https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie oddamy "czajnika" na złom!

tekst i fot. Liliana Sobieska
Zdzisław Moszczyński jest za tym, aby  równiarkę uratować, odrestaurować i niech stoi w  widocznym miejscu. A może będzie to zalążek  górznieńskiego muzeum dawnego sprzętu  rolniczego? Kto podejmie tę inicjatywę?
Zdzisław Moszczyński jest za tym, aby równiarkę uratować, odrestaurować i niech stoi w widocznym miejscu. A może będzie to zalążek górznieńskiego muzeum dawnego sprzętu rolniczego? Kto podejmie tę inicjatywę?
Jeździła po wiejskich drogach i bezdrożach przez wiele lat. Łoskotała i ryczała niczym niezidentyfikowany obiekt kosmiczny.

Kiedy pojawiała się we wsi, dzieciaki z wypiekami na buziach wołały "czajnik przyjechał!" Równiarka była efektem radzieckiej myśli technicznej. Na świat przyszła w 1965 roku. W tamtych latach pewnie miała powody, aby wzbudzać podziw i szacunek. Chociażby z uwagi na gabaryty i niekonwencjonalny kształt.

Równiarka drogowa służyła gminie Górzno długo i wiernie. Jak umiała tak wyrównywała piaszczyste, dziurawe wiejskie drogi. Prowadzenie jej - to był dopiero majstersztyk! Umiejętność na tyle trudna do opanowania, że przez długie lata jedynym wtajemniczonym operatorem był Zdzisław Moszczyński z Fiałek, obecny sołtys tej wsi. Musiał przejść specjalistyczne kursy na kierowcę tego urządzenia.

Czas mijał, poczciwy "czajnik" posuwał się w latach. Mimo to dzielnie służył gminie, przywracając koślawym wiejskim traktom jako taki wygląd. Wreszcie w tym roku władze gminy powzięły ostateczną decyzję. Pora posłać poczciwego, żelaznego potwora na zasłużoną emeryturę.

Jak to w życiu - niepotrzebni mogą odejść. Tym bardziej, że miejsce staruszki zajęła niemiecka równiarka z końca lat osiemdziesiątych. Jej opiekun techniczny i kierowca - Zdzisław Moszczyński jest zadowolony z nowego nabytku. Tylko patrzeć, jak niemiecka maszyna ruszy na podbój gminnych dróg.

Ale co się stanie z wysłużoną staruszką? Niektórzy twierdzą, że najlepszym wyjściem byłoby oddanie jej na złom. Ale więcej jest przeciwników tak bezdusznego potraktowania historycznego sprzętu. Uważają, że niczym nie zasłużyła na to aby pocięto ją na kawałki.

- Szkoda jej na złom. No bo ile gmina może za to wziąć pieniędzy? Uważam, że ten relikt przeszłości może się stać ozdobą terenu. Trzeba tylko odpowiednio się nią zająć, wyszykować, zakonserwować i ulokować w odpowiednim miejscu, zajmę się tym - uważa się Józef Wiśniewski, mieszkaniec wsi Fiałki.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska