Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Kujawach nie jadano w tę noc ziemniaków, by nie mieć krost

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Choinkę ozdabiano pierniczkami
Choinkę ozdabiano pierniczkami Małgorzata Chojnicka
Na ziemi chełmińskiej i dobrzyńskiej, Kociewiu i Kujawach w Wigilię świętowano podobnie, choć były też pewne różnice. Dla wszystkich był to wyjątkowy dzień, rodzinny i pełen magii.

Wigilia jest szczególnym dniem, na który czekają wszyscy, nie tylko dzieci. Teraz został zdominowany przez komercję, a świąteczne reklamy emitowane już od początku listopada przyprawiają o ból głowy. Nasi przodkowie świętowali inaczej. Na ziemi chełmińskiej i dobrzyńskiej, Kujawach i Kociewiu zwyczaje były podobne, chociaż można się doszukać wielu różnic.

Na ziemi chełmińskiej

Na wigilijnym stole na ziemi chełmińskiej pod obrusem układano siano. Do wigilijnych potraw należały: ryby, kluski z makiem, pierogi, barszcz. W zamożnych domach zwiększano liczbę potraw do trzynastu. Opłatkiem, tym kolorowym dzielono się ze zwierzętami, dodając jego okruchy do lepszej paszy. - Starym zwyczajem było pieczenie nowego latka, czyli ciastek w kształcie konia, krowy, kury, które po poświęceniu dawano zwierzętom, aby dobrze się chowały – opowiada Hanna Łopatyńska, kierownik Działu Folkloru i Kultury Społecznej Muzeum Etnograficznego w Toruniu. - W intencji urodzaju chłopcy boso o północy szli do sadu i obwiązywali słomą drzewka, aby dobrze rodziły. W niektórych okolicach, np. w pobliżu Wąbrzeźna po wieczerzy obrzucano się grochem. W adwencie i w Wigilię we wsiach wędrowały różnorodne grupy kolędnicze. Domy odwiedzały pochody przebierańców z maszkarami zwierzęcymi zwane „gwizdami”.

Wieńce adwentowe na Kociewiu

Na Kociewiu adwentowym zwyczajem pochodzenia niemieckiego było wieszanie pod sufitem wieńca z czterema świeczkami zapalanymi po jednej w kolejne niedziele adwentu.
- Jeszcze na początku lat 60. XX wieku nie we wszystkich miejscowościach Pomorza obchodzono Wigilię Bożego Narodzenia – kontynuuje Hanna Łopatyńska. Tam, gdzie spożywano uroczystą wigilijną wieczerzę jedzono ryby, śledzie, zupę grzybową, zupę z suszonych owoców, kiszkę z kaszy i ziemniaków, kaszę jaglaną, kluski i pieczywo z makiem. Od początku XX wieku w domach stawiano choinkę, którą przystrajano małymi opłatkami i własnoręcznie robionymi ozdobami z papieru, słomy, orzechów. W Wigilię dzieci stawiały na okno talerze, by w Boże Narodzenie rano znaleźć je wypełnione łakociami. Postacią, która obdarowywała dzieci na Pomorzu, podobnie jak na ziemi chełmińskiej, był ubrany w kożuch Gwiazdor.

