JKH GKS Jastrzębie - KH Energa Toruń 4:1 (2:0, 1:0, 1:1)
Bramki: 1:0 Kiełbicki - Kostek, Paś (2:32), 2:0 Paś - Urbanowicz (8:48), 3:0 Viinikainen - Spirko (27:43), 4:0 Martiska - Rajamaki (41:46), 4:1 Syty - Jaworski, Zieliński (58:59)
KH Energa: Pohjanoksa - Johansson, Zieliński, Larionovs, Fjodorovs, Tiainen - Jaworski, Kurnicki, Kogut, K. Kalinowski, M. Kalinowski - Gimiński, Schafer, Baszirow, Syty, Djumić - Bajwenko, Kwiatkouski, Prokurat, Huhtela, Jaakola
To się dopiero nazywa "kiepsko zacząć mecz". Torunianie z pewnością nie byli faworytem starcia z finalistą Pucharu Polski, ale w pierwszych minutach zrobili wiele, aby te szanse jeszcze zmniejszyć. W 3. minucie na ławkę kar powędrował Kamil Kalinowski. Gospodarzom wystarczyło 30 sekund, aby wykorzystać przewagę liczebną na lodzie.
Drugi gol także padł w okresie przewagi, ale... tym razem posiadali ją torunianie po karze Dominika Jarosza. Brak uwagi, strata krążka przy próbie założenia zamka i w sytuacji sam na sam podwyższył Dominik Paś.
W 2. tercji cały trwał napór Jastrzębia. Torunianie zdołali się m.in. wybronić w trójkę na lodzie, gdy na ławce kar zasiedli Jakub Prokurat i Atte Huhtela, ale wcześniej Julius Pohjanoksa skapitulował po raz trzeci po zaskakującym strzale spod niebieskiej Olli Petteri Viinikainena.
Na początku trzeciej tercji ostatnie nadzieje na niespodziankę runęły w gruzach, gdy JKH GKS podwyższył na prowadzenie. Torunian stać był jedynie na honorowe i pierwsze w 2024 roku trafienie.
Kolejny mecz KH Energa rozegra już w piątek, tym razem u siebie z Marmą Ciarko Sanok.
