Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naukowiec na tropie oszustów

Rozmawiała Agnieszka Wirkus
Doktor Piotr Majewski zajmuje się przestępczością ubezpieczeniową
Doktor Piotr Majewski zajmuje się przestępczością ubezpieczeniową Fot. Archiwum WSB
Przestępcy są chciwi i czasami nie myślą logicznie. Rozmowa z dr. Piotrem Majewskim z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.

- Pomaga pan ścigać przestępców ubezpieczeniowych. W jaki sposób naukowiec wcielił się w rolę detektywa?

- Zawsze interesowałem się pracą dochodzeniową policji i motoryzacją. Chciałem napisać pracę doktorską na temat przestępczości ubezpieczeniowej. Aby to zrobić, potrzebowałem informacji. Na konferencjach naukowych spotykałem się z pracownikami firm ubezpieczeniowych. Mówili mi z jakimi problemami się borykają, a ja wiedziałem jak im pomóc. Tak zaczęła się nasza współpraca.

- Na czym polega pańska praca?

- Otrzymuję teczkę z dokumentami, dotyczącymi sprawy. Są tam zeznania ubezpieczonego, świadków zdarzenia, zdjęcia i różne dokumenty. Dziesięć-dwadzieścia procent mojej pracy to przeglądanie dowodów. Reszta to siedzenie i myślenie. Staram się znaleźć elementy, które do siebie nie pasują. Przykładowo ktoś mówi, że wyjechał z Krakowa o godzinie 15.10. Do Warszawy dotarł o godzinie 16.15. Zgłasza, że w stolicy ukradziono mu auto. Pozostaje tylko pytanie - w jaki sposób w zaledwie godzinę pokonał trasę z Krakowa do Warszawy?

- Jakie błędy popełniają przestępcy ubezpieczeniowi?

- Pomyłki wynikają najczęściej z chciwości sprawców oraz braku logicznego myślenia. Na przykład: kierowca mówi, że ukradziono mu auto, gdy załatwiał sprawę w ratuszu. Tyle, że do kradzieży miało dojść w niedzielę. Który urząd jest wtedy czynny? Żaden. Innym razem ktoś deklaruje, że z hurtowni skradziono mu kilka ton towaru. Ale nie posiada faktur, potwierdzających iż w ogóle zaopatrzył się w taką ilość produktów. Jak wspomniałem, moim konikiem jest motoryzacja. Po kształcie klamki potrafię odróżnić na pozór dwa takie same auta. Wiem, które roczniki nie miały chromowanych, bocznych listew. Ta wiedza bardzo się przydaje. Szczególnie, gdy oszustwo jest dobrze zaplanowane. Pracowałem kiedyś nad sprawą kradzieży sprowadzonego z Anglii samochodu. W rzeczywistości sprawcy przywieźli do kraju tylko dokumenty tego auta. Zarejestrowali pojazd w Polsce i zrobili zdjęcie innego, podobnego samochodu. Krótko potem zgłosili kradzież auta. Obejrzałem wykonane przez nich fotografie i porównałem je z dokumentami. Na podstawie niewielkich szczegółów ustaliłem, że na zdjęciach znajduje się inny pojazd, niż ten, który został zarejestrowany.

- Mieszkanka Chojnic upozorowała własną śmierć. W jaki sposób można było ustalić, że kobieta żyje i tylko czeka na blisko 10 mln zł odszkodowania od kilkunastu firm ubezpieczeniowych?
- Niektórzy widzą akt zgonu i sądzą, że osoba nie żyje. Tymczasem za dokumentem stoi czasami żywy człowiek. Można to łatwo sprawdzić. Wystarczy ustalić czy odbył się pogrzeb, na cmentarzu jest nagrobek, w gazetach ukazały się nekrologi. Gdy tego nie ma, można mówić o oszustwie. Tak było też w sprawie chojniczanki.

- Jakich przestępców ubezpieczeniowych najczęściej pan ściga? Czy są to osoby, które zgłaszają fikcyjne kradzieże aut?

- Z moich badań nad rozwojem przestępczości ubezpieczeniowej wynika, że coraz częściej oszukują profesjonaliści. To już nie są przeciętni Kowalscy, którzy próbują przekonać policjantów, iż ukradziono im stary samochód. W kraju działają wyspecjalizowane grupy, które oszukują na masową skalę. Są bezczelni i dobrze przygotowani. Specjalizują się w wyłudzaniu odszkodowań z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej. Uruchamiają kilka firm, które sobie nawzajem wystawiają faktury. Przez kilka lat "przedsiębiorcy" płacą podatki i składki do ZUS. Potem ogłaszają bankructwo i próbują z tego tytułu wyłudzić po sto tysięcy złotych odszkodowania.

- Czym jeszcze się pan zajmuje?

- Szkolę pracowników zakładów ubezpieczeń tak, aby podczas oględzin potrafili rozpoznać mistyfikację. Analizuję też rozwiązania organizacyjne firm - na przykład procedurę wypłaty odszkodowania - i pokazuję, że jest ona nieszczelna. Takim bardzo jaskrawym przykładem, są naklejki z hologramem na tablicach rejestracyjnych. Numer na nich powinien być taki sam co na nalepce w dowodach rejestracyjnych. Jeżeli się je porówna, można od razu ustalić czy tablice zostały podmienione. W Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców znajduje się baza numerów rejestracyjnych. Problem w tym, że nikt z niej nie korzysta, zaś żaden zakład ubezpieczeń nie ewidencjonuje numerów. W Polsce można zarejestrować samochód na postawie kwitu z zagranicznej pralni. Wystarczy, że przedstawi się go wraz z tłumaczeniem, z którego będzie wynikać że jest to dowód rejestracyjny. Oczywiście w tym oszustwie musi brać udział tłumacz przysięgły, który poda fikcyjne numery rejestracyjne.

- Czerpie pan dużą satysfakcję ze swojej pracy.

- Pozwala mi ograniczyć wypłaty odszkodowań dla nieuczciwych klientów zakładów ubezpieczeń. Dzięki temu uczciwi, bezpiecznie jeżdżący kierowcy będę mogli w przyszłości płacić mniej za ubezpieczenia swoich samochodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska