Zgłoszenie prokuraturze faktu niedopełnienia obowiązków przez koordynatora oddziału doraźnego złożył dyrektor SPZOZ. Zgłoszenia dokonano już po tym, jak odwołano ze stanowiska doktora Romana Bardonia i rozpętała się burza, bo mieszkańcy żądają jego przywrócenia. Zdaniem wielu osób, szukano pretekstu do dokonania zmian kadrowych w oddziale doraźnym i zmiany na stanowisku szefa pogotowia.
Zarzuty bez konkretów
Przypomnijmy, że dotąd publicznie ani dyrektor ani starosta nie podali przyczyn zmian kadrowych w pogotowiu. Od dyrekcji słyszeliśmy jedynie o "braku nadzoru" nad majątkiem i dokumentacją. Jednak nie padały konkretne zarzuty pod adresem byłego koordynatora czy też innych pracowników.
Zresztą w doniesieniu do prokuratury także nie wskazywano konkretnych nazwisk.
Chodziło jednak o brak nadzoru nad wydawaniem leków narkotycznych oraz fałszowanie dokumentacji. Jak potwierdza prokurator Rita Kubiak, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Postanowienie to nie jest prawomocne.
Michał Ogrodowicz zapewnia, że nie wiadomo mu nic o złożeniu kolejnych doniesień do organów ścigania. Jednocześnie nic się nie zmieniło w kwestii kierowania pogotowiem. Doktor Roman Bardoń pracuje, ale nadal jako szeregowy pracownik.
Jak mówi dyrektor SPZOZ - jest jednak głównym lekarzem systemu ratownictwa i przyjmuje w poradni ogólnej.
Zaś koordynatorem oddziału jest ratownik medyczny Marcin Stranz. Dyrektor Ogrodowicz ugiął się jedynie w jednej kwestii - przyjął do pracy jednego z ratowników medycznych, który został zwolniony po tym, jak publicznie krytykował poczynania dyrekcji.
Ponadto dyrektor SPZOZ zaznacza , że wprowadzono w pogotowiu zmiany w procedurach obrotu lekami, wzmocniono nadzór nad dokumentacją medyczną.
Nadal nie chcą tego dyrektora
Działania i wyjaśnienia dyrektora Ogrodowicza nadal spotykają się z krytyką mieszkańców. Wczoraj radni przypomnieli staroście Barczakowi, że wiosną złożyli wniosek o odwołanie dyrektora. Nie doczekali się jednak odpowiedzi. Ich wniosek nie został ani odrzucony, ani przyjęty.
A pytany o sprawę Tomasz Barczak mówi jedynie, że na wniosek radnych nie ma odpowiedzi, bo zarząd się nie nim nie zajął. A zajął się, bo starosta nie wprowadził go pod obrady zarządu.