Jesteś pod ciągłą kontrolą, bo kamery są nawet w toaletach. Paulina Wysocka z Koronowa sama tego chciała.
Babcia powiedziała jej, że rozpoczynają się castingi do kolejnej edycji programu "Big Brother". A Paulina zawsze marzyła, żeby wystąpić w reality show. Jeszcze w czerwcu wypełniła ankietę, dołączyła swoje zdjęcie i wysłała. - I nie pojechałam na przesłuchanie.
Mówi, że zawsze tak z nią jest. To lenistwo. Ale chyba spodobała się twórcom programu, bo zadzwonili i zaprosili ją na casting do Warszawy.
Paulina Wysocka
19 lat, srebrne szpilki, jeansy, włosy do pasa. - Zawsze miałam długie włosy. Kolory zmieniałam. Miałam czerwone, fioletowe, rude, ciemne.
Paulina mieszka z mamą Beatą, policjantką i babcią Krysią. W wielkim, rodzinnym domu.
Jaka była mała Paulina? W szkole było ciężko, mówi. - Nikt mnie nie lubił. Nie byłam na żadnej "osiemnastce" u moich rówieśników. Może dziewczyny nie przepadały za mną, bo to ja byłam w centrum zainteresowania. Zawsze latałam za chłopakami. Wszyscy przede mną uciekali, bo byłam zbyt nachalna.
Jak często jej mamę wzywano do szkoły, pewnie nie da rady policzyć. Kiedyś nauczycielka złapała ją i jej przyjaciółkę na paleniu papierosów w męskiej toalecie. Innym razem na lekcji Paulina siedziała w przeciwsłonecznych okularach i nie chciała ich zdjąć. I znów jej mama musiała biec do szkoły. A pierwszy raz na wagary poszła w zerówce.
W tym roku Paulina skończyła liceum w Koronowie. Nie dostała się na dziennikarstwo na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, więc poszła na stosunki międzynarodowe do Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej. Wybrała specjalność dziennikarstwo.
- Dlaczego?
- Nic innego nie chce mi się robić. Brałam udział w castingu do radia Gra i dostałam się do pierwszej dziesiątki. Poza tym matematyk ze mnie kiepski.
Paulina lubi czytać książki. Ale najbardziej kocha zakupy. - Jak czegoś szukam, to potrafię po całej Polsce za tym jeździć.
Chyba każdego kręci wielki świat, bankiety, przyjęcia, piękni mężczyźni i zadbane kobiety.
Lubi też kłamać.
- Mówię prawdę, jak się pomylę. Tak jest wygodniej.
- Teraz też kłamiesz?
- Nie wiem. Nie, mówię prawdę.
Castingi
Pojechała na przesłuchanie do Warszawy. Stała przed komisją i odpowiadała na pytania dotyczące wysłanej wcześniej ankiety. Pytali: czego się wstydzisz, czego nigdy byś nie zrobiła? -Moje odpowiedzi były kontrowersyjne, nie zawsze zgodne z prawdą. Niczego się nie wstydzę.
A czego by nie zrobiła? Twierdzi, że to życie układa scenariusze i nigdy do końca nie możemy tego wiedzieć.
Przeszła do półfinałowych przesłuchań w stolicy. Kolejna rozmowa. Tym razem z samym wielkim bratem - aktorem, który podkłada głos pod tę postać. Prowokował ją. - Powiedział mi, że jestem głupią blondynką z wisiorkiem z gwiazdką na szyi. A ja na to: jeszcze coś ci nie pasuje, to mogę ci pokazać!
Potem były badania. Sprawdzili, czy Paulina nie jest w ciąży, czy nie jest zakażona wirusem HIV, nie ma problemów z sercem.
Popołudniem 14 sierpnia zadzwonił jej telefon. Była akurat w Rydze na wakacjach. Mam dobrą wiadomość, wchodzisz do programu, powiedziała jej jakaś kobieta. - To znaczy, że byłam pewniakiem. Wiele osób dowiedziało się o tym na pięć dni przed wejściem do domu wielkiego brata.
I jeszcze: - Chciałam, żeby ludzie mnie zobaczyli. Mam parcie na szkło. To była moja szansa na wykreowane wizerunku. Myślałam, że pomoże mi to w zawodzie dziennikarza.
Mama, babcia, przyjaciółka, znajomi - cieszyli, że dostała się do programu. Babcia z wujkiem opracowali nawet strategię, co powinna robić, żeby wygrać program. - Przygotowali dowcipy, które ma opowiadać. Mojej przyjaciółki facet zaczął układać piosenkę, którą chciał zaśpiewać Paulinie - opowiada mama dziewczyny.
Ale Paulina miała własny plan. Chciała być sobą.
Na krótko przed wyjazdem powiedziała reszcie znajomych, że zobaczą ją w telewizji. - Super, fantastycznie, och! - mówili. Przeciwny był chyba tylko jej chłopak, dwudziestoczteroletni Łukasz.
Już 30 sierpnia musiała być we Wrocławiu, mimo że program rozpoczynał się dopiero trzy dni później. - Nawet kredki do oczu nie mogłam ze sobą zabrać. Chyba się bali, że tą kredką można coś napisać. A w samym domu przecież maszyna do pisania stała.
Uczestnicy programu nie mogli mieć przecież kontaktu ze światem. Mieli żyć bez telewizji, radia, wiadomości, bliskich, bez pisania i czytania. Po prostu sami ze sobą.
Zdjęcia najbliższych, książkę i okulary producenci programu wzięli jej w depozyt. Ale i tak miała chyba największą walizkę.
Program
Na te kilka dni przed programem zamknęli ją w hotelowym pokoju, z którego przez te kilka dni nie mogła nigdzie wychodzić. W miejscu odosobnienia. Łóżko, telewizor i łazienka musiały jej wystarczyć. - Ale dbali o nas, przychodzili, robili listy zakupów i przynosili nam wszystko co chcieliśmy.
I w końcu niedziela, rozpoczęcie programu. Brama na scenę zaraz ma się otworzyć. A Paulina nie ma pojęcia, w którą stronę wyjść. Dopiero wtedy zaczęła się denerwować.
Krótka rozmowa z prowadzącymi i po chwili wchodziła do domu, gdzie na oczach tysięcy ludzi miała rozmawiać, spać, jeść i kąpać się.
I tym kąpaniem się nago wielu zaskoczyła. - Nie wstydzę się własnego ciała. Poza tym tam o kamerach się zapomina.
Mama Pauliny: - Jak ją zobaczyłam pod prysznicem to aż... Ale nie można się dobrze umyć w bieliźnie. Wydaje mi się, że dobrze zrobiła.
W programie była chyba jedną z najcichszych uczestniczek. W porównaniu z innymi niewiele mówiła.
- Nie odpowiadało mi to towarzystwo. Zawsze myślałam, że z każdym potrafię się dogadać. Okazało się, że nie.
Mama Pauliny: - Za cicha była w tym programie.
Nie wstydzę się własnego ciała. Poza tym tam o kamerach się zapomina.
Po tygodniu uczestnicy wytypowali ją (dwie inne dziewczyny) jaką tę, która ma odejść. Telewidzowie zadecydowali, że opuści dom. To było ponad tydzień temu, dziewiątego września.
Miała cel
Na drugi dzień po powrocie do Koronowa ktoś zadzwonił do drzwi. Paulina otworzyła ubrana w dres. - My do pani z Big Brothera.
Rozdała autografy. Na drugi dzień przyszła kolejna grupka. Co teraz?
Sława? - Chyba każdego kręci wielki świat, bankiety, przyjęcia, piękni mężczyźni i zadbane kobiety.
Marzenia. Ma jak każdy. - Poleciałabym na Malediwy. Ale jak nie polecę, to też się nie pochlastam. Chciałabym spełnić się w pracy.
Agnieszka Szynkowska
[email protected]