Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie do końca "na dobre i na złe"

Sybilla Walczyk
Grzegorz Sagan jest prezesem Harcerskiego Klubu Ratowniczego
Grzegorz Sagan jest prezesem Harcerskiego Klubu Ratowniczego Lukasz Fijałkowski
Jak phm. Grzegorz Sagan, połączył harcerstwo i zabawę w teatr z chęcią ratowania życia.

- Jesteś prezesem Harcerskiego Klubu Ratowniczego. prowadzisz kursy z zakresu pierwszej pomocy. Wyszkoliłeś ponad dwieście osób. Czy zdarza się, że oglądając w telewizji sceny ratowania życia zauważasz, że aktorzy udając ratowników popełniają błędy?
- Bardzo często. Ale dla laika jest to nie do wychwycenia. Zresztą takie sceny mają takie samo zadanie, jak pokazy które i my organizujemy. Ma być widać posunięcia ratowników. A już nawet przeprowadzanie akcji ratunkowej na żywej osobie, uciskanie klatki piersiowej, by pobudzić krążenie, jest błędem.
- Czyli sztucznego oddychania i resuscytacji uczycie się na manekinach? A potem nie ma problemu, by dotknąć ust kogoś obcego?
- Nauka na żywej osobie nie jest dozwolona. Skoro uciskami na klatkę piersiowa można przywrócić krążenia, to działa to tez w druga stronę. Podobnie, nie powinno wdmuchiwać powietrza w druga osobę.
- Czy sztuczne oddychanie nie wiąże się z przełamaniem pewnych barier?
- Zawsze. Nawet, gdy uczymy się na fantomie, to nie jest tak, że wszyscy od razu bez oporu dotykają takiej gumy ustami. A co dopiero w rzeczywistości, gdy ktoś jest zupełnie obcy . Co prawda najczęściej, używa się specjalnych maseczek, ale wykonane są one z bardzo cienkiej folii, więc nie stwarza to luksusu nie odczuwania drugiej osoby.
- Często akcentuje się różnice między kobietami i mężczyznami, np. mówi się, ze kobiety lepiej znoszą silny ból, a mężczyźni długotrwały. Czy są jakieś różnice, które mogą wpływać na prace w ratownictwie?
- Nie chciałbym generalizować, ale kobiety z reguły nie są tak silne, jak mężczyźni. A siła czasami ma znaczenia, bo trzeba przenieść na desce rannego. Ale to szczegóły. No i może częściej musza się przełamywać. Bo są delikatniejsze.
- Na kursach, gdy praktycznie uczysz pierwszej pomocy, robicie wszystko by sytuacja wyglądała jak najbardziej realnie. Zdarza się, że przylepiacie złamanie otwarte. Po co to się robi?
- To bardzo ważne. Chodzi o to, by się wkręcić w całą sytuację. Więc kupujemy w sklepach z używaną odzieżą uniformy. I wówczas ktoś z pędzlem i wiaderkiem ubrany w uniform udaje malarza, wchodzi na krzesło, i udaje, że spadł z dużej wysokości. Można by przykleić mu na łokciu kartkę z napisem “otwarte złamanie", ale potem ktoś w rzeczywistości zobaczy wystająca kość i go sparaliżuje. A sztuczne rany, krew, to wszystko wygląda bardzo realistycznie
- Ktoś w Twojej rodzinie jest związany z ratownictwem lub służbą zdrowia?
- Nie. Zainteresowałem się ratownictwem będąc w harcerstwie. I to moja pasja do dziś. Uczę się w studium medycznym ratownictwa, ale nie chciałbym związać z tym życia. A nauka pierwszej pomocy innych to nadal moja pasja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska