https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie mój cyrk...?

Kamil Sakałus
Filuś jeszcze z nieuszkodzoną parasolką.
Filuś jeszcze z nieuszkodzoną parasolką. Lech Kamiński
Na Rynku Staromiejskim, w samym centrum Torunia dewastowane są elementy małej architektury. Miasto jednak nie domaga się ukarania sprawców, co wiąże policji ręce.

     Miesiąc temu nieznani sprawcy zdewastowali pomnik ku czci Zbigniewa Lengrena. Rzeźbę przedstawiającą psa Filusia lub jak kto woli - Fafika, stojącego obok parasolki z którą nie rozstawał się profesor Filutek odsłonięto 2 lutego. Dokładnie w 86. rocznicę urodzin rysownika. Figurka bardzo spodobała się torunianom i turystom. Non stop ktoś przy niej przystaje, robi zdjęcia. W Toruniu, na zasadzie samonakręcającej się plotki stworzono nawet legendę, która nakazuje obejście figurki trzy razy. Podobno przynosi to szczęście.
     Wytrzymał miesiąc
     
Pomnik cieszył oko niedługo, bo już po miesiącu został uszkodzony. W samym środku miasta, na rogu ul. Chełmińskiej i Rynku Staromiejskiego jakiś wandal bezkarnie urwał końcówkę parasola, a prawdopodobnie chciał wynieść cały. Okolice Ratusza Staromiejskiego są objęte systemem monitoringu. Ustalenie sprawcy nie powinno więc sprawiać kłopotu. Teoretycznie, bowiem tutaj zaczyna się problem. - Kradzież jest przestępstwem ściganym z oskarżenia prywatnego. Bez zawiadomienia mamy związane ręce i po prostu nie możemy nic zrobić. Takie jest prawo - mówi Leszek Kędzior, komendant komisariatu Śródmieście.
     Szmak nie będzie donosił
     
Gdy policja dowiedziała się o uszkodzeniu pomnika, z Andrzejem Szmakiem, dyrektorem magistrackiego Wydziału Promocji i Informacji odpowiadającym za powstanie figurki skontaktował się dzielnicowy. Chciał spisać oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Szmak jednak odmówił. - Uszkodzenie było tak niewielkie, że nawet nie będziemy korzystać z ubezpieczenia. Artysta naprawi pewnie to za darmo - mówi Szmak. Dopytujemy pana dyrektora, czy miastu jednak nie powinno zależeć na złapaniu sprawcy wandalizmu i czy jak rozwiercą Kopernika, to też nie będzie składał zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa? - Ja mam składać zawiadomienia? To jest mój Rynek? - oburza się dyrektor.
     W statystyce dobrze
     
W miejscach, gdzie są kamery - jak wynika ze statystyk - przestępczość spada nawet o 70 procent. Z samochodów nie giną radia, dzieciarnia nie odłamuje lusterek, nie ma pobić, rozbojów. Skuteczność kamer jest jednak ograniczona. Podczas intensywnych opadów śniegu, a tak było w dniu zniszczenia parasola, kamery ślepną. - "Elektroniczne oczy" są obrotowe i może się zdarzyć tak, że akurat kamera patrzy w inne miejsce niż to, gdzie są coś dzieje. Poza tym kamer jest kilkanaście, a policjant obserwujący obraz z nich jest jeden i po prostu nie wszystko może od razu zauważyć - wyjaśnia Kędzior.
     Przedwczoraj, również z Rynku Staromiejskiego, który faktycznie nie należy do dyrektora Andrzeja Szmaka ktoś usiłował ukraść delfinka z wanienki przy pomniku Astronoma. Odkręcił dwie śrubki, trzeciej nie zdążył. Pewnie został spłoszony. O tym zdarzeniu policja dowiedziała się od nas. Znowu nikt nie złożył zawiadomienia.
     n
     "Afera" z dwoma kawałkami metalu wydaje się być śmieszna, a spór o to, co do kogo należy, jeszcze bardziej zabawny. Czy rację ma dyrektor Szmak wyznający zasadę "to nie mój cyrk, nie moje małpy", czy może policja, która wobec postawy magistratu ma związane ręce? Sprawy Filusia i delfinka nie są oczywiście żadnymi wielkimi wydarzeniami kryminalnymi, ale świadczą o tym, że współpraca samorządu z policją wyraźnie szwankuje. Monitoring chociaż skuteczny, nie jest złotą receptą na wszystko. Zwłaszcza jeśli nie wiadomo czyj to jest cyrk...
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska