Dyrektor Kornet w zastępstwie dyrektora Macieja Hoppe, podczas sesji tłumaczył że szpitala nie stać na stawki lekarzy - neurologów (przyp. red. padła kwota 300 zł za godzinę) którzy ewentualnie byliby gotowi na pracę w poddziale udarowym. - Jeśli zgodzilibyśmy na tak wysokie stawki zadziałałby efekt domina. Inni też by przyszli po więcej... Już jest ciężko powiązać koniec z końcem. Nie możemy pogrążyć szpitala - tłumaczy Marek Kornet.
Ponadto z wyjaśnień dyrektora ekonomicznego wynika, że obecna kadra z kolei nie jest w stanie zabezpieczyć dwóch pionów dyżurowych. - Zapewniam, że jeśli trafiają do nas pacjenci z udarami to są zabezpieczani w naszym szpitalu i po wdrożeniu pierwszych procedur gdy są gotowi przekazujemy ich do innych lecznic posiadających udarówkę czy to Świecia, Bydgoszczy czy Torunia - mówi Marek Kornet.
Po tych wyjaśnieniach głos ponownie zabrał radny Smolarek: - Stawiam zatem tezę, że tego oddziału nie będziemy mieli. Dyrekcja "mamiła" nas obietnicami z miesiąca na miesiąc o tym, że udarówka zostanie odtworzona w lipcu.
Przypomnijmy. Pododdział udarowy został zawieszony we wrześniu 2020 roku. Czyli dwa lata temu! Uściślijmy - gdyż jak po publikacji tego artykułu słusznie zauważyła naczelna pielęgniarka, Małgorzata Kufel - "udarówka" działała w tym czasie ale leczeni byli wyłącznie pacjenci "covidowi". Pacjenci nie zarażeni koronawirusem z udarem opieki musieli szukać poza Grudziądzem, co czynią po dziś dzień.
Dyrekcja w ciągu tych dwóch lat wielokrotnie była pytana przez radnych wszystkich opcji politycznych, a także "Pomorską" o odtworzenie tego obszaru. Zarząd szpitala cały czas tłumaczył sytuację brakami kadrowymi.
