B. WICEPREMIER GRZEGORZ SCHETYNA (z uczuciem):
Dajmy dowody swojej męskości.
CHÓR JEDNORĘKICH BANDYTÓW (wesoło):
To będzie rok, piękny rok,
Śmiechem dziś witajmy go!
Miejsce da nowym dniom,
Nowy rok i znów skok w bok.
DYR. KASYNA POSEŁ ZBIGNIEW CHLEBOWSKI (żałośnie):
Chyba o Polsce mówił Kuroń:
"Tigra jeb... - i straszno i śmieszno",
Do gry siadajmy zatem śpieszno.
Jak przegrasz - potu nie roń.
Na polskiej naszej rulecie
Raz cię wyniesie, a raz cię zmiecie.
DONALD TUSK:
Wiruje ruletka amerykańska
Od Tatr aż do Gdańska.
Otwieram stawkę - patrz: bar, bar, bar!
Cuda, naprawdę! Allach Akbar!
AUTOR:
Dziś mówić w k-raju można tylko tak:
dobrą wieścią jest wieści brak.
I w głębi duszy naprawdę marzę,
Żeby obyło się bez wydarzeń.
PREZES PiS JAROSŁAW KACZYŃSKI (zakłada kajdanki jednorękiemu bandycie):
Być nie może, mój autorze!
Polska Platformy - zgroza wszelka.
Wnet w tej szulerni się okaże,
Że PiS to jedyna odnowicielka.
DONALD TUSK (do Lecha Kaczyńskiego):
Prosisz mnie o pokera, kochany,
A kto rozda karty, jedyny?
Na twym fotelu już warstwa patyny.
A ty urzędem ciągle pijany.
LECH KACZYŃSKI:
Gram tylko w Czarnego Piotrusia.
Poker? Dla chłopców z podwórka.
My z Żoliborza - mówiła mamusia,
A brat wydał rozkaz: Lesiu, powtórka!
JAROSŁAW KACZYŃSKI:
Stuka i skrzypi, jęczy, stęka,
Koło fortuny potomków Mieszka.
Od automatów boli nas ręka,
By Leszek znów w pałacu zamieszkał.
LECH KACZYŃSKI:
Ruletka i sława wojenna mnie kusi,
Brat mi powtarza, że tak być musi.
Bo od Chrobrego nasz ród prastary
Ratuje Polskę i broni wiary.
CHÓR JEDNORĘKICH BANDYTÓW:
A przed pałacem mnóstwo panów
i dam,
I w mediach bojowe tramtadaram!
Mowy i kanty, cuda, szczebioty
Prawią nam nasze sejmowe bigoty.
POSEŁ EUGENIUSZ KŁOPOTEK:
Zagrajmy w kości, mości panowie,
Parytet w pałacu - jednakie pogłowie
Panów i pań - nie ku ozdobie.
Ewa Kierzkowska jest już po słowie!
WICEMARSZAŁEK SEJMU EWA KIERZKOWSKA:
Eu... Geniuszu, zgoda: tylko pod mą
laską
Polsce nie grozi pisowskie fiasko!
KAZIMIERZ MARCINKIEWICZ:
Chwila, moment, a co z mą Isabel?
Ona w pałacu musi mieć mebel!
ISABEL MARCINKIEWICZ:
Kaziu, rzuć wreszcie stare kości,
Na wielkie łoże w pałacu.
A nie jak w Londynie - na materacu.
I daj mi dowód swojej miłości.
JAROSŁAW KACZYŃSKI (melancholijnie):
Moja walka - to szał hazardowy.
Moje życie - to stół bilardowy.
Szulerów z PO Kamiński pogoni,
nawet Tuskowi wkrótce przydzwoni.
DONALD TUSK:
CBA jeszcze raz?
Nieee... pas, pas, pas!
AGENT TOMEK DO MARIUSZA KAMIŃSKIEGO:
Drogi tato, ja twe dziecię,
Sam zostałbym na tym świecie,
gdyby nie Wielcy Bracia mili,
Co w tajemnicy mnie spłodzili.
JAROSŁAW KACZYŃSKI:
Patrz, tam Kwaśniewski - komunista!
Daj mu żetonów fałszywych ze trzysta.
Niech myśli dureń, że się
wzbogaci -
No i pod celę ci renegaci.
SZEF SLD GRZEGORZ NAPIERALSKI:
Moskwa mnie już nie ujmuje,
Może Castro - nie kastruje?
A kasyno me w kolorze blue
leży na dnie
Rien ne va plus?
Oj, będzie źle!
PAWEŁ GRAŚ, RZECZNIK RZĄDU:
Patrzcie, a tam przy black jackach
Jacyś ludzie w gumiakach.
W kujawskie stroje odziani.
Nie widać, by byli dziani.
Licytują drogi, markety i mosty
Znów marzą o stolcu starosty?
DONALD TUSK:
O, Zaleski? Na litość, znowu on!
Ja mu wygarnę: paszoł mi...
Wstrzymał most, zawraca Wisłę
Ale lico ma nieco obwisłe.
O, a ten milusi
Co uśmiechem mnie kusi?
To Gombrowicz?
MICHAŁ ZALESKI, PREZYDENT TORUNIA (z lekceważeniem):
Nieee - tylko Dombrowicz.
DONALD TUSK:
A cóż to za dziwna figura?
MICHAŁ ZALESKI:
Daję głowę - nic nie wskóra.
DONALD TUSK:
A ten trzeci, Moje dzieci?
ANDRZEJ PAŁUCKI, PREZYDENT WŁOCŁAWKA (płacze):
Sto lat Nobiles stał farbami
Czerwoną jak krew robotnika,
A dziś mu przyszło iść z torbami,
Pod okiem mym - cierpiętnika.
Nawet słynny włocławski fajans
Musiał upaść, by był balans.
KRZYSZTOF GRZĄDZIEL, MILIONER Z WŁOCŁAWKA:
O, dożyłem wreszcie tej pociechy,
że me nakrętki trafiły pod strzechy.
Mówią: wredny kapitalista!
A ja z krwi i kości - socjalista.
Kupuję kasyna, rozbiję tu bank,
Reputację Andrzeja wystawię
na szwank.
PREZYDENCI RAZEM:
Ciężko jest lekko żyć,
Trza prezydentem znów być
Kandydować - taka nasza wola!
A nie kasynowa swawola.
Oto wielki nadchodzi czas,
By upaść lub zwyciężyć.
Więc jedne myśli łączą nas:
Wygrać wybory...
CHÓR JEDNORĘKICH BANDYTÓW:
...i je spieniężyć!
KONSTANTY DOMBROWICZ, PREZYDENT BYDGOSZCZY:
By zajrzeć Bydgoszczy do serca,
Trzeba intelekt mój mieć.
W nim męskość jest kobieca,
Ach, gwiazda ma musi zajaśnieć.
MICHAŁ ZALESKI:
A gdy noc zapada,
Mostów mych gromada
Przez Wisłę się rzuca.
Daj kasę! - wołam doTuska
A jak nie - walę do Buzka!
KONSTANTY DOMBROWICZ:
Na rynku szklany ratusz mój stanie.
Szkło, aluminium mam w biznesplanie.
Niech mówią: szkaradny kaprys,
Ale to nowy architektury rys:
Zamiast secesji new styl - tzw. kostecja...
Ekscelencjo, to ksiądz tutaj?!
BISKUP JAN TYRAWA:
Nigdzie kościółka zabraknąć nie może.
Żyć bez ruletki? No nie daj Boże.
Zdarza mi się u was niemal co dnia,
Gdy przy stoliku siedzę z boku,
Że z nieba spada złoty grosz, jak łza.
I puszcza do mnie oko.
(brzęk monet, bar!)
O. TADEUSZ RYDZYK:
Nas uratować może tylko cud,
w rodzaju - datki z nieba!
Żeby nie zginął Radia ród
mój numer konta podać trzeba.
JERZY DERENDA, SZEF TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW MIASTA BYDGOSZCZY:
O, już bydgoszczan słychać śpiew,
I mój serdeczny rośnie gniew.
Całbecki, toruńska niecnoto!
Dajesz Krzyżakom srebro i złoto...
MICHAŁ ZALESKI:
Napoleonie mały! O czym ty marzysz?
Śmiałbyś na Kopernika się poważyć?
JERZY DERENDA:
Na metropolię buntuje się!
Ale nie mogę stracić głowy,
a walnę mocno i dam po łbie
Któż powie, że Toruń jest przemysłowy?
PIOTR CAŁBECKI, MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA:
Oto jedyny nadszedł czas
By euro zyskać lub stracić.
Jedno uczucie łączy nas -
Toruniu, dam ci się wzbogacić!
JERZY DERENDA:
Ta dziwna, wredna metropolia
Mnie złości, dręczy, mdli,
że aż Łuczniczka cała drży.
A w Kopernika rękawie cała talia.
Gwałtu, rety! Sikoro - gdzie Ty?
KRZYSZTOF SIKORA, PRZEWODNICZĄCY SEJMIKU WOJEWÓDZTWA:
Sikorka jest mała ptaszyna,
Sikorka istotka niewielka.
Ona szkołę swą tylko ochrania.
Więc nikt nie namówi sikorki,
By z Całbeckim szła na toporki.
Bo sikorka to druh jest szczery,
Bydgoszczanie! Kochajcie sikorki!
Kochajcie, do jasnej cholery!
JERZY DERENDA:
Ale Sikora do bitki nieskory.
WOJEWODA RAFAŁ BRUSKI:
Jak nie załatwię metropolii bydgoskiej,
Wywiozą mnie w taczce za miasta
rogatki
albo postawią na wystawie cepelio-
wskiej.
Muszę zdjąć do klapsów gatki,
Chyba że wcześniej wręczą mi kwiatki.
EUGENIUSZ KŁOPOTEK:
Patrzcie! Tam, przy zielonym stoliku
trzech muszkieterów w jednym
foteliku.
To nasi deputowani,
Czy tylko Kujawiacy cwani?
WOJEWODA RAFAŁ BRUSKI:
Tam, gdzie europejski kipi ul,
Jest Janusz Zemke - lewicy król.
Jest też i Richard, władca naszych pól.
I Zwiefka - alias "Wszystkich zadowól".
PIOTR CAŁBECKI:
Nasi ci oni - nasi!
Czarnecki z Wrocławia,
Zwiefka z Poznania bagaże odprawia.
A król lewicy w Warszawie mieszka.
Tacy to Kujawiacy,
Żeby tu choć dzień taki przemieszkał.
RICHARD CZARNECKI:
Ten region ciąży mi na sumieniu
Bo to był całkiem niezły chwyt.
Jak w oczy spojrzę przy goleniu?
Bo ludziom w oczy spojrzeć - wstyd.
JANUSZ ZEMKE:
Richard w kasynie szaleje,
wygrał już euro tysiąc sto.
Za oknem już dawno dnieje,
a on ciągle z regionu się śmieje.
TADEUSZ ZWIEFKA:
Co zrobić, gdy wokół same wekselki,
Ustawić się - to nasz znak,
choć euro nigdy nie brak.
Kiedyś dług będzie tak wielki,
że zabiorą mi nawet mebelki.
CHÓR JEDNORĘKICH BANDYTÓW:
Bo w naszym kasynie, choć czas szybko
pędzi,
Wciąż te same twarze, żadnego
narybku.
Ach, to weterani - lecz ciągle
na dorobku.
Kiedy usłyszymy ich śpiew łabędzi?
WSZYSCY:
Niech więc żyje bal!
Bo kasyno to bal jest nad bale!
Niech żyje bal!
(Trzeci raz nie zaproszą nas wcale?)
AUTOR:
Tymczasem w kraju kryzys fest,
A Donek mówi - byczo jest!
Jak nie pojawi się jaki cud,
Rząd dyla da - do wód.
A my zostaniem w krainie polskiej,
czekać nadziei - apostolskiej.
Więc bijmy wszyscy asem kier
W Casino Poland...
WSZYSCY:
...samych zer?