Historia ma swoją cenę. Niedawno przypomnieliśmy sobie o tym przy okazji amerykańskiej ustawy 447. Tym razem precedensowy wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Lublinie.
Magdalena Zarzycka-Redwan, która urodziła się i dwa pierwsze lata życia spędziła w więzieniu na Zamku Lubelskim, ma otrzymać milion złotych zadośćuczynienia. Rodzice Zarzyckiej-Redwan zaangażowani byli po wojnie w działalność w podziemiu niepodległościowym. Matka kobiety zmarła przy porodzie, prawdopodobnie wskutek tortur.
Magdalena Zarzycka- Redwan domagała się 15 milionów zadośćuczynienia. Sąd przyznał jej niższą, ale i tak imponującą kwotę. A jednocześnie otworzył publiczną debatę.
Każda krzywda wymaga współczucia. Pytanie - czy za każdą krzywdę należą się pieniądze. Uznając ciągłość państwa polskiego, sąd uznał, że nie można odebrać kobiecie praw do zadośćuczynienia tylko dlatego, że do nadużyć doszło w czasach PRL. Obawiam się, że taka interpretacja sprawi, że skarbonkę z publicznym groszem trzeba będzie teraz otworzyć bardzo szeroko. Choć nie jest to oczywiście pierwsze orzeczenie zasądzające zadośćuczynienie dla antykomunistycznych kombatantów, to jednak mamy do czynienia z krzywdą osoby trzeciej. W latach 90. głośna była sprawa pewnego polityka z naszego regionu, który uzyskał świadczenia kombatanckie, choć urodził się pod koniec 1945 roku. A to dlatego, że rodzice spłodzili go podczas traumatycznego pobytu na robotach w Niemczech. Pieniądze jednak bez porównania mniejsze od tych zasądzonych w Lublinie.
Problem polega na tym, że w latach 1944 do 1956 przez polski system więzienny przeszło około miliona osób (w tym młodociani). Zasądzono 5,6 tys. wyroków śmierci, a za działalność na “szkodę państwa” skazanych zostało 81 tys. osób. Bez wyroków zamordowano około 9 tys. osób. Wszyscy oni mieli swoje rodziny, każdemu wpisano w życiorys traumatyczne przeżycia. Jak te traumy wycenić? I z czego za nie zapłacić?
