https://www.youtube.com/watch?v==kabeAmWo478
- Muzeum opuszcza budynek, w którym miało swoją siedzibę od 1946 roku. Nie było szansy tam pozostać?
- Gmach przy ulicy Gdańskiej 4 nigdy nie był przystosowany do organizowania ekspozycji muzealnych. Został zaadaptowany jako siedziba muzeum dlatego, że nie było innego miejsca. Wąskie korytarze, ciasne pomieszczenia.
- Istnienie muzeum w tym miejscu to ładny kawałek historii...
- Muzeum to przede wszystkim zbiory. I to sposób ich prezentowania, przechowywania powinien decydować o tym, czy wyprowadzić się z danego miejsca. Tu muzeum nie ma warunków do rozwoju. Kiedyś jednak przyszedł mi do głowy pewien pomysł...
- A więc brał pan pod uwagę pozostania przy ulicy Gdańskiej?
- Tak, ale gmach musiałby przejść gruntowny remont. Wejście do muzeum byłoby od strony placu przed centrum handlowym Drukarni. W tym celu trzeba by jednak wybudować dodatkowe skrzydło do naszego gmachu. Pomysł był taki, by stanowiło ono nowoczesny łącznik między starym budynkiem, a placem stanowiłoby ono łącznik między bryłą, a eklektyczną fasadą naszego budynku od ulicy Gdańskiej.
- Pomysł upadł. Dlaczego?
- To byłyby niewyobrażalnie wielkie koszty. Władze miasta stwierdziły, że za te pieniądze lepiej wybudować coś nowego, niż inwestować w remontowanie naszej dotychczasowej siedziby.
- I tak właśnie powstała koncepcja częściowego przeniesienia muzeum do planowanej pierzei zachodniej Starego Rynku?
- Losy budynku przy ulicy Gdańskiej są elementem układanki, która ma w efekcie doprowadzić do zabudowania zachodniej pierzei. Nie chciałbym zdradzać zbyt wiele zanim jury nie rozstrzygnie konkursu na projekt zagospodarowania tej części rynku.
- Jaka ekspozycja znalazłaby się w planowanym budynku?
- Byłoby to świetne miejsce na utworzenie muzeum historii Bydgoszczy. Zwłaszcza, że dysponujemy bogatymi zbiorami archeologicznymi. Wśród nich są między innymi drewniane fragmenty bydgoskiego grodziska z XI wieku. Przypominam też, że nie byłaby to przeprowadzka w zupełnie nowe miejsce. W końcu przed II wojną światową muzeum miało swoją siedzibę właśnie w tym miejscu.
- Zachodnia pierzeja miałaby powstać ze sprzedaży gmachu przy Gdańskiej 4?
- Powstał taki pomysł. Poza tym, dzięki takim przenosinom muzeum będzie skupione na małej przestrzeni. Problem rozwiązałaby budowa jednego gmachu. W sytuacji jednak, gdy nie ma szans na taką inwestycję, np. na placu Teatralnym, powstała koncepcja przeprowadzki na Wyspę Młyńską i Stary Rynek.
- Ile muzeum skorzysta na tych przenosinach?
- Cztery odnowione budynki na wyspie to dla nas ogromny zastrzyk przestrzeni. Czerwony spichrz po remoncie spełnia wreszcie warunki do organizowania ekspozycji. Jest klimatyzowany. W piątek 3 lipca oficjalnie otwieramy też tak zwany Dom Wyczółkowskiego przy ulicy Mennica. To jeszcze nie jest sytuacja idealna, ale po prostu skok jakościowy. Zyskamy teraz warunki konieczne do rozwoju muzeum.