...gdy dowiedzieli się, że w tym samym gospodarstwie przyszły na świat kozie pięcioraczki.
- W ubiegłym tygodniu odwiedzili mnie Holendrzy, którzy chcieli zobaczyć kozie czworaczki - _mówi Teresa Wasielewicz. - Podziwiali je chyba z godzinę robiąc w tym czasie mnóstwo zdjęć. Szkoda, że nie przyjechali dzień później. Ciekawe, co powiedzieliby na pięcioraczki? _
Kozy zazwyczaj kocą się w samotności. Nie lubią asysty ludzi ani innych zwierząt. Tym razem Biała, tak nazywa się matka - rekordzistka, czuła, że sama sobie nie poradzi, dlatego nie reagowała na obecność hodowców. Ci przeczuwali, że może być potrzebna ich pomoc.
Tygodniowe maluchy czują się świetnie. Wymagają jednak troskliwej opieki. - Codziennie, około północy, muszę sprawdzać czy wszystkie są najedzone - tłumaczy pani Teresa. - Chodzi przede wszystkim o te słabsze, które odganiane są od cycka przez silniejsze rodzeństwo.
Piękne futerko
Kozy w gospodarstwie państwa Wasielewiczów są od 13 lat. Najbardziej w pamięci domowników zapadła Kleopatra, będąca wyjątkowo ciekawskim stworzeniem. Swoim zachowaniem bardziej przypominała psa, niż przedstawiciela swojego gatunku. Uwielbiała jeździć samochodem. Kierowcy przecierali oczy ze zdumienia, widząc łeb kozy wychylającej się z jadącego obok samochodu. Kleopatra lubiła w ten sposób podziwiać świat. Potem były kolejne kozy, które traktowane są bardziej jako maskotki niż inwentarz. Chociaż, prędzej czy później każda z nich idzie pod nóż. Najszybciej taki los spotyka koziołki. Te, które przychodzą na świat w czasie Wielkanocy, w Boże Narodzenie trafiają na półmisek. Ich skóry zdobią podłogi lub zajmuje się nimi kuśnierz. - Mam piękne futro - mówi pani Teresa. - Wiele osób nie może uwierzyć, gdy mówię im, że uszyto je z kozich skór. Tekst i fot.