I nie wiadomo, jaka koncepcja zyska ich aprobatę, bo na razie jest ich kilka.
Najprostsza, to sprzedać, nie patrząc na to, kto kupi i co zamierza z Młynami zrobić. Korzyść byłaby taka, że kasa miejska wzbogaciłaby się o ok. 1,7 mln zł, bo w ratuszu zakładają, że jak kupili za ponad 800 tys. zł, to sprzedadzą za dwa razy tyle.
Tylko nie wieża ciśnień
W grę wchodzi także długoletnia dzierżawa z prawem pierwokupu dla inwestora albo partnerstwo prywatno-publiczne.
- Nie chciałbym powtórki jak z wieżą ciśnień - mówi burmistrz Arseniusz Finster. - Ktoś kupi, nie będzie inwestował. A miasto ma interes, żeby tam była podnosząca prestiż Chojnic oferta. Więc można by rozpisać konkurs na program funkcjonalno-użytkowy i z tym, kto wygra, podpisać umowę dzierżawy z prawem pierwokupu.
Inne wyjście to przetarg na zbycie obiektu, w którym nie będzie decydowała tylko cena, ale także koncepcja.
Dodatkowe punkty
Miejsce może być przeznaczone na handel, usługi, mieszkania, działalność kulturalną. Finster nie ukrywa, że byłby zadowolony, gdyby powstało tu coś na kształt poznańskiego Browaru Grażyny Kulczyk. Obiecuje dodatkową punktację za pewne rozwiązania architektoniczne, np. podziemne parkingi. I wciąż nie zapomina o galerii Janusza Trzebiatowskiego, byłoby dobrze, gdyby dało się ją tam umieścić.
Do kolejnej sesji jest jeszcze trochę czasu, a 14 stycznia spotkają się radni wszystkich opcji, by podyskutować o Młynach. Może zrodzą się następne pomysły?
