Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napisał: "Jeśli chcesz zabić psa, zadzwoń". Dostawał setki telefonów

kad
Post zdobył olbrzymią popularność. W ciągu zaledwie jednej doby setki osób chciały pozbyć się swoich psów
Post zdobył olbrzymią popularność. W ciągu zaledwie jednej doby setki osób chciały pozbyć się swoich psów Archiwum prywatne
Pan Krzysztof chciał uratować niechciane psy przed śmiercią. Jednak zainteresowanie jego wiadomością go przerosło. Mężczyzna odbierał setki telefonów. Od dzisiaj telefon, który mężczyzna podał do kontaktu, jest już nieaktywny.

O Krzyśku Falbie zrobiło się głośno kilka dni temu. Przypomnijmy. Mężczyzna 15 listopada opublikował post na Facebooku, w którym napisał:
"Jeśli myślisz o zabiciu psa, jeśli przychodzi Ci do głowy, by przywiązać psa w lesie/powiesić go/utopić/otruć lub pozbyć się w jakikolwiek inny śmiertelny sposób - zadzwoń(...)". Podał również numer swojego telefonu. Wiadomość zdążyło ją udostępnić prawie 28 tysięcy osób.

Przeczytaj również: "Myślisz o zabiciu psa? Zadzwoń". Pan Krzysztof ratuje zwierzaki

Mężczyzna odebrał setki telefonów od ludzi, którzy z mniej lub bardziej poważnych powodów chcieli pozbyć się swoich zwierząt. Zainteresowanie zdecydowanie go przerosło.

Numer telefonu jest już nieaktywny. Na swoim profilu Krzysiek napisał, że jest osobą prywatną, która nie prowadzi schroniska, ale i tak będzie starał się pomóc przez nawiązanie kontaktu z fundacjami oraz wolontariuszami. Odniósł się również do najczęściej zadawanych przez internautów pytań: "Czy wobec tego, co się stało zamierzam podkulić ogon i uciec? Nie (...) Czy będę w stanie wystarczająco mądrze postąpić w sytuacji, w której mojego posta, zamiast 20 znajomych, nagle odczytało przynajmniej 30 tys. osób? Nie wiem. Jednak po wspomnianej liczbie udostępnień, z których wynikło równie dużo próśb o pomoc, co deklaracji chęci udzielenia wsparcia w celu ratowania życia niechcianych zwierząt, dzisiaj wiem...że nie muszę być w tym sam. P.S. Potrzebuję chwili, by to ogarnąć."

Przez krótki apel, napisany tylko znajomym z Facebooka, pan Krzysztof w kilka chwil stał się odpowiedzialny za życie setek czworonogów. Pan Krzysztof sądził, że na post odpowiedzą osoby, które naprawdę znalazły się w trudnej sytuacji i wykorzystały wszystkie możliwe sposoby na jej rozwiązanie. Tymczasem zaczął odbierać telefony i sms-y już nie z prośbami, ale z żądaniami od osób, które w szybki sposób chcą się pozbyć balastu, bo na przykład mają na zwierzę uczulenie albo zaczęło sprawiać problemy.

Pan Krzysztof nie ukrywa, że sytuacja go przerosła, ale - jak sam pisze - nie żałuje, że opublikował taki post. - Na pewno tego tak nie zostawię - informuje.

Opinię naszych Internautów są podzielone. "Mam mieszane uczucia... może to ze szlachetności serca... ale jakoś ciarki chodzą mi po plecach. Gdzie te psy się znajdą? Przecież ten mężczyzna nie ma schroniska. Gdzie umieści te zwierzaki? W domu? Jakie środki finansowe ma ten pan na utrzymanie przypuszczam, wielu zwierząt, dopóki ktoś ich nie przygarnie?" - zastanawia się Dorota. Wtóruje jej Kuba: "A pan Krzysztof, co z tymi psami zrobi? Kolekcjonuje je?".

W obronie mężczyzny staje natomiast Żaneta:"Pan Krzysztof nie sądził, iż tylu ludzi będzie chciało oddać psa... Pewnie by szukał im domów, ale taka ilość...".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska