Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Moja codzienna bielizna zastępuje im dziewczyny - mówi Nina z Bydgoszczy [14.03.2019]

Adam Willma
Adam Willma
Piotr Krzyżanowski
Nina z Bydgoszczy od kilku lat sprzedaje intymne części garderoby przez internet. Stałych klientów ma nawet w Niemczech i Holandii: - Zdziwiłby się pan, ilu jest takich ludzi. Zwyczajnych, niczym się nie wyróżniających.

Pokaz bielizny na imprezie Playboya, wideo: Agencja TVN/x-news

Czym się pani zajmuje, kiedy nie jest Niną?
Moje życie nie jest szczególnie ciekawe. Pracuję. Jestem zwykłym człowiekiem. Nie zdradzę panu szczegółów. Moim klientom zależy na anonimowości i mnie również.

Jak to się dzieje, że zwykły człowiek wpada na pomysł zarabiania na sprzedaży swojej bielizny?
Kilka lat temu śmiałam się słysząc o takich przypadkach. Nie przyszło mi do głowy, że sama się tym zajmę. Zaczęło się niewinnie. Pracuję w branży związanej z odzieżą i w pewnym momencie zaczęli zgłaszać się do mnie mężczyźni, którzy kupowali damską bieliznę.

Bywa.
Ale zorientowałam się, że oni nie robią zakupów dla swoich partnerek. Kupowali tę bieliznę dla siebie. Tak się zaczęło.

To znaczy?
Zaczęli pytać o moją bieliznę.

Co pani sprzedała na początku?
Majtki i biustonosz.

Nie miała pani obaw, że wyobraźnia tych panów przekroczy granicę? Że dziwactwo przejawiać się może przemocą?
Pewnie, że miałam. Dlatego kolejne kontakty były przez ogłoszenia i blog. Zresztą pomysł na to, żeby zaistnieć w internecie, nie wyszedł ode mnie. Podsunął go jeden z panów. Powiedział, że jestem uczciwa, więc mogłabym dużo na tym zarobić. Spróbowałam.

I...
I okazało się, że amatorów damskiej bielizny jest naprawdę wielu. Zaskoczyło mnie, jak wielu.

W Japonii są automaty z używaną bielizną.
W Polsce by to nie zadziałało. Ludzie są u nas mało tolerancyjni. Ktoś przyłapany na korzystaniu z takiego automatu - byłby spalony życiowo. Poza tym automat to nie to samo. Moi klienci nie chcą bielizny od anonimowej kobiety. Interesuje ich konkretna osoba, lubią mieć z nią kontakt.

Oferuje pani możliwość spotkania?
Tylko przez mail.

To wystarczy?
Musi, choć oczywiście dostaję mnóstwo propozycji spotkań, często panowie proszą mnie o zdjęcia. Nie zgadzam się. Ale w przypadku 2-3 stałych klientów - może...

Kontakt…
Nic tych rzeczy, o których pan myśli. Może spotkamy się na kawie. Nic więcej. Pewnych granic nie przekraczam.

Dalsza część wywiadu na kolejnej stronie >>>

Jakich?
Wymagam kulturalnych relacji. Ucinam kontakt z osobami, które są niegrzeczne, wulgarne, chamskie. Moimi klientami są fetyszyści, ale wśród nich są bardzo różni ludzie. Nie z wszystkimi chcę utrzymywać relacje. Wolę z tymi grzecznymi, wykształconymi, którzy potrafią prowadzić konwersację nie schodząc poniżej pewnego poziomu. Domyśla się pan, że nie brakuje takich, którzy chcieliby na żywo przeżyć to, co oferuję im wysyłkowo.

Rekordy cenowe?
Cena została zaproponowana przez klienta. 300 złotych za same skarpetki. Ale nie staram się żyłować cen. Zależy mi, żeby klienci wracali.

Rzeczy, które pani sprzedaje klientom to specjalny asortyment?
Nie, zwykła, codzienna bielizna. O to większości z nich chodzi.

W ilu domach znajdują się pani rzeczy?
Nie jestem w stanie tego policzyć. Wysyłam dużo paczek, często muszę odmawiać albo odkładać zamówienia na kolejne tygodnie, bywały też takie tygodnie, gdy wysyłam jedną paczkę dziennie lub w ogóle nie mam zajęcia. Najczęściej w święta, kiedy panowie i panie nie mają jak się tymi rzeczami nacieszyć.

Wysyłam dużo paczek, często muszę odmawiać albo odkładać zamówienia na kolejne tygodnie.

Panie?
Kobiety biseksualne, ukierunkowane głównie na zapach.

Wiele ma pani damskich klientek?
Nie, zdecydowana większość to mężczyźni. Co najmniej 90 procent.

Ilu ma pani stałych klientów?
Trudno to ocenić, bo są wierni klienci, ale są i tacy, którzy przybywają, a później nie ma ich miesiącami, zanim zjawią się na nowo. Ciągle dopływają młodzi.

Młodzi ludzie kupują używaną bieliznę?!
Sporo jest tych młodych, ale bywają panowie w okolicach siedemdziesiątki. Nie zastanawiałam się nad tym dokładniej, ale większość to mężczyźni w okolicach 35-40 lat.

Dużo pani o nich wie.
Znacznie więcej niż oni o mnie (śmiech).

Próbuję sobie wyobrazić, kim są pani klienci, ale wyobraźnię mam chyba zbyt ubogą.
Być może spotyka pan takich ludzi na co dzień. Wielu moich klientów to osoby dobrze wykształcone, oczytane. Mają normalne rodziny, w których nikt się nie domyśla.

Wielu moich klientów to osoby dobrze wykształcone, oczytane.

Z czego wynika pęd do eksperymentów?
Z tego, co zdołałam się zorientować, początek jest gdzieś w dzieciństwie, w okresie dojrzewania. W okresie dużej presji seksualnej na wyobraźnię działa wszystko: buty, bielizna, damska odzież. Ta fascynacja zostaje w człowieku. Ci ludzie skrzętnie ukrywają swoje drugie życie przed rodziną. Wspomniałam o młodych. Rzeczywiście, jest sporo młodych chłopaków, którzy nie mają dziewczyny. Myślę, że moja bielizna im to, w pewien sposób, zastępuje. Niektórym współczuję, bo wiem, że próbowali z tym walczyć, poddawali się terapiom. Wiem, że nie jest im łatwo, że nie idą do przodu w życiu. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich - dla części klientów to nie jest problem, traktują to jako dopełnienie życia, są w pełni zadowoleni.

Klienci chętnie się zwierzają?
Bardzo chętnie. W większości są to osoby, które nie mają z kim porozmawiać, nawet jeśli mają rodziny i ustabilizowane życie. Może ważne jest to, że ja nikogo nie oceniam z racji jego skłonności, nie okazuję zniesmaczenia, bo tego po prostu nie czuję.

Siebie również pani nie krzywdzi?
Zdziwiłby się pan. Absolutnie nie mam takiego poczucia. Żyję zwyczajnie. Mam rodzinę, męża.

Mąż wie o wszystkim?
Tak, wie.
Dalsza część wywiadu na kolejnej stronie >>>

I akceptuje.
Nie chce wiedzieć za dużo.

Czy wśród tych nietypowych próśb bywają jeszcze bardziej egzotyczne?
Może kiedyś były egzotyczne, dziś chyba nic mnie już nie zdziwi. No może raz zdziwiło.

Gdzie jest pani bariera psychiczna?
- Na pewno chce pan tego słuchać (śmiech)? Wyobraźnia ludzi jest nieograniczona i prośby nie tylko o to, co noszę, ale o to, hmm… co pochodzi ze mnie. Dalej?

Dam radę. I zgadza się pani na to?
Miałam duże opory... Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Nie mam takich potrzeb, ale są tacy, którzy je mają. Nie zastanawiam się nad tym głębiej.

O tym również mąż wie?
Mówi, że kompletnie tego nie rozumie, ale daje mi wolną rękę.

Dziś mogłaby pani żyć ze sprzedaży bielizny?
To zależy jakie kto ma potrzeby. Powiedzmy, że mogłabym się z tego utrzymać, zwłaszcza gdybym mieszkała w mniejszym mieście.

Jak wygląda konkurencja w tej branży?
Trudno powiedzieć. Ogłoszeń jest sporo, ale sporo też nieuczciwości. Wiele pań kryje się pod kilkoma nickami. Mam sporo klientów, którzy wcześniej się nacięli. A uczciwość jest podstawą w tej branży. Jeśli na coś się umawiam, klient zawsze dostaje dokładnie to, czego oczekiwał. Trzeba się szanować i szanować swój czas. Sezonowo pojawia się dużo młodych dziewczyn, zwłaszcza we wrześniu, kiedy trzeba zebrać pieniądze na studia.

Mam sporo klientów, którzy wcześniej się nacięli. A uczciwość jest podstawą w tej branży.

Wyobraża sobie pani, w jaki sposób klienci korzystają z zakupionej bielizny?
Nie muszę sobie wyobrażać. Wiem, bo ze szczegółami mi o tym opowiadają. Służy im do celów seksualnych, bo to w większości prowadzi do seksu, do zaspokojenia siebie.

I naprawdę nie czuje pani dyskomfortu?
Nie. Mogę powiedzieć, że w jakimś stopniu mi się to podoba. Jestem zasypywana najbardziej wyrafinowanymi komplementami. Dla nich jestem najlepsza, najpiękniejsza. To miłe, chociaż nigdy nie czułam się niedowartościowana. Jeśli jest element stresu, to wiąże się jedynie z tym, czy towar będzie zgodny z oczekiwaniem klienta, czy go zadowoli. Zwłaszcza prowadzenie bloga jest dość czasochłonne i czasem żałuję, że zabiera mi to czas, który mogłabym przeznaczyć dla rodziny. Ale z drugiej strony wiem, że uszczęśliwiam niektórych ludzi. Każda z moich paczuszek poprawia im humor na kilka dni.

Jak długo jeszcze zamierza się pani tym zajmować?
Nie zastanawiałam się nad tym. Dopóki będą klienci, nie widzę powodu, żeby coś zmieniać w życiu.

Dla pani cudza bielizna nie jest pokusą?
Nie! (śmiech) Zupełnie mnie to nie kręci. Zresztą i bez tego nie narzekam na monotonię w życiu erotycznym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska