyczaj - zaznacza Jurkiewicz.
Modlitwa o słońce
Każdego lata, z wyjątkową uwagą, prognozy pogody śledzi Edward Hajne, który wspólnie z bratem od wielu lat zarządza ośrodkiem nad jeziorem Deczno. Modli się o pogodę w najbliższy weekend. - Mamy dużą imprezę sportową i liczymy, że przy tej okazji uda się trochę zarobić - nie kryje oczekiwań. - Jeżeli w sierpniu nie będzie przynajmniej jednego słonecznego tygodnia z pewnością ten sezon zamkniemy stratami.
Krótszy pobyt
Wśród nielicznych, którzy mogą mówić, że interes przyniesie spodziewany dochód, jest Ewa Brygman, kierownik Geovity w Tleniu. - Ośrodek zajmują głównie koloniści i uczestnicy obozów sportowych - wyjaśnia. - W obu przypadkach rzadkością jest odwoływanie przyjazdu z powodu pogody.
Rezerwacji domków nie odwołują także ci, którzy postanowili spędzić urlop w innym ośrodku w Tleniu, Promyku. Rzadko jednak zostają tak długo, jak deklarowali to wcześniej. - Najczęściej pakują się już po 3-4 dniach - mówi Henryka Sowińska, kierownika Promyka. - Mimo wielu atrakcji, jakie proponujemy trudno zachęcić turystów do tego, aby zostali dłużej. Stąd zyski są znacznie poniżej naszych oczekiwań.