Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewypał nakielski

Dariusz Knapik
Burmistrz Nakła zaczął swoje rządy od postawienia przed gabinetem miejskich strażników. Ostatnio na oczach niemieckiej delegacji kazał ściągnąć flagę Unii.

     W ostatnich wyborach samorządowych rządząca Nakłem lewica poniosła sromotną klęskę. Jej pogromcą był nie znany szerzej Piotr Centała, z wykształcenia teolog i filozof, który po maturze wyjechał z rodzinnego miasta w szeroki świat. Gdy przeciwnicy SLD zawiązali ugrupowanie "Inicjatywa Samorządowa", powrócił i został jej kandydatem na burmistrza.
     Chodził po domach, sklepach, rozmawiał z setkami ludźmi, obiecywał załatwienie nękających ich problemów. Zapowiadał walkę z korupcją, posadkami dla krewnych, arogancją urzędników. Zdobył tym sympatię m.in. miejscowych dziennikarzy, którzy od dawna ujawniali kolejne afery i skandale lewicowej władzy. I tak 18 listopada 2002 roku Centała wkroczył do ratusza. W 21-osobowej radzie nowy burmistrz mógł liczyć na 14 pewnych głosów.
     Burmistrz ma migrenę
     
Już w pierwszy wtorek pod gabinetem Centały zebrał się tłum obywateli żądnych mieszkań, zapomóg i innych dobrodziejstw. Ale rzeczywistość oblała ich kubłem zimnej wody. Dawny burmistrz, jaki nie był, ale zawsze wysłuchał nawet marnego pijaczka, nieraz potrafił wyciągnąć z portfela pięć złotych na piwo. Teraz większość petentów odprawiono z kwitkiem, a pod gabinetem stanął miejski strażnik. Zaszczytu rozmowy z burmistrzem dostępowali przeważnie jego znajomi i współpracownicy ze sztabu wyborczego.
     Odtąd strażnicy miejscy na stałe już patrolowali sekretariat i korytarze ratusza. Po kilku miesiącach zaczęli się nudzić, bo po mieście rozeszła się wieść, że szanse na audiencję u burmistrza przypominają wygraną w lotka. Sam Centała na jednej z sesji stwierdził wprost, że ma na głowie ważniejsze sprawy niż przyjmowanie interesantów. Także urzędnicy musieli zapisywać się z tygodniowym wyprzedzeniem na rozmowę z szefem.
     Mimo pustej kasy zostawionej przez poprzedników (w grudniu zabrakło pieniędzy na tzw. wydatki bieżące) już w pierwszych dniach urzędowania Centała przystąpił do urządzania sobie gabinetu. Kazał założyć wygłuszone drzwi, nowe oświetlenie, żaluzje, meble itd. Kosztowało to podatników ok. 12 tys. zł.
     Ratusz, owoc zakazany
     
Jeszcze w czasie kampanii pojawiły się przecieki dotyczące czarnej listy urzędników przewidzianych do zwolnienia. Centała zajechał więc autem pod ratusz i wołał przez megafon: "Pracownicy nie bójcie się, nie będzie żadnych zwolnień!". Ale już 10 dni po objęciu rządów wezwał 5 z 7 naczelników wydziałów oraz rewidenta i wręczył im dymisję, z zakazem wstępu do ratusza. Większość pracowała tu kilkanaście lat i przetrwała rządy różnych ekip.
     Centała uzasadnia ich zwolnienie reorganizacją, w rezultacie której z 4 wydziałów zrobił 2. Urzędnicy mieli jednak tzw. mianowania, trzeba było im przez 6 miesięcy płacić pensje, do tego doszły 3-miesięczne odprawy, odszkodowania przyznane w wyniku wygranych procesów, ekwiwalenty za urlopy. W ostatecznym rozrachunku zyski z owej reorganizacji długo jeszcze nie będą procentować.
     Protegowani, rekomendowani
     
Te i inne zwolnione posady zajęli protegowani burmistrza. Stefan Sukacz, pełnomocnik "Inicjatywy" i Wojciech Bronowicz, który bez sukcesu kandydował do rady z listy tego komitetu, zostali w pierwszych miesiącach prawnymi konsultantami Centały. Ponieważ urząd miał własnych radców, posady były tylko doraźne. W ub. roku burmistrz wystąpił do rady o odwołanie Władysława Kwadransa, członka rady nadzorczej Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Bydgoszczy, w którym Nakło ma udziały. Przed sesją nagle wniosek wycofano. Centała zrobił bowiem sondaż wśród radnych i zorientował się, że większość będzie przeciw.
     W lutym br. Centała pojechał na zgromadzenie wspólników KPEC i w tajemnicy przed radą odwołał Kwadransa, powołując na jego miejsce Bronowicza, którego miesięczne dochody zwiększyły się w ten sposób o 2,6 tys. zł. Na wieść o tym 16 wzburzonych radnych przegłosowało uchwałę zobowiązującą Centałę do przywrócenia Kwadransa. Burmistrz zaskarżył ją i wygrał, bo zdaniem prawników wojewody decyzja należała do jego wyłącznej kompetencji.
     Ludzie burmistrza
     
Znacznie wcześniej Centała odwołał radę nadzorczą nakielskich "Wodociągów". Jej nowym szefem został Sukacz, a członkami: Andrzej Krupiński zastępca burmistrza i Ludwik Drapała z dawnego sztabu wyborczego Centały, który własnym autem woził jego bilbordy, agitował przez megafon, rozklejał plakaty. Wdzięczny burmistrz podwyższył członkom RN diety z 900 do 1900 zł. miesięcznie, zaś przewodniczącemu z 1,5 do 2,4 tys. zł.
     Do najwierniejszych stronników burmistrza należy radny Rafał Mróz, rencista i właściciel citroena picasso z 2002 roku. W czasie kampanii wyborczej i później woził nim Centałę, który wtedy nie miał jeszcze własnego auta. Od minionego lata Mróz pracuje w biurze nakielskiej Administracji Domów Mieszkalnych.
     Zmieniono też skład miejskiej komisji d.s. przeciwdziałania alkoholizmowi. Weszła do niej żona radnego Mroza, zięć Drapały, a także inny członek sztabu burmistrza, Aureliusz Wawrzyniak. W Nakielskim Domu Kultury utworzono internetową kawiarenkę. Jej szefem został bezrobotny absolwent szkoły zawodowej, siostrzeniec burmistrza, Marcin Centała.
     Partyjny desant
     
W czasie kampanii Centała reklamował się jako osoba bezpartyjna. Ale już wiosną ub. roku został członkiem PiS. Właśnie wtedy za 4 tys. zł. miesięcznie zatrudnił na umowę zlecenia bydgoszczanina Arkadiusza Gregorczyka, który miał przygotować projekt reorganizacji nakielskiej oświaty. Gdy w maju jego dzieło trafiło do komisji oświaty, radni nie pozostawili na nim suchej nitki. Ostatecznie projekt powędrował do kosza. Zwolniono więc szefa Zespołu Obsługi Oświaty, Tomasza Miłowskiego, a jego miejsce zajął Gregorczyk.
     W sierpniu wyszło na jaw, że nowy dyrektor złamał prawo, bo nie dostarczył oświadczenia majątkowego. Zgodnie z przepisami burmistrz rozwiązał z nim umowę o pracę i pozbawił pensji. Zaraz ogłosił jednak konkurs na dyrektora "Zespołu" i w ratuszu nikt nie wątpił, że wygra go Gregorczyk. Tak się też stało. Wcześniej jednak burmistrz zmienił wypowiedzenie umowy na porozumienie stron, bo jego protegowany nie mógłby startować w konkursie. Polecenie wstrzymania pensji trafiło do księgowości dopiero w parę dni po wypłaceniu dyrektorowi poborów. W grudniu wyszło na jaw, że Gregorczyk bezprawnie pobrał kolejno dwie pożyczki mieszkaniowe. W końcu Centała poddał się i zwolnił dyrektora.
     Gregorczyk od lat związany jest z jednym z liderów kujawsko - pomorskiego PiS, byłym posłem Grzegorzem Schreiberem. Od 2002 roku z jego rekomendacji wszedł do Wojewódzkiego Zarządu PiS.
     Flagę opuścić
     
W maju władze miasta, powiatu i miejscowego cechu zorganizowały w Nakle festyn, który miał m.in. akcentować niedawne wejście do Unii. Była delegacja z zaprzyjaźnionego brandenburskiego powiatu Elbe Elster, z miejscowym wicestarostą. Raptem, w trakcie imprezy, na polecenie Centały, straż miejska ściągnęła z masztu flagę Unii. - To była kompromitacja! - mówi nakielski starosta, Piotr Hemmerling.
     Burmistrz Centała oświadcza, że nie poinformowano go wcześniej o zawieszeniu flagi Unii. - Nie dopuszczę do sytuacji, że coś odbywa się poza moimi plecami - podkreśla. A co ma przeciw tej fladze? - Ja nie widzę potrzeby takiego fetowania naszego wstąpienia do Unii. Solidaryzuję się z ogromną rzeszą społeczeństwa, które jest bardzo negatywnie do niej nastawione, rozczarowane sposobem naszego wejścia do jej struktur - mówi burmistrz. Te poglądy stosuje w praktyce.
     Miasto zrezygnowało z 800-tysięcznej dotacji SAPARD, którą załatwił jeszcze poprzedni burmistrz. Centała broni się, że miasta nie było stać na wyłożenie własnego, 30-procentowego wkładu. Miejski skarbnik przyznał jednak na posiedzeniu komisji rady, że decyzja ta była "nieco zbyt asekuracyjna". W minionym roku Nakło nie złożyło żadnego wniosku o dotację z unijnych funduszy. W tym czasie Ciechocinek i Świecie dostały po 2 miliony euro, Solec ponad 3 miliony.
     Ochłodły kontakty z brandenburskim miastem Elster Werde. Kiedy jego burmistrz przyjechał do Nakła na turniej piłkarski, blisko godzinę czekał w sekretariacie aż Centała zechce go przyjąć. Oświadczył potem w zaufanym gronie, że za rządów tego burmistrza jego noga więcej tu nie postanie.
     Radny przeprasza
     
- Wielu ludzi wstydzi się dziś, że głosowało na Centałę. Jego wybór okazał się niewypałem - mówi właściciel nakielskiej telewizji kablowej, Andrzej Mazurek. Nie kryje, że on sam też należy do tej grupy. Jego telewizja co rusz ujawnia wstydliwe szczegóły z życia ratusza.
     - Działania burmistrza są zaprzeczeniem jego wyborczych haseł. Dawne układy zastąpił innymi - mówi szef klubu radnych "Inicjatywy", radny trzech kadencji, Bolesław Kalisz.
     Jesienią ub. roku popierająca Centałę koalicja radnych zaczęła się sypać. W listopadzie ub. roku wiceprzewodniczący rady, Bogdan Stachowski z klubu "Inicjatywy" wydał oświadczenie o wycofaniu swego poparcia dla burmistrza. Przeprosił też wyborców za swą naiwność i ślepe zaufanie, jakim go obdarzał.
     W marcu głosami 14 radnych obniżono Centale pobory do najniższej kwoty, jaką można było przyznać. Przed sesją Centała zadzwonił do przewodniczącego, że na obrady nie przyjdzie.
     W kwietniu głosami 13 radnych burmistrz nie otrzymał absolutorium. Po ogłoszeni werdyktu Centała położył łańcuch na stół i wraz z zastępcą oraz skarbnikiem wymaszerował z sali. Kilka dni później, przemawiając na uroczystościach z okazji 3 Maja, większość swego wystąpienia poświęcił ostatniej sesji. Tych, którzy za nim głosowali nazwał patriotami, oponentów określił mianem "zdrajców". Tydzień później zaprosił ósemkę "patriotów" do ratusza. Podano tort, słodycze, kawę.
     Wszystko rozeszło się po kościach. Regionalna Izba Obrachunkowa uchyliła bowiem uchwałę absolutoryjną.
     I teraz płaci
     
Zdaniem burmistrza Centały cała burza wokół jego osoby wzięła się stąd, że jego oponenci liczyli na powyborcze łupy. Nie ugiął się i teraz za to płaci.
     Nie pamięta już ilu ludzi przyjął w pierwszy wtorek swego urzędowania. Przychodziło ich tylu, że było fizyczną niemożliwością, by spotkać się z każdym z nich. Owszem, do ubiegłego roku w ratuszu dyżurowała straż miejska. Nie chodziło jednak o pilnowanie burmistrza, lecz o zachowanie powagi urzędu. W tym pierwszym okresie było sporo zamieszania, pojawiały się też osoby nietrzeźwe. Nie zaczął rządów od gabinetu, urządzał go sukcesywnie, przez cały rok. Burmistrz 30-tysięcznej gminy musi funkcjonować w przyzwoitych warunkach, chodzi o wizerunek urzędu.
     Tak, mówił pod ratuszem, że nie będzie zwolnień urzędników, ale masowych. Nigdy nie deklarował, że nie dotknie to pojedynczych osób. Nieważne, skąd się wziął Arkadiusz Gregorczyk. Po prostu burmistrz szuka kandydata i go powołuje. Podaję kolejne nazwiska. - W tym kraju tak to funkcjonuje. Zmieniają się decydenci, to następują kolejne zmiany personalne - stwierdza. A siostrzeniec Marcin Centała? - Strasznie poważne stanowisko, prawie dyrektorskie.
     No i co z tego? - pyta burmistrz.
     [email protected]
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska