Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Barbara Spudych, działaczka bydgoskiej "S" i opozycji antykomunistycznej w PRL

Hanka Sowińska
Hanka Sowińska
W marcu 2013 r. Barbara i Alfons Spudychowie zostali odznaczeni Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
W marcu 2013 r. Barbara i Alfons Spudychowie zostali odznaczeni Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski Archiwum GP
Odeszła Barbara Spudych, członkini harcerskiej organizacji samokształceniowej "Rodzinka" z przełomu lat 40. i 50., w wieku 16 lat skazana na rok pozbawienia wolności, działaczka NSZZ "Solidarność", w latach 80. współredaktorka podziemnego pisma "W drodze", w maju 1983 r. aresztowana razem z mężem i nastoletnim synem.

Z archiwum "Gazety Pomorskiej" przypominamy tekst pt. WYSTARCZYŁO SIĘ NIE BAĆ. RESZTA SIĘ NIE LICZYŁA CZYLI NA DOBREJ DRODZE", który ukazał się drukiem w 2013 r. Jego bohaterką była zmarła w wieku 88 lat BARBARA SPUDYCH

Zabrakło minuty, może pół. Bo gdyby udało się dokręcić śrubkę, cały nakład "W drodze" bezpiecznie przeleżałby w piecu. Niestety, esbek zahaczył kolanem o luźną blachę i dwa tysiące egzemplarzy wypadło na podłogę.
Była 2.00 w nocy, gdy otoczyli jeden z domów na bydgoskim Wilczaku. Było ich chyba pół setki. Do mieszkania na piętrze wpadli przez wybitą w oknie balkonowym szybę. Mieli nakaz rewizji. Niewiele znaleźli, raptem kilka egzemplarzy solidarnościowej "bibuły". I pewnie na tym by się skończyło...

- Za znalezisko z pieca ten ubek pewnie dostał solidną nagrodę - Barbara Spudych śmieje się, wspominając noc z 7 na 8 maja 1983 r.
Nikomu z domowników wtedy nie mogło być do śmiechu.
- Wystarczyło się nie bać, reszta się nie liczyła - podkreśla Alfons Spudych, mąż pani Barbary.
***
Ktoś, kto ma taki życiorys jak pani Barbara, nie może mieć w sobie lęku. Ubecy w mieszkaniu, rewizja, aresztowanie, więzienie. "Przerabiała" to, jako nastolatka.
Początek lat 50. Najgorsze lata stalinizmu. "Ludowa władza" zdążyła rozprawić się z powojenną poakowską opozycją. Nie znaczyło to, że przestała już tropić przeciwników nowego ustroju. Wtedy właśnie pojawiło się wiele konspiracyjnych organizacji młodzieżowych.
- Uczyłam się w II LO i należałam do działającej przy szkole drużyny harcerskiej. Założyliśmy koleżeńskie stowarzyszenie "Rodzinka". To było kółko samokształceniowe - wykłady z historii robiliśmy. I tylko tyle - wspomina.
Dla Urzędu Bezpieczeństwa to wystarczyło. Basię zatrzymano w listopadzie 1951 r. pod zarzutem udziału w nielegalnej organizacji i próbie obalenia ustroju!
- Aresztować i skazać szesnastolatkę to była dla nich pestka. W domu zjawiło się kilku panów z bronią. Zrobili rewizję i mnie zabrali.
- Coś znaleźli? Jakieś ulotki? - pytam.
- Nic.
W czasie śledztwa przebywała w areszcie na Wałach Jagiellońskich.
- Paskudnie było. W czteroosobowej celi siedziały ze mną panie skazane za przestępstwa pospolite. Na swój sposób mną się opiekowały, bo w zasadzie dzieckiem jeszcze byłam. Jedzenie okropne. W śledztwie nie było można dostawać paczek ani korespondencji. Widzeń też nie było - opowiada.
Pani Barbara o torturach psychicznych nie chce mówić. - Parę razy musiałam pisać życiorys. Tylko co ja miałam za życiorys? - pyta retorycznie.
Rozprawa odbywała się przed Wojskowym Sądem Rejonowym. Sąd nie miał litości - w maju 1952 r. skazał licealistkę na rok więzienia.
- Trafiłam do Zakładu Karnego w Fordonie. Cela zbiorowa, kilkadziesiąt osób, bez pojedynczych pryczy, leżało się pokotem. Siedziałam wśród swoich, same "polityczne". Była Zula, Nina, Krysia... Najgorzej wspominam pracownię krawiecką, gdzie więźniarki musiały wyszywać patki milicyjne. Dla mnie to była katorga - nie mam talentu do robótek. Koleżanki mi pomagały.
W wyroku sąd zasądził przepadek mienia (sic!). - Co ja mogłam mieć za majątek! - parę koszul, spódnicę, zeszyty. Gdy w domu zjawił się komornik, nie miał czego zajmować. Mama pokazała mu bluzkę, a on na to: - Co pani mi tu taką porządną bluzkę pokazuje. Schować, schować - wołał. Ludzki był.
Za kratami, licząc od dnia aresztowania, spędziła rok.
- Wypuścili mnie na mocy amnestii z listopada 1952 roku. Resztę małoletnich wywieziono do Bojanowa, gdzie poddano ich strasznej indoktrynacji - wspomina.
***
Do liceum wrócić nie mogła, bo usunięto ją ze szkoły, pracy też nie miała. Pomogli dobrzy ludzie. Dostała etat w Składnicy Przemysłu Mleczarskiego, w administracji. - Początkowo liniowałam zeszyty, a ponieważ ładnie pisałam, przeniesiono mnie do sekretariatu dyrektora. Jednak po roku zostałam zwolniona, bez podania przyczyn. Panowie z wiadomych służb działali...
Zdała maturę w liceum dla pracujących przy pl. Wolności. Chciała mieć zawód "niepolityczny". Dlatego złożyła papiery na medycynę. - Tylko po co do Warszawy, mogłam na przykład do Białegostoku - po latach dziwi się swojej decyzji.
Ostatecznie skończyła analitykę medyczną w Szczecinie. Wróciła z nakazem pracy do Bydgoszczy. Dziesięć lat pracowała w Szpitalu Ogólnym nr 1 (dzisiejszy "Jurasz"), przez kolejnych dwadzieścia w Przychodni Sportowo-Lekarskiej. Ostatnie pięć lat zawodowego życia spędziła w Szpitalu Onkologicznym w Budowie (obecne Centrum Onkologii w Bydgoszczy).
Przyszedł 1980 r. W przychodni większość pracowników wstąpiła do "Solidarności", którą pani Barbara współzakładała. Pan Alfons, konstruktor w "Spomaszu" też został członkiem NSZZ "S".
- To był wspaniały okres. Pamiętamy spotkanie w hali "Astorii", kiedy przyjechał Wałęsa i Anna Walentynowicz - wspominają małżonkowie.
Kiedy 16 marca 1981 r. na ul. Dworcowej 87 chłopi rozpoczęli strajk okupacyjny, biegała po najnowsze informacje. Za każdym razem wracała do przychodni z ulotkami.
***
Rano, w niedzielę, 13 grudnia 1981 r., włączyła radio, by posłuchać swojej ulubionej audycji "60 minut na godzinę". Zamiast Marcina Wolskiego usłyszała... Jaruzelskiego.
- Strasznie się wtedy czuliśmy - wspomina.
Tylu ludzi siedziało w "internatach", więc Spudychowie powiedzieli sobie: - Teraz my!
Poznali kilka osób, w tym Halinę i Gerarda Lewandowskich (oboje byli internowani, pani Halina do lipca, jej mąż do maja 1982 r.). Razem postanowili wydawać pisemko "W drodze".
- Tytuł wymyśliła Halina. Winietę zrobił Geruś. Trochę mu się zamazało, ale powiedzieliśmy, że jest piękna.
Drukowali metodą sitodruku. Wystarczyła prosta drewniana ramka (jak do obrazu), materiał i farba.
- Ramkę zrobił mąż. Pastę "K" mieszało się z pigmentem, a papier kradło, najczęściej w zakładzie pracy - śmieje się pani Basia.
Kto pisał teksty? - Ja, jako "Jan Sęk"" i Halina. Były też przedruki z "Tygodnika Mazowsze". Trzeba było jechać do Warszawy i mieć tam kontakty. Przewoziłam pisma w torebce. Uznałam, że tam nikt nie będzie mi zaglądał. W końcu byłam już wtedy trochę starszą panią...
Szczęście im sprzyjało do 8 maja 1983 r.
- Drukowaliśmy do północy. Potem mąż odprowadził Halinę do taksówki. Zdążyliśmy jeszcze trochę posprzątać, ale nie za bardzo, bo byliśmy okropnie zmęczeni.
Była 2.00 w nocy, gdy esbecy zaczęli dobijać się do drzwi.
- Postanowiliśmy ukryć świeżo wydrukowany nakład w piecu, ale od tyłu. Mężowi wypadła śrubka, więc tej ścianki już nie zdążył przymocować.
Mieli psa, który nieproszonych gości "odpowiednio przywitał". - I pies, i ja dostaliśmy po oczach gazem łzawiącym. Panów było mrowie, wszyscy po cywilnemu. Mieli nakaz, rozpoczęła się rewizja. Znaleźli pojedyncze egzemplarze, a ten cały nakład w piecu siedział. Pech chciał, że jeden esbek zahaczył kolanem. Buch! I cały nakład się wysypał - scenę jak filmu opisuje pani Barbara.
Aresztowali ją, męża i ich 17-letniego syna Krzysztofa. Zawieźli na Poniatowskiego (tam mieścił się Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych.
- W trakcie przesłuchania esbecy chcieli wiedzieć, kto z nami współpracował. Niczego się nie dowiedzieli - ani od nas, ani od syna - podkreśla pani Basia.
Areszt trwał trzy miesiące.
- Kiedy ja idę siedzieć, to zaraz jest amnestia - śmieje się pani Barbara...
*****
W marcu 2013 r. Barbara i Alfons Spudychowie zostali odznaczeni Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2018 r. prezydent nadał Małżonkom Krzyże Wolności i Solidarności.

Hanna Sowińska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska