Kierowcy muszą gdzieś parkować, dlatego swoje auta stawiają na terenach zielonych.
Zakładanie blokad na koła aut to ulubione zajęcie toruńskich strażników miejskich. Przesada? Niekoniecznie. Po Toruniu często krąży taka opinia. Municypalni zwolenników na pewno nie przysporzyli sobie w okolicach ulicy Głowackiego.
Podstępni i złośliwi
W tym miejscu jest fatalna sytuacja z parkingami. Zresztą, jak wszędzie w Toruniu. Teraz w okolicy Głowackiego jest jeszcze gorzej, a to dlatego, że od kilku dni zamknięty jest jeden z osiedlowych parkingów. Prowadzone są tam roboty kanalizacyjne. Chwilowo ubyło kilkadziesiąt miejsc parkingowych. Dla kierowców to prawdziwy dramat, dlatego nie mając wyjścia i miejsca, stawiają swoje auta na terenach zielonych. To nie spodobało się strażnikom, którzy migiem pojawili się w tym miejscu. Założyli blokady, wypisali mandaty i po sprawie.
- To niedopuszczalne - oburza się pan Zbigniew. - Strażnicy ewidentnie żerują na kierowcach. Nie mamy gdzie parkować, przecież nie będziemy stawiać swoich aut przed klatkami, bo tam znajduje się droga pożarowa. Najlepiej pozbyć się na ten czas samochodów, ale to nierealne. Działanie municypalnych jest złośliwe i podstępne.
Komentarz po czasie
Strażnicy miejscy nie chcieli komentować tej sprawy. Napisaliśmy więc, zgodnie z ich życzeniem, e-maila w tej sprawie. Po dwóch dniach dostaliśmy wreszcie odpowiedź. - Informację o tym, że kierowcy parkują, tam gdzie nie powinni dostaliśmy od samych mieszkańców i od przedstawicieli Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej - podkreśla rzecznik toruńskiej straży miejskiej Jarosław Paralusz. - Zmniejszona liczba miejsc parkingowych nie upoważnia kierowców do tego, aby się nie stosowali do przepisów ruchu drogowego i parkowania na terenach zielonych.
Zmotoryzowani mieszkańcy osiedla Dekerta cały czas mogą się spodziewać kolejnych masowych odwiedzin strażników miejskich.