Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewiarygodny mecz! Polski Cukier Toruń wicemistrzem Polski!

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Polski Cukier po raz pierwszy w historii awansował do finału ligi koszykarzy
Polski Cukier po raz pierwszy w historii awansował do finału ligi koszykarzy Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Twarde Pierniki zapowiadali walkę w Zielonej Górze i dotrzymali słowa! To było wspaniałe widowisko: dominacja Polskiego Cukru przed przerwą i niesamowite rzuty gospodarzy z dystansu w 2. połowie. Szkoda, że to już koniec finału.

Stelmet Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 88:82 (21:28, 8:19, 27:20, 32:15)
STELMET: Kelati 19 (5), Moore 15 (3), Dragicević 11, Koszarek 13 (3), 8 zb., Zamojski 12 (1) oraz Florence 10 (2), Gruszecki 6 (2), Hrycaniuk 2, Matczak 0, Mokros 0.
POLSKI CUKIER: Weaver 9, 5 zb. 3 a., Trotter 14, 7 as., Diduszko 10, Mbodj 13, 9 zb., Sulima 0 oraz Skifić 18 (3), Perka 11 (2), Wiśniewski 7 (1), Śnieg 0, Sanduł 0.

Utrzymać poziom defensywy pod koszem i poprawić jeszcze obronę na dystansie - to były najważniejsze założenia Twardych Pierników. Zwłaszcza skuteczność za 3 mistrzów Polski trzeba było zatrzymać w Zielonej Górze, żeby przedłużyć marzenia o mistrzostwie.

Stelmet miał problemy (zaledwie 9 celnych rzutów do przerwy na 26 oddanych) tradycyjnie poszukał swoich szans na dystansie. Tym razem trafiali Thomas Kelati i Karol Gruszecki. W ataku torunianie budowali przewagę po dwójkowych akcjach. W 6. minucie po trafieniu Bartosza Diduszki było 11:16. W 1. kwarcie skuteczność z gry wyniosła prawie 70 procent, mieli aż 8 asyst.

Druga kwarta była jeszcze lepsza. Kapitalny mecz rozgrywał Jure Skifić, który w czwartek zagrał tylko 5 minut. W sobotę do przerwy miał na koncie 15 punktów, w tym 3/3 z dystansu.

Polski Cukier z Tomaszem Śniegiem i Łukaszem Wiśniewskiej na rozegraniu świetnie funkcjonował w defensywie. Coraz bardziej zdenerwowani mistrzowie Polski popelniali mnóstwo błędów. Przewaga szybko urosła do 15 punktów (25:40), a mogła być jeszcze wyższa, gdyby nie seria straconych akcji pod koniec 1. połowy. To była najlepsza połowa Twardych Pierników, a przewaga 18 punktów to był najniższy wymiar kary dla Stelmetu.

Kluczowe miały być pierwsze minuty po przerwie. Stelmet od razu rozpoczął z animuszem. Torunianie początkowo kontrolowali wydarzenia. Po pierwszej stracie na +13 wrócili jeszcze raz do 18 punktów przewagi.

Z czasem jednak załamała się defensywa. Polski Cukier bardzo dobrze odciął punkty spod kosza, ale nie potrafił zareagować na rzuty z dystansu. Gospodarze sześć razy trafili z dystansu w tej kwarcie.

W 28. minucie różnica stopniała do 11 punktów i trener Winnicki musiał interweniować. Obrona została poprawiona i drużyna znowu wróciła do swojej równowagi w ataku.

TO TRZEBA ZOBACZYĆ - DEKORACJA TWARDYCH PIERNIKÓW Z TORUNIA - WIDEO TAK TO BYŁO!

Być może kluczowe były ostatnie sekundy 3. kwarty. Kelati w ostatniej akcji trafił za 3 z połowy boiska (56:67). Co gorsze, na otwarcie ostatniej kwarty Florence o tablicę trafił z dystansu (59:67), który wcześniej miał duże problemy ze skutecznością.
Rozpędzony Stelmet zafundował torunianom prawdziwą kanonadę z dystansu. W kolejnych akcjach, po koszmarnych błędach w obronie, za 3 przymierzali z czystych pozycji Kelati i Koszarek (65:69).

Zagubieni torunianie nie byli w stanie wykonać rzutu w 24 sekundy. Jak przed przerwą dominowali, tak po przerwie byli zagubieni i przytłoczeni mentalnie przez rywala. Pojawiły się stres: Mbodj faulował niesportowo Hrycaniuka. Senegalczyka nie tłumaczy fakt, że wcześniej to środkowy Stelmetu go pchał przy próbie bloku. Po kolejnej trójce Armaniego Moore'a był remis 72:72....

Jeszcze w 38. minucie torunianie raz objęli prowadzenie 75:73 (w sumie wygrywali 33 minuty, Stelmet tylko 2,5 min.), ale potem błyskawicznie stracili 8 punktów. Oczywiście, znowu w tej mini serii decydowały "trójki", Moore'a, a potem Koszarka. W całym meczu gospodarze trafili 16 razy z dystansu na niesamowitej skuteczności blisko 60 procent.

- Chcieliśmy wygrać finał, nikt na nas nie stawiał, a doszliśmy tak wysoko. Naszą grą ze Stelmetem udowodniliśmy, że to był zasłużony awans. W tym meczu rywale złapali wiatr w żagle, kibice ich ponieśli i nas doszli. Myślę, że nasi kibice także będą z nas dumni. Daliśmy z siebie wszystko - powiedział Łukasz Wiśniewski.

Klub zaprasza na powitanie wicemistrzów Polski, którzy powinni zameldować się pod Areną Toruń na Bema około godz. 20.30. W niedzielę za to zaplanowano fetowanie srebrnej drużyny - początek o godz. 16.00 pod Ratuszem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska