Na granicy ryzyka

     Lipnowski Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej boryka się z kłopotami finansowymi od dawna. Nigdy dotąd jednak sytuacja nie była tak dramatyczna. - Na oddziale wewnętrznym mamy jedno opakowanie antybiotyku - mówiła podczas spotkania ze starostą Przemysławem Gęsickim jedna z lekarek. - Nie mamy możliwości wykonywania pracy - skarżyła się inna pani doktor. - Na oddziałach brakuje rękawic, igieł jednorazówek, środków dezynfekcyjnych, antybiotyków. Pracujemy na granicy ryzyka. Właściwie szpital nie leczy, ale jest źródłem zakażenia. Może należałoby go zamknąć. _Co można zrobić, żeby uratować lecznicę? Władze powiatu twierdzą, że konieczne jest przekształcenie. - _W dotychczasowej strukturze organizacyjnej szpital nie może dalej funkcjonować - twierdzi starosta Przemysław Gęsicki. Jedna z możliwości to przekształcenie w spółkę prawa handlowego. To jednak rozwiązanie wiąże się ze zmniejszeniem zatrudnienia. Obecnie w lipnowskiej lecznicy zatrudnionych jest 718 pracowników, dodatkowo na kontraktach pracuje 40 lekarzy. W wyniku przekształceń pracę w szpitalu może stracić nawet 200 osób. To nie jest dobrze przyjmowane przez personel średni. Większość zatrudnionych w lipnowskim szpitalu to pracownicy niemedyczni. Na tę niezdrową sytuację zwracali uwagę lekarze. - Do niedawna w naszym szpitalu pracowało 9. elektryków, a 7. chirurgów - mówił jeden z nich.
     W ostatnich dwóch latach zwolnień w lipnowskim SP ZOZ właściwie nie było. Z lecznicy odeszło tylko kilku lekarzy specjalistów. Zatrudnienie zmniejszyło się poza tym wskutek prywatyzacji ośrodków zdrowia. Ostatecznie o kierunku przekształcenia lipnowskiego SP ZOZ zdecyduje Rada Powiatu, która ma zebrać się najdalej na początku października. Zapowiadane zmiany nie nastąpią jednak prędzej niż na początku przyszłego roku.