- W przypadku radykalnego skoku temperatury zmienimy technologię z łatania na ciepło, na technologię z tak zwaną zimną mieszanką. Nie będzie z tym żadnego problemu, bo dysponujemy jeszcze sporym zapasem masy zimnej - zapewnia Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Dodaje też, że choć prognoza pogody przewiduje w najbliższych dniach spadek temperatury poniżej zera, to jednak nie na tyle, aby wstrzymać całą akcję.
Jest sporo zastrzeżeń
Do jej efektów mają jednak coraz więcej zastrzeżeń kierowcy: - Nie widać żadnych postępów - mówi nam pan Janusz, taksówkarz z korporacji "Mercedes". - Można spotkać ekipy łatające, ale ich praca jest wybiórcza. Naprawiają tylko największe wyrwy. Mniejsze już zostawiają - tłumaczy. Dodaje też, że wiózł niedawno klientka z Berlina. - Powiedziała, że u nich też są dziury, ale na pewno nie takie jak u nas - mówi.
Drogowcy odpowiadają, że akcja obejmuje na razie tylko naprawę największych ubytków, które stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla użytkowników ulic. Kompleksowe łatanie dziur ruszy natomiast w lutym, po zakończeniu przetargu, który wyłoni wykonawcę robót. - We wtorek mieliśmy otworzyć koperty, ale rozszerzyliśmy pakiet usług objętych przetargiem i przesunęliśmy ten termin na piątek - dodaje Kosiedowski.
Więcej w czwartkowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"
Udostępnij