Faktyczna skala cięć będzie znana dopiero po uchwaleniu budżetu państwa, a to stanie się nie prędzej, jak za dwa miesiące. Do tego czasu odpowiedzialni za aktywizowanie bezrobotnych będą musieli się zastanowić, jak przeorganizować swoją pracę, by możliwie najlepiej dostosować się do nowych realiów finansowych. Bo co do tego, że funduszy będzie mniej, nie ma najmniejszych wątpliwości. Pytanie tylko brzmi: w jakim stopniu zostanie zawężone pole działania urzędów pracy?
- Założyliśmy, że okrojone fundusze w najmniejszym stopniu dotkną działania przynoszące najlepsze efekty - tłumaczy Adam Ruciński, dyrektor PUP w Świeciu. - Mam na myśli przede wszystkim: dotacje na rozpoczęcia własnej działalności, staże, zwrot kosztów dojazdu do pracy i szkolenia.
To pozytywna informacja, choć pewne jest, że w bieżącym roku nie uda się już powtórzyć ubiegłorocznego wyniku, jeśli chodzi o staże. W 2010 skorzystało z nich ponad 700 osób.
Nie bądźmy pesymistami
Gdzie zatem należy się spodziewać największej redukcji kosztów? Mogą to być: prace społecznie użyteczne oraz roboty publiczne. Te ostatnie w 2010 r. dały zatrudnienie na pięć lub sześć miesięcy ponad 300 bezrobotnym z powiatu świeckiego. Ograniczeń muszą się też spodziewać pracodawcy korzystający z wysokich dotacji na stworzenie nowych stanowisk pracy. - Myślę, że nie ma sensu nikogo straszyć konsekwencjami mniejszego budżetu, bo potrafiliśmy funkcjonować dysponując znacznie mniejszymi pieniędzmi i przy bezrobociu przekraczającym 20 proc. - próbuje uspokajać Ruciński. - Po prostu, skończyły się tłuste lata, gdy faktycznie pomoc państwa była bardzo znacząca.
Obecnie stopa bezrobocia wnosi 16,9 proc. I w porównaniu z październikiem, jest to lekki skok. Jak wyjaśnia Ruciński, typowy dla okresu zimowego.