Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dość, że umyją szyby w autach, to mogą jeszcze za to zapłacić

(RAV)
fot. internet
Najpierw bez pytania myją szyby w autach, a potem domagają się pieniędzy. To wprawdzie nie przewinienie, ale przewinieniem jest, że chodzą w tym czasie między samochodami. Za stwarzanie zagrożenia pomywacze mogą zapłacić nawet 500 zł.

Policja tak musi?

Policja tak musi?

Pani Justyna widziała interwencję mundurowych wobec wyrostków myjących auta na rondzie Toruńskim i jest zbulwersowana. - Policjanci zachowali się, jakby grali w filmie sensacyjnym: wjechali na chodnik, a potem na trawnik i zaczęli gonić tych chłopaków - relacjonuje oburzona. - Ich zachowanie stwarzało większe zagrożenie, niż mycie tych szyb.
- Jeżeli ktoś na widok patrolu zaczyna uciekać, to powinien spodziewać się pościgu - mówi Sławomir Ruge z KWP. - Policjanci są od utrzymywania porządku i w takich przypadkach mogą podejrzewać, że ktoś ucieka, bo ma coś na sumieniu, więc tym bardziej muszą go zatrzymać.

- Na skrzyżowaniu podchodzi mi jakiś chłopaczek do auta i bez pytania zaczyna myć szyby, a kiedy mówię, że nie chcę, "żegna" się wyzwiskami, rzuca czymś albo bryzga mi na karoserię jakimś płynem - poskarżył się nam jeden ze zmotoryzowanych bydgoszczan.

Z taką sytuacją spotkał się dwa razy: na światłach na ul. Nad Torem oraz na rondzie Toruńskim. Nachalni pomywacze działają na jeszcze kilku newralgicznych bydgoskich skrzyżowaniach. To zwykle nastolatki, choć najmłodsi wyglądają nawet na 10 lat. Kiedy auta stoją na czerwonym świetle, bez uprzedzenia zaczynają myć szyby, a po skończeniu wyciągają rękę po pieniądze. - To zwykłe wyłudzanie, bo niektórzy czują się zobowiązani, by zapłacić, mimo że mycia sobie nie życzyli - uważa Czytelnik. - Poza tym nie wiadomo czym oni pryskają i czy nie zniszczą lakieru.

Najgorsze jest jednak to, że stwarzają zagrożenie dla siebie i ruchu i może dojść do tragedii. Tak jak kilka miesięcy temu podczas juwenaliów, kiedy studentka zbierająca na jednym ze skrzyżowań pieniądze została potrącona. - Dlatego powinna się nimi zająć policja - domaga się nasz rozmówca, ale przyznaje, że sam nigdy po mundurowych nie zadzwonił.

- Patrolujemy miasto i na wszystkie takie przypadki reagujemy, ale prosimy też kierowców o informacje, bo nie sposób byśmy byli wszędzie - apeluje Sławomir Ruge z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Jak tłumaczy, zachowanie pomywaczy kwalifikuje się jako wtargnięcie na jezdnię. - Za to grozi mandat (do 500 zł - red,), a w przypadku nieletnich wniosek do sądu rodzinnego - uświadamia policjant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska