https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Patopraca w gastro. "Bez umowy. Cyrk od kuchni" - mamy opinie byłych i obecnych pracowników z Kujaw i Pomorza

Agnieszka Domka-Rybka
Bartosz Frydrych
„Cały sezon byłem zbywany w sprawie umowy, a po wakacjach pozbyli się mnie pod byle pretekstem” - pracownicy gastronomii opowiadają o patologiach, które duszą branżę. PIP zna problem. Na co uważać?

Spis treści

Wakacje do wysyp prac sezonowych. Okazja na zarobek, szczególnie dla młodych, ale także niepewne warunki pracy, oszustwa i nadużycia, m.in. w gastronomii. Znamy takie historie!

Pani Kasia z Torunia piekła kurczaki. Na czarno

„Kto pracował w gastro ten się w cyrku nie śmieje” - tak intrygująco nazywa się facebookowa grupa, zrzeszająca obecnych i byłych pracowników lokali gastronomicznych. Można śmiało powiedzieć, że to skarbnica wiedzy, co w branży „piszczy” - w punktach gastronomicznych w kraju i także w naszym regionie. Nazwa grupy wydaje się bardzo adekwatna.

Nie wiemy czy należy do niej m.in. pani Kasia z Torunia, o której kilka razy pisały „Nowości”, ale podobne historie są tam na pęczki. Wskazują, że, niestety, w gastronomii roi się od patologii.

Na początek standardowa historia. Pani Kasia przez kilka lat walczyła z właścicielem bistro z kurczakami w Toruniu, który zatrudniał ją na czarno. Pracowała ciężko. Piekła kurczaki, przygotowywała surówki. Gotowała zupy. Za najniższą stawkę godzinową, bez umowy o pracę, ta była tylko w obietnicach. Kiedy jednak pani Kasia nie dostała pieniędzy za pracę, poszła do sądu i wygrała. Pan właściciel okazał się niewypłacalny na papierze i dopiero po artykułach w „Nowościach” oddał jej ciężko zarobione pieniądze.

Pan Bartek pracował nad morzem - za darmo! Ten po nim też za darmo

Pan Bartek, student z Bydgoszczy rok temu postanowił zarobić w wakacje. Znalazł ogłoszenie, spakował się i pojechał do pipidówki nad morzem. Tak dziś wspomina swoją pracę, albo lepiej patopracę: „Właścicielka miała metodę, że brała do najgorszej roboty młodych, a po dwóch, trzech tygodniach im wmawiała, że się do niej nie nadają, nie płaciła, a na ich miejsce brała kolejnych naiwnych. Miała więc baba za darmo pracowników. I mnie też tak potraktowała. A harowałem ciężko do późnych godzin nocnych. Bite trzy tygodnie. Kolejne tyle śmierdziałem przypalonym olejem. Nie dostałem ani złotówki! Oczywiście, ani ze mną, ani z innymi nie podpisała żadnej umowy. Potem ktoś mi powiedział, że takich Januszów biznesu jest nad morzem całkiem sporo. Nigdy więcej!”

  • Pani Ewa pracowała w sezonowym barze na Pojezierzu Brodnickim: „Nie dość, że często spotykałam się z agresją klientów, to w pewnym momencie zauważyłam, że mam płacone za mniej godzin niż faktycznie wyrabiam. Umówiłam się na 17 zł netto za godzinę, płatne co tydzień. Tylko umówiłam, bo pracowałam na czarno. Zaczęłam zapisywać, ile godzin pracuję i okazało się, że zawsze mi się o 4 czy 5 godzin nie zgadzało... Gdy upomniałam się o pieniądze za te 5 przepracowanych godzin, pseudobiznesmen zrobił mi straszną awanturę. Odeszłam! Za ostatnie trzy dni w ogóle mi nie zapłacił”.

"Umowa o pracę? "To za dużo kosztuje"

- Pracuję jako pomoc kuchenna w znanej miejscowości turystycznej Kujaw i Pomorza, a do tego dochodzą jeszcze gotowanie, zmywak, sprzątanie, czyli robię wszystko, jak to w gastro. Bez umowy mam 17 zł na godzinę netto!U nas tylko jedna osoba ma umowę o pracę, szef kuchni, bo by nie znaleźli nikogo. Jednak na papierze zarabia najniższą krajową, a resztę dostaje do ręki. Odważyłam się w końcu, poprosiłam o umowę na piśmie i co usłyszałam? „Nie opłaca mi się tak zatrudniać, to kosztuje za dużo”; „No dobra, pogadamy o tym za pół roku”; „Dam umowę i od razu mi uciekniesz na L4”? - opowiada pani Magda z Włocławka.

Nagle się okazało, że "nie umiem przyrządzać mięsa"

- Ja bujałem się bez umowy od czerwca do września, w barze robiłem dosłownie wszystko, od kuchni po mycie toalet. Gdy tylko pytałem o umowę, zawsze byłem zbywany, a że nie ma komu przygotować, a że nie ma czasu na biurokrację, bo dużo roboty. Gdy skończyły się wakacje, właścicielka poszukała pretekstu, żeby się mnie pozbyć. Zamiast powiedzieć, że po sezonie ma dla mnie etatu usłyszałem, że... ma przeze mnie straty, bo źle przyrządzam mięso - tak wspomina swoją pracę sezonową nad morzem pan Jakub z Tucholi.

PIP: - Praca na czarno i nie płacą

Wakacje to wysyp pracy sezonowej, m.in. w gastronomii. Państwowa Inspekcja Pracy zna patologie branży. Bo nie jest tajemnicą, że tymczasowy charakter tej pracy powoduje, że takie osoby są bardziej narażone na niepewne warunki pracy, oszustwa i nadużycia.

- W punktach gastronomicznych naszego regionu, jak co roku mamy zgłoszenia o zatrudnianiu bez umowy „na czarno” oraz nie wypłacaniu wynagrodzenia, zawsze to samo - ocenia Waldemar Adametz, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy.

PIP przypomina, że pracownicy sezonowi mają takie samo prawo do uczciwych warunków pracy oraz takie same prawa pracownicze i socjalne, jak zatrudnieni na stałe i apeluje o ostrożność przy zawieraniu umów:

  • „Umowa cywilnoprawna, czyli umowa-zlecenie, dla swojej ważności nie wymaga formy pisemnej, ale my zawsze doradzamy jednak zawieranie jej na piśmie”.

Pracownik radzi pracownikowi...

„Bez umowy to się maks jeden tydzień robi, potem albo kasa, albo umowa, albo uciekasz z tego bajzlu. Nie bądź frajerem! Odchodzisz i zgłaszasz Janusza do PIP” - radzi pan Łukasz w Grupie „Kto pracował w gastro ten się w cyrku nie śmieje”.

Pan Grzegorz proponuje: „Przede wszystkim umowa, jak ktoś wam mówi, że nie da, albo spiszecie kiedyś tam, to od razu róbcie wypad, bo nigdy nie zobaczycie umowy, tak jak połowy swojej wypłaty. Dopiero w momencie podpisania umowy, powinniście zacząć świadczyć swoje usługi, a nie najpierw 50 dni próbnych, potem może będzie umowa. Aktualna minimalna stawka to 23,50 brutto. Podanie w formie słownej czy na umowie jakiejkolwiek niższej kwoty, to łamanie prawa pracy i kodeksu cywilnego”.

Pracownicy też nie są święci!

Jednak, bądźmy sprawiedliwi, bo jest też, jak zawsze, druga strona medalu, o której pisze Anonimowy Członek Grupy: „Ale jaja, kolejny świeżak, który miał być na grillu, a nie przyszedł dzisiaj do pracy i nie ma komu robić! Oczywiście, został zatrudniony na g... umowie i jak sam powiedział - skorzystał z przywilejów wynikających z takiej umowy i po prostu nie przyszedł. Bo na zleceniu to on sam decyduje, w jakich dniach może, a kiedy nie musi pracować, a nie jakiś tam szef. Trochę jednak ma chłopak racji, ponieważ jak lokal zatrudnia kogoś na śmieciówce,musi się liczyć z konsekwencjami takiego januszowania”.

Sprawdź firmę, która chce zatrudnić!

Warto przed podjęciem pracy sprawdzić firmę, która chce nas zatrudnić, przeglądając np. opinie na GoWork. Jak w każdej branży są uczciwi pracodawcy i tacy, którzy kombinują.

Pracodawca: Zatrudniasz i zostajesz zakładnikiem państwa

- Ta patologia wynika z systemu zusowskiego, że kogoś zatrudnisz i państwo ma cię od razu w garści. Stajesz się jego zakładnikiem. Czy biznes idzie, czy nie - to już nikogo nie obchodzi, składki płacić trzeba płacić. Dlatego boimy się zatrudniać i kombinujemy - powiedział nam kiedyś przedsiębiorca z branży zapytany o to, dlaczego firmy nie chcą dawać umów o pracę i płacą pod stołem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska