- Na etapie postępowania przygotowawczego doszło do naruszenia istotnego konstytucyjnego prawa do obrony podejrzanego - wyjaśniał dzisiaj Jakub Kościerzyński, sędzia Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.
Czytaj więcej
Postanowił skierować z powrotem do prokuratury sprawę Matthew L., amerykańskiego filmowca oskarżonego o zaatakowanie jesienią ubiegłego roku, m.in. ratownika medycznego i policjanta. Sąd dopatrzył się uchybień proceduralnych, których miał dopuścić się prokurator Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. Na czym polegały?
- Jeżeli istnieją podstawy do zamknięcia śledztwa, czy też dochodzenia, to na wniosek podejrzanego o końcowe zaznajomienie z materiałami tegoż postępowania, prowadzący to postępowanie ma obowiązek wyznaczyć termin tego końcowego zapoznania się z materiałami - tłumaczył sędzia Kościerzyński. - Co istotne, termin nie może być wyznaczony dowolnie, tylko tak, by od chwili otrzymania powiadomienia o końcowym zaznajomieniu upłynęły co najmniej 7 dni.
Tymczasem w tej sprawie - jak podkreślał sędzia - wyznaczono dwa takie terminy. Pierwszy termin nie został w ogóle określony, co zresztą obrońcy zasygnalizowali prokuratorowi. Śledczy wyznaczył drugi termin - na 26 marca, ale pismo z zawiadomieniem o tym obrona otrzymała dopiero... 1 kwietnia.
- Mamy do czynienia z istotnym brakiem postępowania, który dotyczy realizacji uprawnienia podejrzanego wynikającego - mówił sędzia Kościerzyński. - Naruszono w ten sposób konstytucyjne, konwencyjne i wspólnotowe prawo do obrony. A to najistotniejsze prawo, które przysługuje oskarżonemu.
W argumentacji sędziego Kościerzyńskiego sąd był więc zobligowany do zwrotu sprawy do prokuratury. Tak, by dać obronie możliwość złożenia wniosków dowodowych.
Obrońcy Marcin Mamiński i Rafał Rozwadowski podkreślali ponadto, że we wrześniu Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ podjęła inne postępowanie - tym razem z ich zawiadomienia. Śledczy mają wyjaśnić, czy Matthew L. krótko przed pamiętnym zajściem jesienią ubiegłego roku został odurzony środkami psychoaktywnymi.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Do tego wątku sprawy odniósł się ratownik medyczny, który w postępowaniu w sądzie występował jako poszkodowany. Zaznaczał, że we wskazywanych możliwych substancjach, jakie miały zostać podstępem podane Matthew L. (czyli GHB - tzw. tabletka gwałtu i między innymi syrop na kaszel) nie ma związków działających pobudzająco, a raczej usypiająco. To z kolei - w opinii poszkodowanego - byłoby w sprzeczności z zachowaniem L., który w momencie interwencji ratowników medycznych był silnie pobudzony i bynajmniej „nie słaniał się”.
Przypomnijmy, że operator filmowy został zatrzymany 13 listopada. Tego dnia około 5 nad ranem do hotelu Holliday Inn w Bydgoszczy, gdzie artysta przebywał jako gość trwającego właśnie festiwalu sztuki filmowej Energa Camerimage, wezwano pogotowie ratunkowe.
Jak wykazało późniejsze badanie, miał on w organizmie prawie 3 promile alkoholu. Kiedy jeden z ratowników próbował zbadać mężczyznę, ten uderzył go w twarz. Potem L. miał „naruszyć nietykalność” jednego z policjantów.
Matthew L. - nominowany do Oscara filmowiec z z USA odpowie ...
WIDEO: RELACJA RATOWNIKA MEDYCZNEGO Z AKCJI Z MATTHEW L.