Dlaczego nikt nie powiadomił mnie, że lekarz z poradni płucnej jest chory? - pyta Kazimierz Grotkowski ze Świecia. - W rejestracji powiedziano mi, że to poważna sprawa, bo specjalista musi być na zwolnieniu do końca roku.
Pan Kazimierz podkreśla, że zarejestrował się do niego w maju: - Przeraził mnie odległy termin wizyty, bo przez problemy z płucami jestem coraz słabszy. Ale trudno, czekałem cierpliwie.
Gdy wyszło, że na próżno, bardzo się zdenerwował. - Poszedłem do prezesa szpitala i zapytałem, co mam zrobić, bo moje skierowanie się przedawniło. To oznacza, że muszę zacząć wszystko od początku, od lekarza rodzinnego! Prezes powiedział mi, że dostanę wiadomość o zastępstwie lekarza do końca tygodnia, ale czekam i czekam, i doczekać się nie mogę - denerwuje się Czytelnik.
Tomasz Ławrynowicz, prezes Nowego Szpitala w Świeciu tłumaczy, że nie mają jeszcze pewnego zastępstwa do poradni płucnej. - Czynimy wszelkie starania w tym kierunku - zapewnia. - Liczę, że to się uda i że obsłużymy wszystkich pacjentów zapisanych na ten rok.
Czytaj:
Przychodnie nie chcą rejestrować pacjentów i każą im przychodzić kiedy indziej. NFZ: - To niedopuszczalne!Wyjaśnia też, dlaczego szpital nie odwołał wizyty pana Kazimierza. - Nie mieliśmy jego numeru telefonu. Pacjenci, którzy nam go podają, są informowani o nagłych zmianach telefonicznie - zaręcza Ławrynowicz.
Prezes zaprzecza, jakoby informacji o zastępstwie lekarza obiecał udzielić panu Kazimierzowi w ciągu tygodnia. - Powiedziałem, że trwają poszukiwania specjalisty i że jak tylko uda się go znaleźć, pan Kazimierz zostanie o tym poinformowany i podamy mu nowy termin wizyty. W rozmowie ze mną uzyskał on czytelną informację o sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Uznałem, że najbezpieczniej będzie, jeśli zapisze się do innej poradni specjalistycznej, bo tego dnia nie mogłem mu zagwarantować, że znajdziemy zastępstwo.
Czytaj e-wydanie »