Molestowanie w domu dziecka w Szamotułach: Zgłaszają się kolejne ofiary
Okazuje się, że sprawa wykorzystywania seksualnego przez brata jednej z zakonnic, pracującej w domu dziecka w Szamotułach, nie jest odosobnionym przypadkiem. Po naszym materiale, w którym opisaliśmy historię pana Adama (imię zmienione), molestowanego przez wiele lat w szamotulskim sierocińcu, zgłaszają się do nas kolejne osoby, które przeżyły podobny dramat.
- Do domu dziecka w Szamotułach trafiłem, gdy miałem 7 lat, byłem tam do około 14. roku życia, po czym zostałem przeniesiony do innej placówki
– wspomina pan Tomasz i dodaje, że wierzy panu Adamowi.
- To jest prawda, co mówi. Wiem, bo S. kiedyś i ze mną próbował. Doskonale to pamiętam. Miałem około 10 lat. Jednego dnia zaniosłem mu coś na góry do kantorka. Kazał mi usiąść na tapczanie, chwilę rozmawialiśmy. Pocałował mnie i włożył mi język do ust. Był to jednorazowy incydent, ponieważ nie pozwoliłem sobie na więcej takich zachowań ze strony S.
- dodaje mężczyzna.
Zakonnice ukrywały molestowanie?
Pan Tomasz wyjaśnia, że S. dopuszczał się takich czynów głównie w pierwszej i trzeciej grupie, gdzie pieczę nad chłopcami sprawowały zakonnice, będące rodzonymi siostrami S. Pojawia się zatem pytanie, czy siostry wiedziały i pozwalały na molestowanie dzieci?
- Na początku mogły nie wiedzieć, że S. wykorzystuje dzieci. Bardzo go chwaliły, ale były sytuacje, kiedy np. wziął sobie chłopca za rękę i zaprowadzał do swojego pokoju, żeby z nim porozmawiać, bo np. źle się zachowywał. Nikt nie chciał wtedy o tym mówić, ale podejrzewam, że molestowanych chłopców było więcej
– wskazuje.
Pan Tomasz wspomina również sytuację braci z drugiej grupy. - S. się do nich dobrał albo próbował dobierać. Wtedy trafili do izolatki, w której ja przebywałem. Siostry wiedziały, dlatego ich odizolowały – mówi.
Po latach pan Tomasz odnowił kontakt z innymi wychowankami domu dziecka.
- Spotkaliśmy się, przyznali, ze dochodziło do takich sytuacji. Teraz jestem pewien, że siostry o wszystkim wiedziały. Kiedyś nawet zaczęło być o tym głośno, ale udało im się zamieść sprawę pod dywan
– dodaje.
Pan Tomasz, opowiadając swoją historię chciałby wesprzeć pana Adama, który walczy o sprawiedliwość. Przypomnijmy, kiedy w zeszłym roku do prokuratury w Szamotułach wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, tj. molestowania pana Adama przez brata zakonnicy, śledztwo nie zostało podjęte z uwagi na przedawnienie.
Pełnomocnik mężczyzny, w maju br. wystosował wniosek o wszczęcie postępowania na nowo. W piśmie wskazał, że przedawnienie nastąpiłoby dopiero w 2027 r. Mecenas Sławomir Szczęsny zwrócił uwagę na opieszałość prokuratury, która przez dwa miesiące nic nie zrobiła w tej sprawie.
Tymczasem, prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zwraca uwagę na trwający okres wakacyjny, który może wydłużać sprawy.
- Obecnie weryfikowany jest wniosek złożony przez pełnomocnika oraz podjęta przez niego argumentacja. Prokuratura zwróciła się również do sądu o przesłanie akt sprawy, która toczyła się w przeszłości
– mówi prok. Wawrzyniak.
Czytaj więcej o sprawie:
Zobacz też:
