Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieznana ofiara likwidacji bydgoskiej inteligencji

Hanka Sowińska [email protected]
Halina Bloch (1910-1939?) była instruktorką PWK, należała do "Sokoła” i Polskiego Związku Zachodniego.
Halina Bloch (1910-1939?) była instruktorką PWK, należała do "Sokoła” i Polskiego Związku Zachodniego. Fot. ze zbiorów Stefani Michowicz
Stefania Michowicz z Wrocławia: - Kto wie, co stało się z moją siostrą Haliną Bloch?

Rozprawa z inteligencją

Rozprawa z inteligencją

Pod koniec drugiej dekady października Niemcy przystąpili do ostatecznej rozprawy z członkami Polskiego Związku Zachodniego. Chodziło o "wyłapanie" tych, którzy nie zdążyli uciec w głąb kraju lub nie zostali rozstrzelani w trakcie wcześniejszej pacyfikacji miasta. Posługując się spisem kadry członkowskiej PZZ aresztowano wówczas 91 osób, w tym 21 kobiet, spośród 280 bydgoskich członków tej organizacji. Przetrzymywano ich w koszarach 15. pułku artylerii lekkiej przy ul. Gdańskiej. Było to największe w mieście miejsce odosobnienia (np. pod koniec września znajdowało się tu prawie 3400 więźniów). Koszary były we wrześniu i październiku 1939 r. wizytowane przez wysokich rangą przedstawicieli nazistowskiego reżimu; był tu m.in. Heinrich Himmler.

Miała na sobie szarą sukienkę, zapinaną na 24 guziki, które były umocowane w metalowych ramkach. I właśnie tych metalowych części stroju poszukiwała rodzina, gdy po wojnie, w rowach strzeleckich w Fordonie, w miejscu już wtedy zwanym Doliną Śmierci, prowadzone były ekshumacje. Natrafiono na kobiece szczątki, ale po Halinie Bloch nie było śladu.

Dr n. med. Stefania Michowicz, z domu Bloch (mieszka we Wrocławiu) nie przestaje poszukiwać śladów swojej starszej siostry. Ciągle wierzy, że odezwie się ktoś, kto wskaże miejsce jej pochówku, kto opowie o ostatnich dniach i godzinach życia.

- Od wybuchu wojny minęło już 68 lat. Odchodzi tamto pokolenie. Jest coraz mniej osób, które pamiętają te tragiczne czasy. Ufam jednak, że żyją w Bydgoszczy ludzie, którzy będę mogli uzupełnić tę tragiczną dla mojej rodziny historię.

Uczennica od Rolbieskiej
Halina Bloch urodziła się w 1910 r., z matki Stanisławy (z domu Zimniak) i ojca Franciszka. Chodziła do znanej i uznanej w mieście szkoły, którą prowadziła Wanda Rolbieska. W 1929 r., właśnie w Miejskim Żeńskim Katolickim Gimnazjum Humanistycznym, zdała maturę.

Znalazła pracę w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego przy placu Weyssenhoffa, w laboratorium hodowli roślin. Zajmowała się także tłumaczeniem z języka niemieckiego i francuskiego.

Jej aktywność nie kończyła się na pracy zawodowej. Należała do Towarzystwa Gimnastycznego"Sokół" i Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Bardzo szybko zdobyła instruktorskie uprawnienia, dlatego wyjeżdżała z młodzieżą na obozy.

Kuzyna wyciągnęła z koszar
Stefania Michowicz wspomina: - Gdy wybuchła wojna miałam 8 lat, Halina 29. Była dla mnie kimś ogromnie ważnym. Rodzina, przyjaciele wiedzieli, że zawsze mogą na nią liczyć. Uczciwa, prawdomówna, odrzucała przemoc i dwulicowość. Była odważna. Gdy tylko dowiedziała się, że okupanci aresztowali naszego kuzyna, Antoniegoskłoniła dwóch uczciwych, bydgoskich Niemców, by za niego poręczyli. Dzięki jej interwencji kuzyn wydostał się z obozu w koszarach przy ulicy Gdańskiej.

Minął pierwszy miesiąc wojny. Rodzina Haliny Bloch nadal mieszkała w śródmieściu.
Bo byli Polakami
- Pamiętam, że z siostrami obserwowałam wejście oddziałów niemieckich do miasta. Szli dumni ulicą Śniadeckich - opowiada pani Michowicz.
Starsi bydgoszczanie nie podejrzewali, że ze strony okupanta grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo (nie dlatego, że coś złego zrobili swoim niemieckim sąsiadom). Okazało się, że nie musieli być czemuś winni. Wystarczyło, że byli Polakami, walczyli w Powstaniunależeli do Polskiego Związku Zachodniego, byli przedstawicielami inteligencji.
Te kryteria były jak wyrok. Także dla Haliny Bloch.
Był 17 października 1939 r. W mieszkaniu przy ul. Śniadeckich 30 pojawili się Niemcy. W mundurach i po cywilnemu. Mieli listy z nazwiskami. Szukali Haliny Bloch. Rodzice, nie podejrzewając, że córce grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, podali adres kuzynki, u której przebywała.
- Jedna z sióstr (państwo Bloch mieli dziesięcioro dzieci - przyp. red.) wybiegła z mieszkania, by przestrzec Halinkę. Miała wtedy powiedzieć: "Przecież nikomu nic złego nie zrobiłam". Za chwilę byli Niemcy. Zabrali ją do koszar 15. pułku artylerii lekkiej przy ul. Gdańskiej - mówi pani Stefania.
Od tego dnia z 12-letnią siostrą Krystyną biegały do koszar codziennie. - Pilnujący obozu odganiali dorosłych, dzieciom czasami udało się przekazać paczki z żywnością. Bywało, że w opakowaniach po jedzeniu aresztowani przerzucali przez zasieki listy. Zanosiłyśmy je do rodzin, najczęściej nauczycieli. W jednym z listów siostra napisała, że była przesłuchiwana przez wysokich rangą gestapowców - mówi pani Stefania.
31 października 1939 r., po południu, znowu szła z Krystyną w kierunku koszar. Zobaczyły Halinę na ciężarówce, która właśnie skręcała w ul. Chodkiewicza. - Kiwała do nas, coś krzyczała. Krysia rozpoznała również jedną z wywożonych kobiet.była Józefa Herdin. Ciężarówka jechała do siedziby gestapo. Biegłyśmy za samochodem. Widziałyśmy, jak brama się zamknęła.
Franciszek Bloch szukał córki. Był w wielu niemieckich urzędach. Wyrzucano go, grożono, że jak nie przestanie pytać, to znajdzie się tam gdzie córka". Też spotkały go szykany. Był kilka razy aresztowany. Po kolejnym pobycie w gestapo, wrócił z wybitymi zębami. Zmarł w 1946 r. Nie dowiedział się, czy zginęła i gdzie.
Rodzina brała udział w ekshumacjach w Fordonie. - Poszlaką, że tam mogły znajdować się jej szczątki był but ortopedyczny, który nosiła koleżanka Haliny. Była z nią w tym samym samochodzie - dodaje siostra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska