- Syn podstawił mi pod nos deklarację uczestnictwa w lekcji wychowania do życia w rodzinie. Powiedział, żebym go zwolniła z tych zajęć, bo i tak nikt w nich nie uczestniczy. Po co zatem je zorganizowano? - dopytuje mama gimnazjalisty.
Nie wszyscy muszą
Wychowanie do życia w rodzinie odbywa się w ramach wiedzy o społeczeństwie. Zajmuje połowę semestru. To szkoły decydują, w którym półroczu zrealizują program WDŻ.
Warto dodać, że w pierwszych klasach gimnazjum jest to przedmiot obowiązkowy. - To skutek reformy. W efekcie, pierwszoklasiści muszą się uczyć WDŻ, mimo że drugo i trzecioklasiści niekoniecznie. Zwłaszcza wtedy, gdy nie godzą się na to ich rodzice - wyjaśnia Małgorzata Pokrzywińska, dyrektor Gimnazjum w Michalu koło Dragacza.
Wolą grać w piłkę
Tam WDŻ odbędzie się w drugim semestrze. -W pierwszym, podczas wywiadówek, porozmawiamy z rodzicami. Wyjaśnimy im, w czym rzecz - zapowiada Pokrzywińska.
Tej samej metody wypróbuje Arkadiusz Kujawski, dyrektor Gimnazjum w Grucznie. - Zorientowaliśmy się, że niektórzy chłopcy cwaniakują. Mówią rodzicom, że nikt nie chodzi na WDŻ, a wtedy rodzice machinalnie podpisują zwolnienie z lekcji. Chłopaki się cieszą, bo wolą w tym czasie pograć w piłkę. Powiemy o tym rodzicom jutro, podczas pierwszej w tym roku szkolnym wywiadówki - zapowiada dyrektor. Dodaje przy tym, że nauczycielka WDŻ w ich szkole jest do przedmiotu dobrze przygotowana. - Ukończyła w tym celu studia podyplomowe - podkreśla Kujawski.
Ulga dla rodziców
Kompetencje nauczycieli, a przede wszystkim czas, który poświęcają uczniom w zakresie WDŻ są warte wykorzystania. - Tym bardziej, że to zajęcia luźne i bardzo pożyteczne - zauważa Waldemar Fura, szef oświaty w gminie Świecie. - Podczas dyskusji w kraju pojawiły się wątpliwości co do edukacji seksualnej w ramach WDŻ. Myślę jednak, że młodzieży gimnazjalnej bardzo się ona przyda. Niewielu rodziców potrafi wziąć na siebie ten trud.