W Wigilię na Kujawach nie jadano ziemniaków

Wigilia na Kujawach, podobnie jak w innych regionach kraju, była dniem szczególnym we wszystkich stanach społecznych od wielu wieków. Wiązało się z nią wiele obrzędów, które miały zapewnić dobrobyt w przyszłym roku. Dlatego na wigilijnym stole musiały się znaleźć wszystkie produkty, które wydała ziemia – owoce, warzywa, grzyby, ryby.
- Jednak na Kujawach w Wigilię nie jadano ziemniaków, które w Polsce pojawiły się dość późno – mówi etnograf Dorota Kalinowska z Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. – Panował przesąd, że w ten sposób można się uchronić przed krostami i wrzodami na ciele. Z kolei na biedniejszych Kurpiach ziemniaki były pokarmem dominującym, także w Wigilię. Wiele zwyczajów wigilijnych wywodzi się jeszcze z czasów pogańskich. Słowianie stworzyli kulturę agrarną, czyli rolniczą i z ogromnym szacunkiem podchodzili do natury, do matki ziemi, bo to ona zapewniała im byt. Aby zapewnić urodzaj i pomyślność, stosowali praktyki magiczne. Potem Kościół katolicki włączył je do swojej obrzędowości. Szczególne znaczenie miały wszystkie suszone ziarna i owoce, które po namoczeniu i ugotowaniu jakby odzyskują życie. To one, a zwłaszcza mak, miały zapewnić kontakt z duszami przodków.
Na kujawskim stole były kluski z makiem, kiszona kapusta z grochem lub szablokiem, czyli fasolą, suszone grzyby wyjęte z zupy, obtoczone w mące i usmażone na oleju. Jadano barszcz czerwony, zupę grzybową lub z suszu owocowego, która z czasem przekształciła się w kompot, podawany na koniec wieczerzy do ciasta. Musiały być też ryby, zwłaszcza śledzie.
- Do początku XX wieku podawano jagły, czyli kaszę z prosa z miodem i rodzynkami – kontynuuje Dorota Kalinowska. – Potem jagły zastąpiono ryżem, kiedy można go już było kupić w sklepach kolonialnych. Pierogi pojawiły się dopiero w okresie międzywojennym, jak i inne ciasta, bo wcześniej było tylko drożdżowe.
Jeszcze w XIX wieku izbę dekorowano snopami zboża. U bogatych gospodarzy stawiano je w każdym kącie, a u biednych tylko jeden z żyta. Nad stołem wieszano podłaźniczki, czyli czubki świerku lub sosny i dekorowano je orzechami, jabłkami, papierowymi ozdobami.

Wigilia na ziemi dobrzyńskiej
Takim charakterystycznym zwyczajem na ziemi dobrzyńskiej przed ponad stu laty było chodzenie poprzebieranych mężczyzn na świętego Mikołaja, których nazywano „gwiazdorami” lub „gwizdami”. Chodzili oni od domu do domu i przepytywali dzieci ze znajomości pacierza. W nagrodę był kawałek suszonej brukwi, która w tamtych czasach była prawdziwym smakołykiem. Jeśli ktoś nie znał pacierza, straszono go pydą, czyli rzemieniami osadzonymi na kiju. Jednak do żadnych rękoczynów nie dochodziło – była to raczej zabawa.
- Od dziesięciu lat podtrzymujemy tę tradycję – mówi Andrzej Szalkowski, dyrektor Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie. – Całą grupą poprzebierani za pomocników świętego Mikołaja, z kolegą w roli samego świętego Mikołaja jeździmy zaprzęgiem ulicami Rypina i rozdajemy dzieciom słodycze. Zawsze budzimy duże zainteresowanie.
W rodzinach katolickich w samą Wigilię wszystkie prace gospodarskie należało wykonać do godziny dziesiątej. Kobiety i dziewczęta przygotowywały w domu wieczerzę, do której zasiadano wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki. – Pilnowano, by przy stole znalazła się parzysta liczba gości – wyjaśnia Andrzej Szalkowski. – Potrawy na stół podawała gospodyni, a gdy już usiadła, to nie wstawała. To miało zapewnić, że kury będą się dobrze niosły i wysiadywały jaja. Potraw było dziewięć, siedem lub trzy, a nawet tylko jedna. Wszystko zależało od zamożności gospodarzy. Jadano zupę z suszonych grzybów lub owoców, pierogi z serem lub kapustą, żytnie kluski „rwaki” z makiem, które musiały być długie, groch z kapustą, suszone grzyby smażone na oleju i drożdżowe ciasto. Były też śledzie i ryby słodkowodne. Za prawdziwy rarytas uchodziły karasie w śmietanie. W bogatszych chałupach pojawiały się cukierki i ryż na słodko.
Pod obrus kładziono siano, które następnie wykorzystywano do wróżb. W nim też ukrywano cukierki, pieniądze. Pod powałą wieszano tzw. chojak, czyli czubek sosenki, który dekorowano. Przed wieczerzą dzielono się opłatkiem, a kolorowy opłatek gospodarz zanosił zwierzętom. Pokruszony na kawałki dodawał do siana lub owsa.
Po wieczerzy wróżono sobie, podobnie jak w wieczór andrzejkowy, bo przeważały wróżby o charakterze matrymonialnym. – W Wigilię nie wolno było niczego komuś pożyczyć, bo wówczas oddałoby się całą pomyślność na nadchodzący rok – podsumowuje Andrzej Szalkowski.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska