Na remont kładki koło urzędu przy ul. Słowackiego miasto wydało niebagatelną kwotę ok. 350 tys. zł. Modernizacja była wykonywana jesienią, do dziś mówi się w Aleksandrowie, że była to kosztowna przedwyborcza kiełbasa poprzednich władz. Okazało się po remoncie, że są niedoróbki, mowa była m.in. o nierównej nawierzchni i niedokończonych pracach malarskich. Burmistrz na ostatniej sesji wyjaśniał radnym, że firma zgodnie z obietnicą ma wejść na kładkę w połowie maja, a za zwłokę będą naliczane karne odsetki.
Jak się dowiedzieliśmy w magistracie wykonawca niedawno "uwinął się" z robotą w dwa dni. - To były tylko drobne poprawki, takie z pędzelkiem w ręku - stwierdził Józef Skonieczny, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej. Do poprawy nawierzchni firma nie przystąpiła. Naczelnik stwierdził, że nie będzie potrzeby, bo na powierzchni tworzą się tylko malutkie kałuże po deszczu.
Burmistrz Andrzej Cieśla zapewnia jednak, że ratusz wyegzekwuje wszystkie poprawki: - Inwestycja była tak droga, że nie będzie litości.