MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oko na proboszcza

Roman Laudański
Proboszcz pod eskortą parafian idzie odprawić  nabożeństwo.
Proboszcz pod eskortą parafian idzie odprawić nabożeństwo.
Przez tydzień proboszcz morzewskiej parafii przetrzymywany był w plebanii. Grupa parafian odebrała mu klucze, założyła łańcuchy i kłódki na furtki i przez całą dobę pełniła warty przed kościołem. W poniedziałek, pierwszego marca zakończyli protest, gdy dowiedzieli się, że wykonanie dekretu przenoszącego ich proboszcza zostało zawieszone.

     Piątek, 27 lutego
     
Wielkopolskie Morzewo koło Piły to 150 domów, w których mieszka ok. 600 osób. Od tygodnia we wsi powiewają biało-czerwone flagi. Tuż przed bramą prowadzącą do kościoła grzeje się przy ognisku kilkanaście osób. Mężczyźni, kobiety, młodzież i dzieci. Na bramie zawiesili prześcieradło z hasłem: "W sporach z władzą lud ma zawsze rację". Dwie osoby zdejmują z furtki łańcuch i kłódkę, przynieśli księdzu zakupy. Po chwili wychodzą, zamykają drzwi i owijają łańcuch przy furtce. Po kilku godzinach sytuacja się powtórzy, wtedy proboszcz pod eskortą zostanie odprowadzony do kościoła, gdzie odprawi Drogę Krzyżową.
     Zawsze z nami
     
- Nigdy w historii Morzewa żaden proboszcz nie był przenoszony - mówi Konrad Bogusławski, zastępca sołtysa i członek rady parafialnej. Ktoś inny dodaje: - Albo dożywali lat na emeryturze, albo spoczywają za kościołem.
     Rzeczywiście, pod trzema okazałymi granitowymi płytami pochowani zostali ostatni proboszczowie. Przedostatni cztery lata temu zasłabł prowadząc samochód i uderzył w drzewo. Wtedy nastał ksiądz Tadeusz Kobylarz, którego teraz uwięzili mieszkańcy.
     Po nazwisku z ambony
     
- W lutym ksiądz proboszcz zrobił podsumowanie pokolędowe - opowiadają członkowie komitetu protestacyjnego. - Popełnił wtedy błąd, bo wymienił cztery nazwiska. Dwa z Morzewa, dwa z pobliskich Kaczorów.
     Co dokładnie powiedział w tym momencie - zależy od tego, kto o tym opowiada. Zwolennicy proboszcza przytaczają wersję: "kto czyni zło księdzu, czyni zło stanowi kapłańskiemu". Miał jeszcze powiedzieć, że wskazani donosiciele mogą ponieść karę boską. Przeciwnicy natomiast twierdzą, że zarzucił wymienionym, iż są "opętani przez diabła". Napiętnowani poczuli się dotknięci. Najpierw napisali skargę do księdza dziekana, później do kurii w Gnieźnie, której podlega Morzewo. Ksiądz arcybiskup Henryk Muszyński wydał dekret przenoszący księdza Kobylarza do innej parafii. W Morzewie zawrzało.
     Przy ognisku
     
- Kto by go bronił, gdyby był złym księdzem i człowiekiem? - pytają protestujący. - Na pożegnanie dostałby kwiaty i tyle. On tu zrobił dużo dobrego. Rozumiał bezrobotnych, ręki po pieniądze nie wyciągał.
     - I chorym pomagał - przypomina Danuta Wachowiak..
     - No i plebanię wybielił, bo Wiesiek, poprzednik, wstyd powiedzieć, zasyfioną zostawił - dorzuca kobieta w średnim wieku.
     Przy ognisku protestujących można usłyszeć, że gnieźnieńska kuria skrzywdziła ich proboszcza. - Jakie mieli dowody i czym poparte, żeby go odwoływać? - pytają. - Tylko Bóg jest nieomylny, a w kurii przecież pracują tylko ludzie. Sam papież wybaczył temu, który do niego strzelał. A tu co? Trzy dni na wyprowadzkę i to jeszcze tak sprytnie wydane, by nikt nie zdążył do Gniezna z protestem pojechać. - Mordercy mają więcej praw niż my! - mówią jedni przed drugiego. - Wymienieni po nazwisku zaszantażowali arcybiskupa, że jak nie odwoła proboszcza, to oni założą sprawę w sądzie.
     - O prawdę idzie, bo nasza wiara na prawdzie się opiera. Może i kuria wydała dekret o przenosinach w dobrej wierze, ale została oszukana. Sprawa nie była zbadana, dlatego naszego proboszcza nie oddamy!
     Do księdza Kobylarza nie dopuszczają już dziennikarzy. - To, co ksiądz mówił mediom, obracało się przeciwko niemu - argumentują.
     Kochani, wypuście mnie!
     
- Proboszcz, to nas za każdym razem błaga i prosi: kochani, wypuśćcie mnie! On już nawet samochody zamówił do przeprowadzki, ale odjechały z niczym! - mówią protestujący.
     Komitetowi protestacyjnemu szefuje Tadeusz Kałucki, który w kieszeni ma klucze od plebanii. Przyznaje, że mają świadomość, iż największą krzywdę wyrządzają księdzu Kobylarzowi, bo proboszcz jest "Bogu ducha winny". - Klucze sami zabraliśmy, kolega wyrwał kabel telefonu, żeby nikt tu nie dzwonił - przypomina. - Jeszcze patrolujemy płot od strony parku, żeby nam nikt księdza nie porwał. Wyjaśnia, że pod kościołem stoją ci, którzy nie mają zajęcia. A nawet jak wiosna ruszy i w pole trzeba będzie jechać, to i tak będą stali. - Niech przyjedzie ktoś z Gniezna, kto wytłumaczy zarzuty albo niech przyjdą ci, co namieszali i w oczy nam powiedzą, o co poszło.
     Wygląda na to, że w Morzewie nikt mi nie powie, o co tak naprawdę poszło.
     Szukaj w internecie
     
Protestujący pytają, czy czytałem listę dyskusyjną z Radia Merkury. Bo tam napisane jest, kto zawinił. - Kaczorski proboszcz widzi drzazgę w oku naszego proboszcza, a nie dostrzega belki w swoim - twierdzi Konrad Bogusławski. - Nie odejdziemy, póki kuria nie odwoła kaczorskiego proboszcza! - dodaje kilku mężczyzn stojących obok.
     Na liście dyskusyjnej Radia Merkury akurat pojawił się wątek, że proboszcz z Kaczor ma kochankę i po pijanemu odprawia msze święte. Co protestujący z Morzewa mają do proboszcza z Kaczor? Chyba tylko to, że jako wicedziekan pomagał czterem wymienionym z nazwiska załatwiać skargę.
     Z Morzewa do Kaczor niedaleko. Od razu widać nowy kościół zbudowany przez kaczorskiego proboszcza. Ale trzeba się nachodzić i naprosić, by usłyszeć, o co poszło w Morzewie. - Morzewski proboszcz rodzinę rozbił, ale jak pan napisze, od kogo to usłyszał, to... Rozumiem. To samo potwierdza jeszcze kilka osób.
     Nic nie powiem
     
Starszy mężczyzna, którego nazwisko padło z ambony, aż trzęsie się z nerwów. Przez dziesięć minut trzyma mnie w drzwiach. Waha się. To otwiera je szerzej, to zamyka, ale powtarza, że nic nie powie! Gdy definitywnie zatrzaskuje mi je przed nosem, zapalam papierosa i opuszczam obejście. Dopiero wtedy wołają z powrotem. Gospodarz przeprasza. - Kobiety chcą mówić, to prawdę powiemy.
     - Jak nowy proboszcz nastał, to gdzieś w marcu 2000 zaprzyjaźnił się z dwiema rodzinami. Bywał u nich często gęsto. Zdarzało się, że w nocy wychodził do samochodu, nie mógł trafić. Wszystko nagle się urwało, gdy trafił do trzeciej. A tam doszło do tego, że jak mąż na nockę wychodził, to przychodził proboszcz. To co, różaniec razem odmawiali? A jeśli tylko różaniec, to dlaczego o takiej porze i wtedy, gdy męża w domu nie było? Proboszcz malutki i chudziutki, ale może lubił takie, do których można się przytulić? Wie pan, przysadziste, co wszystko na swoim miejscu mają... No i może ludziom pasowało, że on potrafił na schodkach przysiąść, piwo wypić i pogadać? Mądrzy ludzie w Morzewie stoją obok. Niedawno słyszałam, jak starsza kobieta głośno mówiła, że przez całe życie chodziła do kościoła, ale teraz, to już naprawdę nie wie: chodzić czy nie?
     Moich rozmówców irytuje też to, że jak morzewski proboszcz był już w tym "areszcie", to zadzwonił do wymienionych przez siebie z ambony i mówił: "Jak jesteście tacy hardzi, to powiedzie przed kamerami, co do mnie macie!". - To co, z komórki też mu kabel wyrwali, co? Może czy nie chce wyjechać?!
     Prosiłem księdza: odsuń się od żony!
     
Adam (imię zmienione) opowiada: - Już w maju prosiłem proboszcza: odsuń się od mojej żony! Gdyby tak zrobił, to mógłby do dziś w spokoju mieszkać w Morzewie! Nie przyłapałem ich na niczym, ale żona była proboszczem zauroczona. Podczas rozmowy chodzi nerwowo po pokoju. Siada przy stole, gdy Radio Merkury nadaje sondę na temat proboszcza z Kaczor. Część mieszkańców jest za, część przeciw, a pozostali nie mają zdania. Miał kochankę i pił czy nie miał? W kurii gnieźnieńskiej zapewniają, że na tego proboszcza nigdy nawet najmniejszy anonim nie przyszedł.
     Sam kaczorski proboszcz przeprasza i mówi, że żadnym mediom nie powie ani słowa. Tak postanowił. Gdy pytam, jak po tym wszystkim będzie odprawiał mszę świętą, odpowiada: mam czyste sumienie.
     Adam dodaje, że interweniował w sprawie proboszcza z Morzewa u księdza dziekana, a później w kurii. - Żona będzie twierdzić, że o wszystkim wiedziałem. Może o części wiedziałem, a o części nie. 13 lat jesteśmy po ślubie. Układało się nam, choć teraz żona mówi, że tak nie było. Nawet na zakupy razem jeździli. Żona mówiła, że proboszcz jest jej przyjacielem. "Jest dla mnie jak dziadek", bo ją dziadek wychował. Podobno dziekanowi obiecał, że odsunie się od żony. Próbowałem jej grozić, to dostałem wezwanie na komisariat, że znęcam się nad nią psychicznie. Jesteśmy już po pierwszej sprawie rozwodowej. Ewa (żona, imię zmienione) powiedziała mi: "twoją żoną już nie jestem i nie będę".
     Patrol pod plebanią
     
Wracam do Morzewa, a tam pod plebanią była wcześniej policja. Andrzej Załachowski opowiada: - Przyjechało trzech policjantów z Kaczor. Stanęli centymetr od płotu. My biegiem do nich. Oni, że do księdza proboszcza. My: nigdy w życiu! Oni: dlaczego nie? My: proboszcz uwięziony i jest w złym stanie psychicznym. Oni: czy proboszcz zgodzi się na rozmowę? My na to: możemy zapytać. Na to wszystko babcie naskoczyły na policjantów, że księdza chcą nam porwać. Uspokoiliśmy sytuację. Policjanci zapytali: czy proboszcz potrzebuje pomocy? Odpowiedział, że nie. Zakupy ma, a krzywda mu z naszej strony nie grozi.
     - Proboszcz powiedział policjantom, że nie jest przetrzymywany wbrew własnej woli. Prawo nie zostało złamane, a jeśli zostanie, to będziemy interweniować. Monitorujemy sytuację - oświadczył starszy sierżant Tomasz Wojciechowski z biura prasowego Komendy Powiatowej Policji w Pile.
     Droga Krzyżowa
     
Przed 17.30 tłum przy bramie gęstnieje. Przyjeżdża coraz więcej samochodów wiernych i dziennikarzy. Trzech protestujących idzie po księdza. Tłum faluje, kamery idą w ruch. Szybkim krokiem proboszcz pod eskortą idzie do kościoła. Ubiera się w zakrystii i zaczyna Drogę Krzyżową. Kościół pełen. Głośnik nad wejściem niesie głos proboszcza nad całą wsią.
     Pod bramą protestujący dorzucają drew do ogniska. - Własne drzewa owocowe rąbiemy. Pytaliśmy w gminie czy wolno? Wolno - mówi Tadeusz Kałucki.
     Protestujący zapewniają, że "kładą fundamenty, a śmietanę inni będą spijać". - Tu zawsze była wyspa polskości w powiecie pilskim - przypominają. - Teraz do naszego gniazda wrzucili niedopałek i zrobiło się ognisko na cały kraj.
     Załatwi batmana!
     
- Przyjaźniliśmy się z księdzem proboszczem, to prawdziwy kapłan - twierdzi Ewa, żona Adama. - Prawie nigdy nie był u nas sam, a mąż znęcał się nade mną psychicznie. Od początku się nam nie układało. On miał depresję, bo musiał do pracy chodzić. Nic w domu nie zrobił, nawet kanapki dzieciom. Teściowa z mężem latali do proboszcza. A jaki mąż był oburzony, jak mu proboszcz powiedział, że nic w domu nie robi! Księdza od batmanów i diabłów wyzywał, a mi zrobił awanturę, że jako kochankę księdza wywiozą mnie ze wsi na taczce. A mnie z proboszczem żadna więź intymna nigdy nie łączyła. A jak mnie przed laty mąż pierwszy raz uderzył, to już zabrałam syna i wyprowadziłam się z Morzewa do Kaczorów. Wtedy przeprosił, a później powtarzał, że głupi był, posłuchał mamy, bo mu kazała.
     Stoimy przed domem Ewy. Zaciąga się mocno papierosem: - Są różni księża. Jedni mają skandal za skandalem, a arcybiskup ich nie rusza. A u nas cztery nazwiska zdecydowały o przeniesieniu proboszcza. Ludzie znają mojego męża i nie zgadzają się z decyzja kurii. To nie jest moja wina. Jest mi przykro. I wstyd dla dzieci za tatę i babcię.
     Kto ma problem
     
- Poparcie, którego w dość specyficznej i mało oryginalnej formie udziela grupa mieszkańców Morzewa swojemu proboszczowi, nie jest w tym wypadku żadną miarą słuszności - mówi ksiądz Krzysztof Redlak, rzecznik prasowy gnieźnieńskiej kurii. Waży słowa. - Zadziwia i niepokoi, że osoby, które wcielają się w rolę obrońców uciśnionego księdza podejmują działania w sposób oczywisty naruszający prawo, bo jakżeż inaczej oceniać owe internowanie czy uwięzienie? - pyta.
     Rzecznik kurii przytacza Kodeks prawa kanonicznego: "Kto stosuje przymus fizyczny wobec duchownego lub zakonnika z pogardą dla wiary (nie dotyczy Morzewa), Kościoła (jak wyżej), władzy lub posługi kościelnej (dotyczy Morzewa) wzgardzi decyzją biskupa (dotyczy Morzewa) powinien być ukarany sprawiedliwą karą".
     Stu co roku
     
Ksiądz Redlak przypomina, że w ciągu roku na terenie archidiecezji przenoszonych jest ok. stu kapłanów. Decyzje nie muszą być uzasadniane. Proboszcz może stracić swój urząd przez usunięcie, przeniesienie lub zrzeczenie się. Morzewski proboszcz został przeniesiony do innej parafii. A co grozi księdzu, który nie podporządkuje się dekretowi? Zawieszenie w wykonywaniu czynności kapłańskich. Od dekretu arcybiskupa nie ma odwołania, ale on sam może zmienić swoją decyzję. Parafianie mogą odwoływać się, np. do Rady Duszpasterskiej, ale ma ona tylko głos doradczy.
     Nowy biskup pomoże?
     
Protestujący mają nadzieje, że w rozwiązaniu sporu pomogą im zmiany administracyjne w Kościele. Ich parafia od 25 marca podlegać będzie diecezji bydgoskiej i nowemu biskupowi Janowi Tyrawie. - To sprawa sprzed ogłoszenia diecezji. Cokolwiek ksiądz arcybiskup zrobi - będzie dobre - powiedział w poniedziałek biskup Tyrawa.
     Tego samego dnia ksiądz Marian Grobelski, dziekan z Grabówna, poinformował mieszkańców, że wykonanie dekretu arcybiskupa zostało zawieszone. Wtedy zwinęli transparenty, zdjęli flagi i zgasili ognisko. - Zakończyliśmy protest i oddaliśmy klucze proboszczowi, ale dalej mamy oko na to, co dzieje się pod plebanią - twierdzi Andrzej Załachowski z Morzewa.
     - Ksiądz arcybiskup w liście do księdza Kobylarza napisał, iż podtrzymuje swoją decyzję o odwołaniu go z funkcji proboszcza, ale pozwala mu na wykonywanie posługi kapłańskiej w parafii. Ostateczną decyzję podejmie nowy biskup bydgoski - wyjaśnił ksiądz Redlak, rzecznik kurii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska