Zobacz wideo: CBŚP rozbiła grupę przestępczą w Kujawsko-Pomorskiem

Polka i dwóch obywateli Ukrainy mieszkających w Bydgoszczy ma zeznawać w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy w sprawie dotyczącej makabrycznego usiłowania zabójstwa, do którego miało dojść dwa lata temu w rejonie ulicy Nadrzecznej.
Proces trwa w bydgoskim sądzie od jesieni ubiegłego roku. Oskarżeni to Oleksandr H. i Florin C., Ukrainiec i Rom. Obaj od kilku lat już mieszkają w Bydgoszczy. W tym mieście też pracują. Aleksander P., czyli mężczyzna o którego usiłowanie zabójstwa są uskarżeni, został znaleziony 3 października 2020 roku, kiedy leżał na kupie gruzu w rejonie ulicy Nadrzecznej w Bydgoszczy. Zauważył go spacerowicz z psem.
To Cię może też zainteresować
Poszkodowany miał - jak się później okazało - rany kłute, uszkodzoną opłucną, śledzionę, perforację żołądka. Prokuratura zarzuca, że został napadnięty przez znajomego, obywatela Rumunii Caramana F. i Oleksandra H., Ukraińca mieszkającego w Bydgoszczy. Z ustaleń wynika, że wieczorem 2 października u F., w mieszkaniu przy ulicy Grunwaldzkiej, świętowano urodziny jego partnerki.
Rozprawa, która miała odbyć się w środę, została odroczona do 16 maja. Wtedy też, oprócz wspomnianych świadków, znajomych oskarżonych, na sali rozpraw ma również stawić się biegły psychiatra dr Rafał Lubosik. Sąd wnioskował o opinię dotyczącą stanu psychicznego jednego z oskarżonych.
Na poprzedniej rozprawie zeznawała inna ze świadków. Opowiadała, co wydarzyło się w wieczór poprzedzający dramatyczne zdarzenia przy ulicy Nadrzecznej. - Bawiliśmy się na urodzinach Tatiany w mieszkaniu przy ulicy Grunwaldzkiej - mówiła we wtorek w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy kobieta zeznająca w charakterze świadka. Wyjaśniła, że Tatiana to partnerka Oleksandra H. Byłam tam z mężem i córką. Przyjechał po nas Roman (tak nazywano Caramana F.). Na przyjęciu był jeszcze młody, szczupły mężczyzna imieniem Walentyn i inny Witalij. Atmosfera była miła.
Druga z przesłuchiwanych w sądzie świadków. To partnerka mężczyzny pracującego razem z Caramanem F. w warsztacie samochodowym w Bydgoszczy. Również twierdziła, że przyjęcie przebiegło w sympatycznej atmosferze. Na sali rozpraw zeznawał również jej partner.
- Nie widziałam tam tego mężczyzny - mówiła pytana o obecność Aleksandra P. na imprezie.
Rozbieżne wersje
Tymczasem według prokuratury, oskarżeni w pewnym momencie wyszli z mieszkania właśnie z przybyłym tam rzekomo Aleksandrem P. Wszyscy trzej mieli wsiąść do golfa F. i pojechać w kierunku ulicy Nadrzecznej. Śledczy zarzucają Oleksandrowi H., że kilkukrotnie ugodził nożem swojego imiennika.
H., któremu zarzuca się usiłowanie zabójstwa, grozi kara jak za zabójstwo, czyli nawet 25 lat więzienia. F. jest oskarżony o pomocnictwo.
Z zeznań Caramana F. wynika, że P. nie był zaproszony na przyjęcie, ale mimo to przyszedł. Między nim a Aleksandrem H. miało dojść do wymiany zdań, ale "nikt nie krzyczał". Jak twierdzi, przybysz miał proponować H. udział w interesie narkotykowym. Następnie wszyscy trzej mieli opuścić mieszkanie i pojechać na ulicę Nadrzeczną. Po dziesięciu minutach H. wrócił, ale sam. Miał powiedzieć, że: "Jest mu lżej, a Aleksander wróci pieszo".