W tym roku stoisko Świecia znajdziemy tylko na jednych targach - Gmina 2010 w Poznaniu. Przed rokiem gmina, jako jedyna z naszego regionu, reklamowała tam Vistulę I i II. Wbrew temu, co ogłoszono już kilka lat temu, w Wielkim Konopacie jest jeszcze blisko 10 hektarów do wzięcia, a ściślej mówiąc dzierżawy. Z trzynastu podpisanych umów do tej pory wywiązało się pięć firm, które działają w granicach Vistuli I. Justyna Brzoskowska, kierownik wydziału gospodarki Urzędu Miejskiego jest przekonana, że w najbliższych latach pozostali pójdą w ich ślady. Jeśli nie oni, to być może uda się pozyskać nowych. Temu właśnie ma służyć ponowny wyjazd do Poznania, który będzie kosztował 20 tys. zł. To niewiele zważywszy na ewentualne korzyści. Tym bardziej, że ruszyła promocja Vistuli II. - Pojawiają się zapytania o proponowane przez nas tereny w Sulnowie, ale na razie nie przekłada się to na konkretne oferty kupna - tłumaczy Brzoskowska. - W odróżnieniu od Vistuli I, w przypadku "dwójki" ziemia jest na sprzedaż. Jeśli otrzymamy poważne propozycje, ruszymy z niezbędną infrastrukturą.
Natomiast zupełnie za darmo będzie prezentowana oferta Świecia podczas targów w Monachium i Wiedniu. To efekt współpracy z Centrum Obsługi Inwestora w Toruniu. Pytanie tylko, czy ktoś zwróci uwagę na materiały z grodu na Wdą?
Musztarda po obiedzie
Zdaniem radnego Pawła Kna-pika, starania gminy są jak najbardziej słuszne, tyle że spóźnione przynajmniej o 10 lat. - Powiedzmy sobie szczerze, nie możemy zaoferować nic ponad to, czym dysponuje większość miast w województwie - podkreśla. - O inwestorów należało się martwić wtedy, gdy skupiano się przede wszystkim na budowie chodników.
Jednocześnie uważa, że pora porzucić marzenia o dużych firmach, mogących zatrudnić 100-200 osób, a raczej pomyśleć o tych małych, już funkcjonujących. - Chociażby nie podwyższając regularnie podatku od nieruchomości - zaznacza. - Oczywiście pieniądze, jakie spływają do budżetu za sprawą Mondi, to spora kwota, ale nie mniej istotna jest ta część dochodów, w których udział mają małe firmy - przekonuje Knapik. - Nie jest wykluczone, że właściciele części z nich, dodatkowe pieniądze, zaoszczędzone na lokalnym podatku, chcieliby przeznaczyć na stworzenie dodatkowych miejsc pracy.
Knapik ma też inną propozycję: powierzenie promocji specjalistycznej firmie, której wynagrodzenie byłoby ściśle powiązane z efektami pracy.