Trzech lekarzy weterynarii i 20 hodowców trzody chlewnej z województwa łódzkiego, a dokładniej - z powiatu piotrkowskiego - usłyszało poważne zarzuty. Mają być pokłosiem dwóch śledztw dotyczących niedopełnienia obowiązków przez lekarzy weterynarii w od grudnia 2020 do maja 2021 roku. Według prokuratury, weterynarze mieli brać od rolników łapówki (w zamian za podpisy na świadectwach zdrowia niebadanych świń).
"Mam 24 lata i wiem, jak to jest, kiedy nosi się kajdanki"
- O godzinie szóstej rano przyjechała do nas policja. Na początku nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Byłam w ciężkim szoku - opowiada w nagraniu, które pojawiło się na Facebooku, Joanna Terka. - Okazało się, że jestem oskarżona i będzie się toczyć postępowanie. Mam 24 lata i wiem, jak to jest, kiedy nosi się kajdanki. Nie życzę nikomu takiej sytuacji. Ciężko mi mówić o swoich odczuciach. Byłam na policji, byłam w prokuraturze - musiałam złożyć zeznania. Zarzuty są dla mnie absurdalne.
- Dziwna, nieprzyjemna sytuacja. Każde zwierzę musi mieć wystawione świadectwo zdrowia. To, jak są wystawione, nie zależy od nas. Rolnicy są traktowani jak przestępcy, wyprowadzani z domów - w godzinach porannych - w kajdankach. Nic nie zawiniliśmy. Jesteśmy kozłami ofiarnymi - dodaje w nagraniu Janusz Terka, szef powiatowej izby rolniczej i Solidarności RI.-
15 grudnia, w obronie hodowców - przed Prokuraturą Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim - zostanie zorganizowana pikieta.
"Strzał w stopę" rządu i policji, tak nawiązuje do sprawy Jan Krzysztof Ardanowski.
To też może Cię zainteresować
- Zarzuty wystawiania świadectw zdrowia przez urzędowych lekarzy weterynarii bez badania przyżyciowego kierowanych do sprzedaży tuczników, będące raczej błędem urzędników, a nie rolników, są nieadekwatne do zastosowanych przez Policję działań - stwierdza były minister rolnictwa. - Ta manifestacja siły i zastraszenia rolników, niestety, przypomina mi wyprowadzenie mnie w kajdankach, po aresztowaniu w domu rodzinnym, w czasie stanu wojennego. Traktuję wydarzenia związane z bezsensownym użyciem przemocy wobec rolników jako prowokację lub kompletną głupotę. Domagam się wyjaśnienia kto i na czyje polecenie wydał taki rozkaz. Napięta sytuacja na wsi, spowodowana szkodliwą „Piątką dla zwierząt” i zmarnowanym rokiem w rozwiązywaniu problemów polskiej wsi, wymaga łagodzenia napięć ze strony państwa i jego służb, a nie podsycania niepokoju i wzajemnej wrogości.
Głos w tej sprawie zabrała również Krajowa Rada Izb Rolniczych. Jej prezes zwrócił się oficjalnie do Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego.
Szmulewicz do Ziobry
- Uważam, że zastosowane środki przymusu wobec rolników były niewspółmierne i stawia się ich w kręgu podejrzanych, a nie świadków. Kilkukrotnie zgłaszali oni nieprawidłowości przy wystawianiu świadectw zdrowia zwierząt. Stanowczo protestuję przeciwko takiemu postępowaniu - podkreśla Wiktor Szmulewicz. Prezes KRIR pyta, czy zastosowane środki były adekwatne do czynów zarzucanych rolnikom z powiatu piotrkowskiego.
Dodajmy, że oskarżonym grozi do 10 lat za kratkami, natomiast w szczególnych przypadkach - do 15 lat.
