Audyt Urzędu Lotnictwa Cywilnego na terenie bydgoskiego Portu Lotniczego odbył się w kwietniu. Była to już kolejna wizyta urzędników z Warszawy.
Zdecydowano wówczas, że port dostanie certyfikat warunkowo - na rok. Problem polegał bowiem na tym, że ogrodzenie wokół lotniska, które powinno spełniać unijne normy bezpieczeństwa, było niedokończone.
Tymczasem już w maju Krzysztof Wojtkowiak, prezes bydgoskiego portu twierdził, że niebawem lotnisko dostanie certyfikat na trzy lata.
Może szybciej niż w kwietniu
Inspektorzy odwiedzili port ponownie, ale uznali, że ogrodzenie nadal nie spełnia norm.
- Wciąż obowiązuje nasza decyzja o wydaniu certyfikatu na rok - mówi Katarzyna Krasnodębska, rzecznik Prasowy Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - Jest ona spowodowana kwestiami bezpieczeństwa, budowa ogrodzenia jest niedokończona. Zarząd portu przedstawił harmonogram prac budowlanych. Jeżeli upora się z pracami wcześniej - odwiedzimy Bydgoszcz przed kwietniem przyszłego roku.
Jak wiemy nieoficjalnie, ogrodzenie wokół lotniska jest w kilku miejscach postawione prowizorycznie. Zdarza się także, że zacinają się mechanizmy otwierania bram.
Ani wczoraj, ani we wtorek nie udało nam się skontaktować z władzami portu.
Płot się wlecze
Przypomnijmy, że teoretycznie ogrodzenie wokół bydgoskiego lotniska powinno być gotowe już w ubiegłym roku.
Certyfikat ULC jest dokumentem, który potwierdza, że lotnisko spełnia normy bezpieczeństwa, a w praktyce w praktyce pozwala mu przyjmować i odprawiać samoloty pasażerskie.