Wielu kibiców obawiało się, jak grać będą "Pomarańczowi", po zwolnieniu dwóch najlepszych strzelców.
Lepsza atmosfera
Okazało się, że bez Teda Scotta i Sani Ibrahima, podopieczni Andrzeja Kowalczyka zaprezentowali w końcu zespołowy basket. Minimalnie ulegli PBG Basketowi Poznań (85:88). W zespole z Wielkopolski w roli trenera zadebiutował Tomasz Jankowski.
- Większość zawodników z ekipy, którą budował Mariusz Karol, opuściła już klub. Ostatnie zmiany przyczyniły się do poprawy atmosfery w drużynie - podkreśla Artur Kisielewicz, rzecznik Sportino.
O porażce zadecydowała słaba postawa inowrocławian w drugiej kwarcie (16:28).
Nerwowo w końcówce
- W pozostałych częściach meczu graliśmy dobrze - ocenił Vitalijus Stanevicius, skrzydłowy Sportino. - Wygrana była na wyciągnięcie ręki, ale w ostatniej kwarcie zagraliśmy zbyt nerwowo. Nie trafiliśmy kilka rzutów z dobrych pozycji.
Skrzydłowy z Litwy "odblokował się" i zdobył aż 13 punktów (1/2 za 1, 5/8 z gry), a aż 8 "oczek" w czwartej kwarcie.
Stanevicius był obok Bogavaca i Daya, najjaśniejszym punktem inowrocławskiej drużyny.
Serb odzyskał wigor - po odejściu Scotta. Zdobył 21 pkt przy niezłej skuteczności (4/4 za 1, 7/13 z gry), ponadto dołożył 4 zbiórki i 2 asysty. Natomiast Day świetnie kreował grę (6 as), dobrze bronił (4 przechwyty), a także nieznacznie poprawił celownik (7/9 za 1, 7/17 z gry).
Z Polaków znów najlepiej wypadł Przemysław Łuszczewski (1/2 za 1, 4/7 z gry, 5 zb, 2 prz). Dobre momenty miał Artur Robak (2/6 za 1, 3/3 za 2, 5 zb).
Mało widoczni byli Łukasz Żytko (0/3 z gry, 2 zb), Maciej Raczyński (2/2 za 2, 0/2 za 2) i Hubert Wierzbicki.
Polacy pod kosz
Władze Sportino negocjują ze sporą grupą wysokich Polaków. Największe szanse na grę w Inowrocławiu ma czołowy strzelec pierwszej ligi. Jest też możliwość, że uda się wypożyczyć skrzydłowego z jednego z eksportowych polskich zespołów. Ponadto do klubu ma trafić strzelec, najprawdopodobniej z USA.
Bez Rydlichowskiego
- Rada nadzorcza Sportino podjęła decyzję, że z klubu odejdzie Cezary Rydlichowski. W najbliższym czasie przeprowadzimy konkurs na dyrektora klubu - informuje Kisielewicz.
Rydlichowski był nieoficjalnym menedżerem klubu. Odpowiadał - wraz z Mariuszem Karolem - za politykę kadrową (wiele nieudanych transferów) i kontakty z PLK.